Cracovia walczyła, ale przegrała w stolicy

fot. cracovia.pl

Cracovia przegrała z Legią Warszawa 0:1 w 9. kolejce ekstraklasy. Podopieczni trenera Michała Probierza nie starali się kreować gry z mistrzem Polski, a czekali na kontrataki. O ile w pierwszej połowie mieli kilka niezłych sytuacji i mogą sobie pluć w brodę, że ich nie wykorzystali. Tak w drugiej części meczu atak gości nie błyszczał, a gospodarze po orzeźwieniu jakie wniósł Michał Kucharczyk zdobyli gola, który rozstrzygnął mecz.

Z problemami

Cracovia przed tygodniem zremisowała z byłą drużyną trenera Michała Probierza Jagiellonią Białystok 1:1, ale mimo to ciągle znajduje się na dole ligowej tabeli. Jej niedzielnym rywalem był nie byle kto, bo obecny mistrz Polski, ale mistrz targany problemami. Legii Warszawa nie powiodło się na europejskich boiskach, a na dodatek skład ma mocno dotknięty kontuzjami. W ubiegłej kolejce stołeczni przegrali ze Śląskiem Wrocław 1:2, po czym zdecydowali się na zmianę szkoleniowca. Za sterami Jacka Magierę zmienił Chorwat Romeo Jozak.

Tylko poprzeczka

Po pierwszym kwadransie w Warszawie na tablicy wyników był bezbramkowy remis. Gospodarze próbowali grać wysokim pressingiem, jednak ich akcje nie były ani groźne, ani szybkie, a tym samym nie można było spodziewać się bramek. Cracovia czekała na kontry. Już po upływie kwadransa miała praktycznie trzy dobrze zapowiadające się sytuacje. Wpierw Javi Hernandez kapitalnie wypatrzył niepilnowanego Krzysztofa Piątka, ale uderzenie napastnika Pasów zatrzymała defensywa gospodarzy. Piątek poszedł na dobitkę, ale ustrzelił tylko poprzeczkę, Po rzucie rożnym niezłą próbę z dystansu miał Jaroslav Mihalik.

Gra się wyrównała i więcej zaczęło się dziać w środku pola. Legia częściej dochodziła do sytuacji, ale piłka z taką samą częstotliwością wpadała w objęcia Grzegorza Sandomierskiego. Ciekawie zrobiło się w końcówce pierwszej połowy. Arkadiusz Malarz nonszalancko opuścił bramkę, a wykorzystać to próbował Jakub Wójcicki. Gracz gości minął bramkarza stołecznych i przymierzył z ostrego kąta. Świetnie zaasekurował swojego bramkarza Michał Pazdan. Po ostrej wymianie ciosów po pierwszej połowie przy Łazienkowskiej ciągle było bez bramek.

Słaba gra

Po zmianie stron nie było ani  bramek, ani sytuacji. Legia próbowała grać pressingiem, jednak nie brała pod uwagę upływającego czasu i zbytnio się nie spieszyła. Dopiero po godzinie gry stołeczni błysnęli niezłą akcją. Sadiku uderzył na bramkę, ale jego strzał został zablokowany. Do piłki dopadł Kaspar Hamalainen, który bez zastanowienia huknął na bramkę z dwudziestu metrów. Szczęście było z Grzegorzem Sandomierski, który popisał się znakomitym wyczuciem.

Wejście smoka

Na boisku w 60. minucie pojawił się Michał Kucharczyk, który już sto dwadzieścia sekund później mógł zdobyć gola. Legia była w natarciu. Po dziesięciu minutach znów gracz Legii miał niezłą sytuację. Kucharczyk otrzymał wrzutkę, uderzył piłkę głową, ale jego strzał został zablokowany. Na siódmym metrze do piłki dopadł Thibault Moulin i gospodarze objęli prowadzenie.

Cracovia rozpaczliwie szukała wyrównania. Jednak ani Mateusz Wdowiak z dystansu, ani też Krzysztof Piątek nie zdołali pokonać Arkadiusza Malarza. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry napastnik Pasów miał piłkę na wyrównanie, lecz posłał ją wysoko nad poprzeczką. Zamiast gola, Piątek obejrzał żółtą kartkę za dyskusje z arbitrem.

Legia Warszawa – Cracovia 1:0 (0:0)

Bramki: Moulin (72.)

Legia: Malarz – Jędrzejczyk, Astiz, Pazdan, Hlousek – Moulin, Mączyński – Hamalainen, Pasquato (60. Kucharczyk), Nagy – Sadiku (76. Niezgoda, 86. Kopczyński).

Cracovia: Sandomierski – Siplak, Dytiatjew, Helik, Fink – Dimun, Deja – Mihalik (68. Wdowiak), Hernandez, Wójcicki – Piątek.

Żółte kartki: Hlousek – Deja, Piątek.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock).

News will be here