Dobra wiadomość: Błaszczykowski wrócił. Zła: Wisła przegrała

fot. KP

Wisła Kraków przegrała z Pogonią Szczecin 0:1. Blisko wyrównującego trafienia był Jakub Błaszczykowski, który po długiej przerwie wrócił do gry. Reprezentantowi Polski podobnie jak jego kolegom z drużyny zabrakło jednak odrobinę celności.

Wisła po trzech kolejkach była na fali wznoszącej. Rozpoczęła sezon od porażki ze Śląskiem Wrocław, potem zremisowała z Lechią Gdańsk, a w ostatniej kolejce pokonała przed własną publicznością Górnika Zabrze. Takie rezultaty gwarantowały krakowianom cztery punkty. Nieco gorzej wyglądali podopieczni trenera Macieja Stolarczyka jeśli chodzi o liczbę strzelonych goli. W tej statystyce wiślacy mogli pochwalić się tylko jednym trafieniem zdobytym w doliczonym czasie gry przez debiutującego Victora Moyę Martineza.

Sporym zaskoczeniem obecnych rozgrywek jest Pogoń. Szczecinianie już w meczu otwarcia sprawili niespodziankę, pokonując po 36 latach przy Łazienkowskiej Legię Warszawa. Tydzień później ograli Arkę Gdynia i znaleźli się na szczycie ligowej tabeli. Dopiero przed tygodniem portowcy stracili punkty. Na drodze stanął im obecny mistrz Polski. W Gliwicach padł bezbramkowy remis.

Wielcy pechowcy

Zwycięstwo nad Górnikiem nie obeszło się dla Białej Gwiazdy bez ofiar. Do Szczecina krakowianie pojechali bez kontuzjowanych Kamila Wojtkowskiego i Vullneta Bashy. Absencja tego pierwszego spowodowała, że szansę gry od pierwszych minut otrzymał inny młodzieżowiec Dawid Szot. Dobrą wiadomością natomiast był powrót do składu Jakuba Błaszczykowskiego. Reprezentant Polski pojawił się na murawie w 70. minucie.

Do niebezpiecznej sytuacji doszło pod koniec pierwszej połowy. Rafał Janicki oraz Iker Guarrotxena zderzyli się głowami w polu karnym. W tym pojedynku bardziej poturbowany został Hiszpan, który długo nie podnosił się z murawy. Kiedy miał zostać położony na noszach, zdecydował się wstać i ku zdziwieniu wszystkich kontynuować grę. Kilkadziesiąt sekund później ponownie padł na murawę i ostatecznie lekko otumaniony opuścił boisko.

Cisza przed burzą

W pierwszych 45 minutach próżno szukać było spektakularnych akcji i sytuacji bramkowych. Gospodarze nieznacznie przeważali, zamykając Wisłę na własnej połowie. Adam Buksa i Jakub Bartkowski byli najbliżej pokonania Michała Buchalika, lecz bramkarz gości nie musiał po raz drugi  w tym sezonie wyjmować piłki z siatki. Obaj zawodnicy Pogoni posłali futbolówkę obok słupka.

Bramce szczecinian dwukrotnie próbował zagrozić Rafał Boguski. Wpierw w 10. minucie Michał Mak znakomicie wypatrzył popularnego Bogusia w polu karnym gospodarzy, lecz zawodnik Wisły uderzył wprost w interweniującego bramkarza. Nieco ponad dziesięć minut później asystę mógł zaliczyć Paweł Brożek, lecz Dante Stipica i z tej sytuacji zdołał wyjść obronną ręką.

Boguski swoje sytuacje miał również po przerwie. Najlepszą w 60. minucie. Zawodnik gości był kompletnie niepilnowany. Z lewego skrzydła Maciej Sadlok posłał świetną piłkę wprost na głowę kapitana wiślaków. Boguski jednak tylko delikatnie trącił piłkę, a ta minęła światło bramki.

Rozstrzygnięcie

Portowcy nie byli w stanie przeprowadzić groźniej akcji, ale nie był to dla nich zbyt duży problem, gdyż w zanadrzu mieli stałe fragmenty gry. Ricardo Nunes wznowił grę z narożnika boiska i posłał piłkę w pole karne. Najwyżej do piłki wyskoczył Kostas Triantafyllopoulos, który głową umieścił piłkę w siatce.

Wisła miała spore kłopoty ze zdobyciem gola, który gwarantowałby jej chociaż jeden punkt. Swoje szanse mieli Brożek i Błaszczykowski. Pierwszy obił słupek, drugi posłał piłkę ponad bramką. W końcówce rywal był bliski strzelenia drugiego gola, ale wynik nie uległ już zmianie.

Pogoń Szczecin – Wisła Kraków 1:0 (0:0)

Bramka: Triantafyllopoulos (55.)

Pogoń: Stipica – Bartkowski, Triantafyllopoulos, Zech, Nunes – Kowalczyk, Podstawski – Kozulj, Listkowski (79. Spiridonović), Guarrotxena (45. Hostikka) – Buksa (74. Benyamina).

Wisła: Buchalik – Niepsuj, Klemenz, Janicki, Sadlok – Boguski (82. Drzazga), Silva (70. Błaszczykowski), Szot, Savicević, Mak (62. Chuca) – Brożek.

Żółte kartki: Bartkowski, Podstawski – Savicević.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom).

News will be here