D. Błaszczykowski, nowy prezes Wisły: Sytuacja jest ciężka, ale musimy się z nią zmierzyć [ROZMOWA]

Prezes Wisły Dawid Błaszczykowski fot. Wisła Kraków/400mm.pl

– Przed podjęciem decyzji bardzo dużo myślałem, analizowałem. Ważnym bodźcem do powiedzenia „tak” okazało się ogromne wsparcie trójki nowych właścicieli. Mam nadzieję, że będą to nadal robić – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl nowy prezes Białej Gwiazdy.

Michał Knura, LoveKraków.pl: Fotel prezesa Wisły jest wygodny?

Dawid Błaszczykowski, prezes Wisły Kraków: Na razie nie miałem czasu, by o tym pomyśleć. Wolę się skoncentrować na pracy, w której jestem dopiero czwarty dzień. Dziś mam umówionych aż 11 wywiadów, pan jest drugi.

To tylko pokazuje, jak ważnym klubem pan teraz kieruje.

To dla mnie niesamowite wyróżnienie i chyba spełnienie marzeń. Mam jednak świadomość ogromnej odpowiedzialności, z jaką wiąże się piastowanie tego stanowiska. W Wiśle nie jest łatwo, a dodatkowo koronawirus utrudnia nam życie tak jak wszystkim. Sytuacja jest ciężka, ale musimy się z nią zmierzyć.

Od dawna wiedział pan, że zostanie prezesem po przejęciu klubu przez Jakuba Błaszczykowskiego,Tomasza Jażdżyńskiego i Jarosława Królewskiego?

Propozycja nie była dla mnie niespodzianką. Rozmawialiśmy na ten temat na poziomie rady nadzorczej [Dawid Błaszczykowski przez ponad rok był wiceprzewodniczącym – przyp. red.] w ostatnim czasie. Przed podjęciem decyzji bardzo dużo myślałem, analizowałem. Ważnym bodźcem do powiedzenia „tak” okazało się ogromne wsparcie trójki nowych właścicieli. Mam nadzieję, że będą to nadal robić.

Od początku ratowania Wisły był pan z nimi, więc czymś naturalnym powinna być „praca zespołowa”.

Panowie nie tylko kupili klub i obserwują go z boku, ale zaangażowali w Wisłę ogrom pracy. Model relacji z radą nadzorczą się nie zmieni, więc mocno liczę na ich doświadczenie.

Jest szansa na poszerzenie zarządu o wiceprezesa?

Dopiero poznaję spółkę i ludzi w niej pracujących. Nad zmianami będę się zastanawiał nieco później. Na razie nie planujemy dodatkowego członka zarządu. Mam wsparcie Tomka, Jarka i Kuby. Powinniśmy dać radę w takiej konfiguracji.

Jakie jest pana doświadczenie w zarządzaniu?

W Wiśle pojawiłem się wraz z trójką „ratowników” na początku 2019 roku. Uczestniczyłem w podejmowaniu strategicznych decyzji. Nigdy nie lubiłem pokazywać się w mediach, wolałem pracować z pozostałymi panami w zamkniętych gabinetach. Myślę, że to się nie zmieni, bo taką mam naturę. Wolę wykonywać swoje obowiązki i czekać na oceny, niż sam mówić na swój temat.

Mimo wszystko proszę opowiedzieć o swojej pracy niezwiązanej ze spółką.

Przez pięć lat prowadziłem biznes Kuby w Opolu - duże centrum rozrywki Kubatura. Działałem też w fundacji Kuby „Ludzki Gest”. Od kilku dni skupiam się już tylko na Wiśle, nad biznesem czuwa kto inny, ograniczyłem też zaangażowanie w działalność fundacji. Zawsze jestem w stanie pomóc, ale Wisła jest teraz na pierwszym miejscu.

Nie pojawiał się pan w mediach, zawsze był pan bratem sławnego piłkarza. Nie obawia się większego zainteresowania pana życiem, pracą?

Mam świadomość, że dojdą mi nowe obowiązki i nie będę uciekał przed mediami. Nie będę się chował, ale tej aktywności nie będzie dużo.

W Wiśle nie ma dyrektora sportowego i zdania co do słuszności tego rozwiązania są mocno podzielone. Będzie pan chciał coś zmienić w funkcjonowaniu działu sportowego?

Są plany dotyczące tego obszaru i będziemy nad nimi pracować.

Klub wydał oświadczenie, że mimo trudnej sytuacji sponsorzy zostają z Wisłą.

To dla nas bardzo ważne deklaracje, bo przez pandemię nie tylko my mamy problemy, ale nasi partnerzy również. Dziś trudno powiedzieć, jak długo potrwa ten trudny okres i jakie jeszcze efekty uboczne nam przyniesie. Musimy być przygotowani na wszystko. Jest wiele znaków zapytania, nikt nie wie, co będzie dalej.

Mimo wydłużonego czasu emisji akcji, trudno będzie sprzedać wszystkie. Jeżeli liga ruszy, to mecze będą rozgrywane bez udziału kibiców. Jaki macie plan na pozyskanie funduszy na najbliższe miesiące?

Trwają prace nad rozwiązaniami, które wprowadzimy, gdy liga ponownie wystartuje. Mamy świadomość, że nie tylko kluby, w tym Wisła, borykają się z problemami, ale całe społeczeństwo. Zdecydowaliśmy się na emisję akcji, która stanowi formę finansowania pomostowego, ale musimy planować też własne działania w tym obszarze.

Myśli pan, że uda się dograć cały sezon?

Są grupy i podgrupy, które działają w ramach Ekstraklasy, wymiana spostrzeżeń odbywa się także podczas wideokonferencji. Gdy zapadnie decyzja, Wisła Kraków wyjdzie na boisko i będzie grała w piłkę. Chcielibyśmy jednak zminimalizować ryzyko zagrożenia dla naszych zawodników i sztabu.

Jarosław Królewski postuluje, by podział pieniędzy za transmisje był proporcjonalny do widowni telewizyjnej danego spotkania. To nie podoba się niektórym klubom.

Opinie można wymieniać, ale decyzja i tak będzie należała do Ekstraklasy.

Rozgrywki mogą się zakończyć w lipcu, a umowy kilkunastu zawodników wygasają z końcem czerwca.

Rozmawiamy z wieloma zawodnikami, choć nie wiemy, co będzie się działo. Nadal nie mamy informacji, jak postępować, gdy ostatnia kolejka zostanie zaplanowana na przykład na 18 lipca. Czekamy na podpowiedź rozwiązania, ale być może w ogóle jej nie dostaniemy. Dostaję sygnały, że wszystko spadnie na barki klubów. Koronawirus spowodował wiele pytań, na które nie ma jeszcze odpowiedzi, ale trzeba będzie nad nimi na bieżąco myśleć.

Nawet gdyby nie było epidemii, latem i tak szykuje się przy Reymonta przebudowa składu. Wygasają kontrakty m.in. Pawła Brożka, Rafała Boguskiego i Marcina Wasilewskiego.

Chcemy porozmawiać z piłkarzami, którym kończą się kontrakty, w tym ze wspomnianą trójką. Na razie większym problemem jest perspektywa dogrania bieżącego sezonu i rozwiązania problemu wygasających umów.

Miasto zaproponowało pewną pomoc dla klubów. Skorzystacie na przykład z przedłużenia terminu spłaty rat długu za stadion?

Oczywiście. Jednym z najważniejszych zadań na najbliższy czas jest powrót do dialogu z miastem. W przyszłym tygodniu mamy umówione spotkanie z prezydentem Jackiem Majchrowskim i jego współpracownikami.

Bardzo zmęczyły pana rozmowy z Towarzystwem Sportowym, które doprowadziły do porozumienia w kluczowych obszarach i przejęcia klubu? Jarosław Królewski zdradził, że odegrał pan ważną rolę.

Nie będę ukrywał, że miałem przyjemność uczestniczyć w tych negocjacjach, ale to nie było tak, że inni mieli mniejszy wpływ. Najważniejsze, że w końcu zakończyliśmy etap, który ciągnął się za długo, bo wcześniej miało to zostać załatwione do końca ubiegłego roku. Ten stan blokował nam wiele możliwości działania. Sytuacja jest jasna i pewne nasze plany dotyczące Wisły powinno być teraz łatwiej wdrażać w życie, choć sytuacja gospodarcza jest trudna.

Z Jakubem od zawsze jesteście razem. Kto by pomyślał, że chłopaki z Truskalasów będą prowadzić jeden z największych polskich klubów.

Jako dzieci często wymyślaliśmy niebezpieczne zabawy. Gdy byliśmy już dorośli, staliśmy się także partnerami biznesowymi, wspierałem Kubę w wielu decyzjach. Słyszałem już żarty, że ja jestem jego przełożonym, a on moim.

Kto zdecyduje, czy młodszy z Błaszczykowskich otrzyma propozycję nowego kontraktu?

Będziemy negocjować. A na poważnie, obaj chcemy jak najlepiej dla Wisły i mamy nadzieję, że nasza praca będzie dobrze odbierana.

Piłkarze i część pracowników klubu zdecydowała się na pobieranie niższych wynagrodzeń. Pan się do tego dostosuje?

Oczywiście, nawet nie ma o czym rozmawiać. Tak jak wszyscy dostanę 50 procent pensji.

News will be here