Błaszczykowski z golem i wymownym gestem. To koniec Hyballi?

fot. Krzysztof Porębski

Wisła Kraków po bardzo słabym meczu w swoim wykonaniu przegrała z Lechem Poznań 1:2. Jedynego gola dla Białej Gwiazdy zdobył Jakub Błaszczykowski, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie. Kapitan celebrował trafienie w towarzystwie Kazimierza Kmiecika i Rafała Boguskiego, wcześniej omijając Petera Hyballę.

Zanim rozpoczął się mecz Wisły Kraków z Lechem Poznań, krakowianie byli już pewni utrzymania. Pomogli im gracze Podbeskidzia Bielsko-Biała, którzy w pierwszym z sobotnich meczów tylko zremisowali z Wisłą Płock. Ta wiadomość nie wpłynęła jednak pobudzająco na graczy Białej Gwiazdy, bowiem w ostatnim meczu na własnym obiekcie nie bardzo gra układała się po ich myśli.

Najniższy wymiar kary

W pierwszej połowie ponad 60% posiadania piłki było po stronie Lecha Poznań. Goście oddali dwa celne strzały, z czego jeden po rzucie rożnym zapewnił im prowadzenie. Po wznowieniu gry z narożnika boiska, Bartosz Salamon wyskoczył do piłki i głową skierował ją wprost na głowę Mikaela Ishaka, a ten z bliskiej odległości umieścił futbolówkę w siatce. Na nieszczęście przyjezdnych strzelec gola musiał opuścić boisko z powodów zdrowotnych już w 28. minucie.

Kiedy na zegarze minęło pół godziny gry Lech miał dwie kolejne groźne sytuacje, ale Mateusz Lis stał na stanowisku. Bramkarz Wisły miał zdecydowanie więcej pracy niż stojący po drugiej stronie boiska Mickey van der Hart, bowiem gospodarze w pierwszej odsłonie meczu nie mieli na swoim koncie żadnego strzału, który mógłby się zapisać w statystyce celnych.

Przerwa nie zmobilizowała gospodarzy do odwrócenia losów spotkania. Były przebłyski, ale nie na tyle groźne, by w jakikolwiek sposób mogły zagrozić bramce gości. Lech natomiast w końcu mógł poprawić własne morale. W 60. minucie na boisku zameldował się Pedro Tiba, który kilkadziesiąt sekund później wpisał się na listę strzelców. Przy strzale Portugalczyka były wątpliwości, czy piłka chwilę wcześniej nie opuściła boiska, ale powtórki pokazały, że drugi gol Lecha został zdobyty prawidłowo.

Zachowanie kapitana

W 72. minucie na boisku pojawił się Jakub Błaszczykowski. Obecność kapitana wniosła nieco ożywienia w poczynania gospodarzy, a już sześć minut później wlała nadzieję w serca Wiślaków. Dwadzieścia metrów od bramki faulowany był Stefan Savić. Do uderzenia z rzutu wolnego podszedł Błaszczykowski, który pewnie umieścił futbolówkę w siatce.

Pomocnik Wisły celebrował trafienie podbiegając wraz z siedzącym na ławce rezerwowych Rafałem Boguskim do Kazimierza Kmiecika, wcześniej ostaentacyjnie mijając Petera Hyballę. W obliczu relacji pierwszego trenera ze wspomnianą legendą Białej Gwiazdy oraz faktem, że trener Wisły nie bardzo chciał współpracować z Kmiecikiem, było to dość wymowne. Można się spodziewać, że mecz z Piastem będzie ostatnim, w którym Niemiec poprowadzi krakowian. W szatni Wisły jest coraz gorsza atmosfera, co to spotkanie tylko potwierdziło.

Pożegnania nadszedł czas

Pewne jest, że w przyszłym sezonie po blisko 15 latach barw Białej Gwiazdy nie będzie reprezentował już Boguski. Dla popularnego "Bogusia" mecz z Lechem był ostatnią szansą na zagranie przy Reymonta, więc Błaszczykowski przekazał mu opaskę kapitana, gdy w końcówce zameldował się na boisku.

Wisła Kraków – Lech Poznań 1:2 (0:1)

Bramki: Błaszczykowski (78.) – Ishak (12.), Tiba (61.)

Wisła: Lis – Szota, Kone, Frydrych – Gruszkowski (87. Szot), Żukow, Savić, Starzyński – Yeboah (87. Buksa), Medved (80. Boguski) – Brown Forbes (72. Błaszczykowski).

Lech: van der Hart – Czerwiński (60. Skóraś), Salamon, Milić, Puchacz – Kalstrom, Kvekveskiri (90. Pacławski) – Sykora (90. Marchwiński), Ramirez (60. Tiba), Kamiński – Ishak (28. Johansson).

Żółte kartki: Forbes – Czerwiński, Kvekveskiri, Kalstrom.

Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom).

News will be here