Działo się przy Reymonta! Beniaminek pokonał Wisłę Kraków

fot. Maciej Kozina / LoveKraków.pl

Pięć goli, rzut karny, czerwona kartka – emocji podczas meczu Wisły Kraków z Górnikiem Zabrzen nie brakowało. Goście po słabej pierwszej połowie, w drugiej zdołali się podnieść i choć początkowo przegrywali, ograli gospodarzy.

Osiemnasta seria spotkań należała do gospodarzy. W sześciu meczach rozegranych do tej pory w aż czterech górą byli miejscowi gracze, a w zaledwie dwóch spotkaniach padał remis. Wisła, by podtrzymać tę statystykę przy Reymonta jako pierwsza strzeliła bramkę, jednak nie zdołała utrzymać prowadzenia do ostatniego gwizdka.

Hiszpanie pogodzeni

Mecz z Górnikiem Zabrze miał być przede wszystkim pojedynkiem Carlosa Lopeza i Igora Angulo. Jednak w pierwszej połowie żaden z nich nie trafił do bramki rywala, a Białej Gwieździe prowadzenie od 21. minuty zapewnił Rafał Boguski.

Gol gospodarzy był pierwszą groźną i od razu skuteczną akcją. Wcześniej gra była ostra, jednak toczyła się w dużej mierze w środku pola. Zaryzykował dopiero uderzeniem z dystansu Maciej Sadlok. Bramkarz zabrzan wybił piłkę przed siebie wprost pod nogi rozpędzonego Rafała Boguskiego, który skierował futbolówkę do bramki. Po objęciu prowadzenia Wisła zaczęła grać bardziej składnie, choć to ciągle Górnik sprawiał lepsze wrażenie.

Groźni, ale nieskuteczni

Po 30 minutach gry przyjezdni ciągle byli bez dobrej sytuacji na gola. Gospodarze natomiast za sprawą Carlitosa dołożyć mogli kolejne dwa trafienia. Wpierw Hiszpan wypatrzył wbiegającego w pole karne Jesusa Imaza, lecz jego rodak minimalnie się pomylił. Chwilę później Carlitos uderzył z dwudziestego metra, lecz piłka przeszła obok bramki.

Zabrzanie stracili kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Mimo wszystko chaos im sprzyjał, bo zdołali zbliżyć się pod pole karne Wisły. Beniaminkowi ekstraklasy brakowało jednak dokładności i pomysłu na grę. Przez pierwsze 45 minut Igor Angulo nie otrzymał żadnego dobrego podania, a sam też w ataku niewiele mógł zdziałać.

Egzekucja

Po przerwie najlepszy snajper Górnika w końcu mógł się wykazać. Wszystko za sprawą Zorana Arsenicia, który zagrał ręką w polu karnym. Sędzia Daniel Stefański po obejrzeniu powtórek zdecydował się podyktować rzut karny dla gości. Do piłki poszedł Igor Angulo, który precyzyjnym uderzeniem po ziemi zagwarantował zabrzanom wyrównanie.

Wisła pozwoliła Górnikowi pójść za ciosem. Zabrzanie w odstępie kilkudziesięciu sekund mieli trzy rzuty rożne, z czego ten trzeci Rafał Kurzawa wykorzystał znakomicie, zdobywając bezpośrednio ze stałego fragmentu gry gola. Był to dopiero początek problemów gospodarzy.

Trener Kiko Ramirez zdecydował się na zmiany w składzie. Wprowadzenie Pawła Brożka i Patryka Małeckiego wniosło nieco ożywienia w poczynania Wiślaków, jednak to goście uderzeniem z dwudziestu merów strzelili kolejnego gola. Tym razem do bramki trafił Szymon Żurkowski.

Dwie minuty później Wisła musiała pożegnać się ze swoim kapitanem. Drugą żółtą kartkę obejrzał Arkadiusz Głowacki i tym samym musiał opuścić murawę. Od 74. minuty gospodarze grali w osłabieniu.

Piłkarze Wisły wstali jednak z kolan i na nieco ponad dziesięć minut przed końcem meczu zdobyli gola kontaktowego. Autorem bramki na 2:3 był Carlos Lopez. Warto odnotować, że była to pierwsza klarowna okazja hiszpańskiego zawodnika.

W końcówce goście mogli powiększyć swoje prowadzenie, ale przy dwóch groźnych próbach ustrzelili jednie poprzeczkę.

Wisła Kraków – Górnik Zabrze 2:3 (1:0)

Bramki: Boguski (21.), Carlitos (77.) – Angulo (55. k), Kurzawa (63.) Żurkowski (72.)

Wisła: Buchalik – Sadlok, Arsenić, Głowacki, Bartkowski – Basha (78. Wasilewski), V. Perez, Wojtkowski (67. Brożek), Balleste – Lopez, Boguski (69. Małecki).

Górnik: Loska – Koj, Suarez, Wieteska, Wolniewicz – Żurkowski, Matuszek, Kurzawa, Kądzior (90. Grendel) – Angulo (90+5. Ledecky), Wolsztyński (70. Ambrosiewicz).

Żółte kartki: Głowacki (2x), Basha, Arsenić, Sadlok, Wailewski – Matuszek, Wolniewicz, Ladecky.

Czerwona kartka: Głowacki (po dwóch żółtych).

Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz).

News will be here