Cracovii bardzo trudno będzie zatrzymać Krzysztofa Piątka

fot. Justyna Kamińska/LoveKraków.pl

23-latek jest obecnie najskuteczniejszym polskim napastnikiem biegającym po boiskach ekstraklasy. Już zimą miał oferty z zagranicznych klubów, ale zdecydował się pozostać w zespole Michała Probierza. Latem będzie go dużo trudniej zatrzymać.

W sobotę Piątek zdobył 12. bramkę w sezonie i wyrównał swój strzelecki rekord ustanowiony w poprzednich rozgrywkach. Jest najlepszym polskim napastnikiem grającym w ekstraklasie, bo Jakub Świerczok, który jesienią strzelił 16 goli, wyjechał do ligii bułgarskiej. Zawodnik Cracovii musi mieć się jednak na baczności, bo po piętach depcze mu Jarosław Niezgoda, jego rówieśnik i kolega, który ma tylko trafienie mniej.

Najdroższy Polak kupiony przez Cracovię

Piątek złapał formę, z golem zakończył trzy ostatnie mecze. Napastnik nie pamięta już o serii sześciu spotkań bez bramki, która trwała od 19. do 24. kolejki. Jego trafienia z Wisłą Płock i Arką Gdynia przesądziły o wygranych krakowskiego zespołu, a w sobotę w Szczecinie szybko otworzył wynik spotkania.

– Fajnie, że strzelam, ale przede wszystkim cieszą mnie zwycięstwa. Ja gram dla drużyny, a drużyna dla mnie – podkreśla wychowanek Dziewiątki Dzierżoniów.

Piątek to najdroższy w historii polski piłkarz kupiony przez Cracovię. Razem z bonusami Zagłębie Lubin dostało za niego około 600 tysięcy euro. Choć jego umowa obowiązuje do 30 czerwca 2020 roku, piłkarza trudno będzie zatrzymać w klubie za kilka miesięcy. Oferty z lepszych lig miał już latem, ale postanowił, że jeszcze zostanie w Polsce. Serwis Transfermarkt w styczniu wyceniał jego wartość na 900 tysięcy euro. Wydaje się jednak, że krakowianie są w stanie zarobić na nim dużo więcej.

Wychwalany i sprowadzany na ziemię

Trener Michał Probierz uczynił go jednym z liderów swojej drużyny, ustanawiając jednym z kapitanów. Najlepszy strzelec Cracovii nie ukrywa, że wzoruje się na Robercie Lewandowskim, dlatego koledzy zwracają się do niego nie tylko „Piona”, ale również „Lewy”. Spory udział miał w tym Probierz, który w sierpniu porównał go do kapitana reprezentacji Polski. Dziennikarze, słysząc te słowa na konferencji przed jednym z meczów, dyskretnie się uśmiechali, ale Probierz mówił bardzo poważnie.

– Kiedyś o Lewandowskim mówiłem, że będą się o niego biły wielkie kluby. Śmiano się ze mnie, że opowiadam bajki. A Piątek ma wszystkie parametry podobne do niego i jest nawet do niego podobny. Jak tego nie wykorzysta, to sam sobie wszystko spieprzy. Wszystko od niego zależy. Bardzo profesjonalnie traktuje piłkę – podkreślał szkoleniowiec.

Ale gdy Piątka trzeba było postawić do pionu, Probierz nie wahał się użyć ostrych słów. Kilka miesięcy po tym jak mu posłodził, publicznie go skrytykował. Piłkarz miał akurat słabszy okres i w czterech kolejnych meczach nie trafił do siatki, ale trenerowi nie podobało się co innego.

– Wiele razy rozmawiałem z nim na temat jego zachowania, a to ciągle się nie zmienia. Nie wypada, by zawodnik co chwilę machał rękoma i miał o wszystko pretensje. Musi to zmienić, jeśli chce wskoczyć na wyższy poziom – przekonywał Probierz.

Reakcja Piątka? Dzień później strzelił dwie bramki Lechii Gdańsk. W tym roku zdarzało mu się na chwilę zapominać i w geście niezadowolenia wznosić ręce do góry, ale nie jest to już tak widoczne jak jesienią.