Ekstraklasa albo śmierć

Piotr Obidziński wie, że Wisła gra o życie fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– W I lidze przy tym zadłużeniu Wisła byłaby nie do utrzymania – przyznaje prezes Piotr Obidziński. Przy Reymonta muszą bronić ekstraklasy jak niepodległości. Mają tym pomóc także zmiany w sztabie szkoleniowym.

Gdy dwa tygodnie temu Artur Skowronek obejmował rządy w szatni Białej Gwiazdy, razem z nim przyszedł asystent Dawid Szulczek i trener bramkarzy Grzegorz Żmija. W środę klub poinformował o kolejnych przetasowaniach i zmianach ról.

Mariusz Jop zamieni posadę asystenta Skowronka na trenera czwartoligowych rezerw. Adrian Filipak, który prowadził drugą drużynę w rundzie jesiennej, przejmie zespół Centralnej Ligi Juniorów U-18.

Trener bramkarzy Artur Łaciak pozostanie w klubie szkoląc zawodników CLJ, ale dojadą mu także nowe obowiązki. Dołączy do działu skautingu. Za przygotowanie fizyczne piłkarzy nie będzie już odpowiedzialny Wojciech Żuchowicz. Dotąd współpracował z Leszkiem Dyją, który teraz jednoosobowo będzie odpowiadał za tę działkę. Przyszłość Żuchowicza ma zostać określona w późniejszym czasie. Podobnie jak Marcina Pluty, który zajmował się juniorami z CLJ.



Pierwszy z nowych

W środę krakowski klub zakontraktował nowego zawodnika. 15-krotny reprezentant Kazachstanu Gieorgij Żukow podpisał roczny kontrakt, który zacznie obowiązywać od 1 stycznia. Do Wisły trafił za darmo, bo jego umowa z poprzednim klubem wygasa 31 grudnia. Żukow będzie mógł grać dopiero na wiosnę, ale trener Skowronek chce, by 25-latek rozpoczął treningi z drużyną jeszcze w tym roku. Pomocnik ma w tym czasie poznać filozofię gry i zaaklimatyzować się w szatni.

Wisła ogłosiła też pozyskanie nowego sponsora. Nowak-Mosty, dotychczasowy partner klubu, przez najbliższe 13 miesięcy przekaże ponad milion złotych. Więcej Wiśle daje tylko bukmacher LV Bet. Umowa jest jednak uzależniona od pozostanie w klubie Jakuba Błaszczykowskiego.

Obronić ekstraklasę

Przy tej okazji pełniący obowiązki prezesa Piotr Obidziński pochwalił się spłatą zadłużenia i innymi liczbami. W tym roku spółka pozbyła się ok. 9,5 miliona złotych netto zobowiązań. Podkreślał, że w klubie "nie pali się już pieniędzy".

Wisła rok do roku zarobiła ponad dwa razy więcej na sprzedaży karnetów. Obidzińskiego cieszy przede wszystkim wzrost sprzedaży droższych biletów na sektory A, E i H. Rok do roku to zmiana o 117 procent.

Spółka wciąż ma jednak ponad 25 milionów złotych długu. Przyszłość klubu jest też w rękach zawodniów. Piłkarze zajmują obecnie ostatnie miejsce w ekstraklasie, a spadek i dużo mniej wpływów do klubu – przede wszystkim z praw medialnych – będzie oznaczał bankructwo.

– W I lidze przy tym zadłużeniu Wisła byłaby nie do utrzymania – nie kryje Obidziński. Zimą do klubu musi przyjść kilku zawodników, którzy podniosą jakość i pomogą opuścić strefę spadkową. Obidziński od dawna przekonuje, że przy Reymonta są na to przygotowani i większość budżetu na transfery zostawili na zimę.

Obidziński nie chce komentować negocjacji Tomasza Jażdżyńskiego, Jarosława Królewskiego i Jakuba Błaszczykowskiego, którzy od stycznia formalnie chcą przejąć klub, z Towarzystwem Sportowym Wisła Kraków. Trójka ratowników stawia warunki, ale TS nie chciał tak łatwo się na nie zgodzić. Słychać jednak głosy, że w tym tygodniu stanowiska TS i spółki mocno się zbliżyły. Napisał o tym między innymi redaktor Michał Białoński z Interii.

Partnerki Sharksów w TS

Tymczasem TS wciąż nie udało się do końca odciąć od powiązań z grupą przestępczą Wisła Sharks. W ostatnich dniach na skrzynki krakowskich redakcji trafił anonimowy list, w którym „zatroskani działacze” piszą o partnerkach Sharksów skazanych za handel narkotykami czy usiłowanie zabójstwa, które dostały pracę w TS Wisła.

Magdalena, Ewa i Anna, partnerki „Chudego”, „Opala” i „Korka” zostały zatrudnione w TS w tym roku w sklepie i administracji, gdy przy Reymonta 22 ogłaszano odcięcie się od powiązań ze środowiskiem przestępczym.

Rafał Wisłocki, który w zarządzie TS zasiada od czerwca 2018 roku, od stycznia pełnił obowiązki prezesa (jednocześnie do lata zajmując tożsame stanowisko w spółce), a latem został wybrany nowym szefem, tłumaczy, że nie wiedział o zatrudnieniu kobiet.

– To był gorący czas, a ja poświęciłem się wtedy praktycznie w całości ratowaniu piłkarskiej spółki – powiedział „Gazecie Krakowskiej”, broniąc się, że na umowach nie ma jego podpisu. Mieli je zawrzeć byli członkowie zarządu, którzy latem nie zostali już wybrani do władz TS.

Wisłocki tłumaczy, że zarząd chce oczyścić stowarzyszenie z osób związanymi z gangiem Wisła Sharks, ale nie jest to prosta sprawa. Mówi, że takich umów było więcej i kilka zostało rozwiązanych. W przypadku osób, o których teraz mowa, rozstania mają być opóźniane, ponieważ po wybraniu nowego zarządu kobiety udały się na zwolnienie lekarskie.

News will be here