Byli wiślacy lubią o sobie przypominać przy Reymonta [ZDJĘCIA]

Michał Nalepa wyrównał na 1:1 fot. Wisła Kraków
Tym razem Michał Nalepa, który odszedł z Wisły sześć lat temu, przypomniał o sobie zdobywając bramkę w zaległym meczu szóstej kolejki ekstraklasy. Do porażki krakowian z Lechią 1:3 znacząco przyczynił się też Maciej Sadlok, który strzelił samobója i sprokurował rzut karny.
Gra w środku tygodnia (przeniesiona z 4 października z powodu zakażeń koronawirusem) rozpoczęła się dla Białej Gwiazdy obiecująco. Zespół Artura Skowronka był lepszy, jednak objął prowadzenie dopiero w 30. minucie, po indywidualnej akcji Jeana Carlosa Silvy. Radość z prowadzenia gospodarzy skończyła się po pięciu minutach. Wówczas były wiślak – obrońca Michał Nalepa – pokonał Michała Buchalika po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu. Wszyscy wiedzą, że to najsilniejsza broń gdańszczan, ale oni wciąż potrafią tym sposobem zaskoczyć. 

Nalepa był drugim byłym zawodnikiem Wisły, który w ostatnim czasie strzelił gola na jej stadionie. Nie tak dawno na Reymonta przyjechała Wisła Płock, dla której trafił Alan Uryga. Goście zdobyli wtedy trzy bramki i podobnie było w środę. W kolejne zdobycze dla Lechii zamieszany był Maciej Sadlok, który najpierw wpakował piłkę do swojej bramki, a potem zagrał ręką i wypracował przyjezdnym rzut karny.

Kluczowy początek

Seria Wisły bez straty gola skończyła się na trzech spotkaniach. Trener Artur Skowronek najbardziej żałował niewykorzystanych sytuacji. – Za nami mecz, z którego powinniśmy wycisnąć więcej. Popełniliśmy błędy w obronie, które taka jakość - jaka jest w Lechii Gdańsk - wykorzystuje. Szkoda, bo akurat przy tych sytuacjach mogliśmy się inaczej odnaleźć. Najbardziej żałujemy tego, że nie otworzyliśmy lepiej meczu i drugiej połowy – powiedział szkoleniowiec.

Pierwszą okazję Wisły zmarnował Felicio Brown Forbes, który otrzymał powołanie do kadry Kostaryki na towarzyskie spotkania z Katarem i reprezentacją Kraju Basków. – Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na przygotowania [w sobotę Wisła grała z Podbeskidziem - red.], a ponadto zabrakło kilku ważnych zawodników. Nie można się tym jednak usprawiedliwiać. Potrafiliśmy przeprowadzać składne akcje, walczyliśmy, ale w końcowym rozrachunku nie skończyło się to dla nas szczęśliwie – komentuje napastnik.

Przed wiślakami kolejny dłuższy czas na popracowanie nad formą, ponieważ nie grają już w Pucharze Polski, a właśnie w najbliższych dniach zaplanowane są spotkania 1/16 finału. 13-krotni mistrzowie Polski wrócą do gry 6 listopada  na wyjazdowe spotkanie z Rakowem Częstochowa, liderem ekstraklasy. 

News will be here