Bramkarz Cracovii musiał wykazać się anielską cierpliwością

Michal Pesković fot. Cracovia.pl

Michal Pesković zaczynał sezon jako numer trzy. W pierwszym meczu w 2018 roku wystąpił jednak w podstawowym składzie Cracovii i zadebiutował w ligowym spotkaniu Pasów. – Robiłem swoje w okresie przygotowawczym. Teraz muszę udowadniać, że to miejsce mi się należy – mówi 36-letni Słowak.

Pesković zagrał ze Śląskiem Wrocław (wygrana Cracovii 2:1) od pierwszej minuty, bo trener Michał Probierz skreślił Grzegorza Sandomierskiego, a Adam Wilk i Krystian Stępniowski nie są w pełni sił. Słowak trafił do Cracovii latem ubiegłego roku i zagrał tylko w jednym oficjalnym meczu w Pucharze Polski z Zagłębiem Lubin (0:3). Potem w ogóle nie pojawił się na murawie, bo Cracovia po przyjściu Michała Probierza zrezygnowała z rezerw, a w ekstraklasie trener stawiał na Wilka i Sandomierskiego.

Bez zarzutu

– Bardzo się cieszę, że w końcu dostałem szansę w meczu ligowym Cracovii. Wygraliśmy bardzo ważne spotkanie, co na pewno nas podbuduje. Musimy tak dalej pracować, bo wiemy, że to dopiero pierwszy krok – mówi bramkarz.

Podkreśla, że nie stresował się ekstraklasowym debiutem w nowej drużynie, choć przypadło mu to w meczu rozgrywanym przy pustych trybunach. Bramkarze krzyczeli w nim najgłośniej.

– Na pewno lepiej się gra z kibicami na stadionie, ale byliśmy przygotowani na tę sytuację, bo sparingi również rozgrywaliśmy bez publiczności. Miałem świadomość, że muszę pomóc drużynie wygrać. Cieszę się, że wystąpiłem. Gram na takiej pozycji, że gdy tylko dostaniesz szansę, musisz udowadniać swoją wartość i dawać satysfakcję trenerowi. Zobaczymy, kto zagra w kolejnych meczach – podkreśla

Ze Śląskiem spisał się bez zarzutu. Przy bramce nie miał szans, a przed przerwą efektownie interweniował po uderzeniu Arkadiusza Piecha. W drugiej połowie w polu karnym Peskovicia było ogromne zamieszanie. Piłka odbiła się od słupka, a potem prawie przekroczyła linię bramkową pełnym obwodem. Sędziowie i system VAR zgodnie uznali, że bramki nie było.

Będzie walczył o swoje

– Nie wiem, czy dotknąłem piłkę. Leciała na długi słupek i musiałem zrobić parę kroków do tyłu, by interweniować. Dobrze się stało, że została wybita i nie straciliśmy bramki – nie kryje doświadczony zawodnik.

Umowa Cracovii z Peskoviciem wygasa z końcem sezonu, ale jest w niej opcja przedłużenia o kolejne 12 miesięcy. – Na razie nie było rozmów. Być może trzeba będzie czekać do ostatniego spotkania. Będę walczył o swoje – zapowiada.

News will be here