W weekend senator Platformy Obywatelskiej Jerzy Fedorowicz zakomunikował na Facebooku, że został „wyrzucony z loży gości honorowych”, tak zwanej loży prezydenckiej i mecz zobaczył w telewizji. Klub postanowił wyjaśnić sprawę.

Nie zapraszają „krzykaczy”

Wpisu na portalu internetowym już nie znajdziemy, bo Jerzy Fedorowicz postanowił go usunąć. Jego słowa odbiły się jednak w Krakowie szerokim echem. Parlamentarzysta poinformował, że zasiadał na loży honorowej od 1978 roku. „To była nagroda za moją społeczną pracę na rzecz TS Wisła” – napisał senator. I wymieniał, co wielkiego zrobił dla klubu z Reymonta: „wiślackie dni dziecka, spotkania z kibicami, gale z Dańcem i Piskorzem”.

Szybko Federowiczowi odpisał Damian Dukat, prezes Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków i członek rady nadzorczej Wisły. „Zmieniliśmy zasady wejścia na lożę prezydencką. Zamiast krzykaczy, którzy od lat nic nie pomagali, a jedynie dbali o własny interes, wolimy zapraszać ludzi, którzy realnie starają się klub wesprzeć”.

Inna loża dla senatora

W piątek stanowisko zajął klub. „Loża Prezydencka mieści około 120 osób. Ze względu na powiększające się grono partnerów biznesowych i ograniczoną pojemność Loży, decyzją Zarządu Wisły Kraków SA aktualnie jest ona przeznaczona w całości dla Sponsorów i Partnerów biznesowych, a także dla osób, które obecnie są aktywnie i bezpośrednio zaangażowane w rozwój naszego Klubu.

Loża VIP Gold mieści osób 824 osoby (podobnie jak Loża Silver). Również tam z przyjemnością gościmy wiele osób od lat związanych z Klubem. Zarówno Loża Prezydencka, jak i VIP Gold mają w swojej ofercie wysokiej jakości catering. Obie loże wyposażone są w wygodne fotele, umożliwiające śledzenie meczu z centralnej części stadionu w komfortowych warunkach” – możemy przeczytać na oficjalnej stronie Wisły.

Jednocześnie rzecznik Damian Juszczyk tłumaczy, że senator Jerzy Fedorowicz jest mile widziany na stadionie, ale na innej loży. – Panu sanatorowi zaoferowano bezpłatną wejściówkę na lożę VIP Gold – podkreślił pracownik Wisły.

Próbowaliśmy skontaktować się z Jerzym Fedorowiczem, ale nie odbierał od nas telefonu.