Cracovia spadła z podium. „Odbudowaliśmy Jagiellonię”

fot. Krzysztof Kalinowski / LoveKraków.pl

Nie udało się Cracovii po raz drugi w tym sezonie pokonać Jagiellonii Białystok, co poskutkowało spadkiem z podium ekstraklasy. Krakowianie, choć jako pierwsi zdobyli bramkę, nie mogli długo cieszyć się z prowadzenia.

Worek z bramkami Cracovia rozwiązała już w 9. minucie. – Zaczęliśmy bardzo dobrze. Byliśmy dobrze zorganizowani i po stałym fragmencie otworzyliśmy wynik. Zbyt łatwo jednak daliśmy się odbudować Jagiellonii. Zawiodła nieco komunikacja i organizacja – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Pasów Michał Probierz.

(Nie)zastąpieni

Po nieco ponad 20 minutach gry goście musieli jednak przemeblować skład. Z powodu urazu boisko musiał opuścić Ołeksij Dytiatjew. – Mieliśmy jedną wymuszoną zmianę. Jablonsky się wykartkował, Datković wypadł nam być może do końca sezonu, dlatego musieliśmy przenieść Siplaka na bok obrony. Pestka, który pojawił się na boisku, zaliczył bardzo dobre spotkanie, mimo tego że w ostatnich minutach odbiła się od niego piłka i Jagiellonia wygrała – tłumaczył opiekun Cracovii.

Pod Wawel gracze Pasów wrócili z lekkim niedosytem. – Mecz był bardzo szybki. Obie drużyny dążyły do zwycięstwa. Kiedy mieliśmy trochę miejsca, nie potrafiliśmy tego wykorzystać, a jak się tego nie robi w takim meczu, to nie można wygrać. Za łatwo oddaliśmy inicjatywę, a Jagiellonia walczyła do końca. Szkoda, bo byliśmy naprawdę dobrze przygotowani. Trzeba jednak dalej solidnie pracować. Widać, że brakuje nam Mateusza [Wdowiaka], na którego wielu narzekało, ale jest naprawdę dobrym skrzydłowym – zauważył trener Probierz.

Powody do zadowolenia

Widowisko jakie stworzyły Cracovia z Jagiellonią mogło się podobać. – Ktoś, kto przyszedł na stadion, na pewno nie wyszedł zawiedziony. Mecz był bardzo intensywny. My jako trenerzy zawsze będziemy patrzeć na stracone bramki, ale w tym spotkaniu nie brakowało też dobrych sytuacji i przede wszystkim ładnych bramek – podkreślił trener białostockiego klubu Ireneusz Mamrot.

Kiedy krakowianie zdobywali bramki, gospodarze zaczynali mocniej atakować. Na pierwsze trafienie odpowiedzieli już po kilkudziesięciu sekundach, natomiast po drugim nie składali broni i walczyli do końca. – Chcę podziękować drużynie nie tylko za zwycięstwo, ale też za reakcję na bramkę na 2:2. Zdarzało się, że w takich sytuacjach schodziło z nas powietrze. W tym meczu ta reakcja była bardzo pozytywna. Mamy trzy punkty - wybiegane i wywalczone. Z tego się cieszę – zakończył szkoleniowiec.

Bez powtórki

W tym sezonie obie drużyny już raz się spotkały. W Pucharze Polski po zwycięstwie 4:2 Cracovia wyeliminowała Jagiellonię z dalszej rywalizacji. – To był zupełnie inny mecz. Ciężko jest o nim coś powiedzieć, bo przyjechaliśmy tu przynajmniej po remis, jednak wracamy bez punktów. Gdybyśmy utrzymali wynik 1:0 do przerwy, to myślę, że Jagiellonia zaczęłaby być bardziej nerwowa. Pozwoliliśmy się jej szybko odbudować – podkreślił przed klubową kamerą obrońca Pasów Michal Siplak.

Cracovia próbowała przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale to gospodarze zdobyli zwycięskiego gola. – Do końca meczu mieliśmy swoje sytuacje, ale zabrakło nam ostatniego podania i niestety się nie udało wyrównać. Straciliśmy trzy bramki, ale przed nami kolejne wyzwania. Nie możemy już patrzeć do tyłu. Czekamy na kolejny mecz i na kolejne punkty do zdobycia – zakończył zawodnik.