Comarch Cracovia w sobotę wysoko wygrała z GKS-em Tychy 7:4, ale w niedzielę nie zdołała powtórzyć tego wyniku i uległa tyszanom 1:3. Rywalizacja o mistrzowski tytuł przenosi się teraz do Tych.
Pełna mobilizacja
Sobotnie spotkanie źle rozpoczęło się dla gospodarzy. Przy wypełnionym po brzegi lodowisku przy Siedleckiego worek z bramkami rozwiązali hokeiści GKS-u. Pasy jednak jeszcze przed końcem pierwszej tercji w przeciągu zaledwie dwóch i pół minuty trafili do bramki rywala trzykrotnie i na przerwę zjechali prowadząc 3:1.
Comarch Cracovia nie potrafiła wykorzystać gry w podwójnej przewadze i zamiast na początku drugiej tercji podwyższyć prowadzenie, straciła bramkę. To podziałało na gospodarzy wyjątkowo mobilizująco. Na listę strzelców ponownie wpisali się Adam Domogała i Filip Kapica. W ostatnich dwudziestu minutach Pasy zdobyły jeszcze dwa trafienia. Tyszanie odpowiedzieli również dwoma bramkami, ale były to trafienia wyłącznie minimalizujące oblicze porażki.
Niedziela bez happy-endu
Po spektakularnym sobotnim zwycięstwie Comarch Cracovia nie poszła za ciosem i nie zdołała wyrównać stanu rywalizacji. GKS otworzył wynik spotkania już w pierwszej minucie. Choć gospodarze zdołali wyrównać, to goście zdobyli dwa kolejne trafienia i to oni cieszyli się ze zwycięstwa.
Po czterech meczach finałowych walka o mistrzostwo ciągle pozostaje bez rozstrzygnięcia. Teraz rywalizacja ponownie wraca do Tych. Piąty mecz finałowy rozegrany zostanie 29 marca o godz. 18:30.
Sobota
Comarch Cracovia - GKS Tychy 7:4 (3:1, 2:1, 2:2)
Bramki: Paczkowski (16.), Domogała (17., 39.), Kapica (18., 37.), Sinagl (43.), Kalus (44. k) – Jeziorski (8.), Rzeszutko (8.), Komorski (52.), Kogut (55.)
Niedziela
Comarch Cracovia - GKS Tychy 1:3 (1:2, 0:1, 0:0)
Bramki: Kalus (7.) – Kolusz (1.), Kubos (20.), Woźnica (23.)
W rywalizacji do czterech zwycięstw: 1:3 dla GKS-u.