Słowacki napastnik po 2,5 roku spędzonych w klubie z ulicy Kałuży musi szukać nowego pracodawcy. – Dwa, trzy tygodnie temu prezes Tabisz mówił mi, że raczej będzie w porządku i będziemy rozmawiać o przedłużeniu umowy. We wtorek profesor Filipiak powiedział mi jednak „do widzenia”. To typowa Cracovia. Takie ruchy z dnia na dzień, choćby ze zwolnieniem trenera Zielińskiego, powodują, że nie jest łatwo, a klub nie może wykorzystać potencjału – przekonuje 31-letni piłkarz.
Michał Knura, LoveKraków.pl: Kiedy dowiedział się pan, że odejdzie z klubu?
Erik Jendriszek: We wtorek wróciliśmy do treningów. Na urlopie nie myślałem o szukaniu nowej drużyny, bo dwa, trzy tygodnie temu prezes Tabisz mówił mi, że raczej będzie w porządku i będziemy rozmawiać o przedłużeniu umowy. We wtorek profesor Filipiak powiedział mi jednak „do widzenia”. Nie wiem, dlaczego decyzja została zmieniona, nawet nie porozmawialiśmy o przedłużeniu umowy.
Jest pan tym faktem rozgoryczony?
Szkoda, że nie powiedzieli mi wcześniej, żebym mógł szukać klubu, a nie beztrosko odpoczywać na wakacjach. To typowa Cracovia: ważne decyzje z dnia na dzień, zaskakujące piłkarzy, kibiców, was - dziennikarzy. Dlatego trudno się dziwić, że w tym klubie nie jest łatwo. Trochę w życiu widziałem, wiem, jak wygląda to w Niemczech i tam takie rzeczy się nie dzieją.
Wspomnienia z Krakowa będą mieszane?
Czułem się w Polsce bardzo dobrze, byłem szczęśliwy. Miałem świetny kontakt z kibicami, kolegami z zespołu, poznałem wiele wartościowych osób. Cracovii brakuje jednak profesjonalizmu, by co roku grać o puchary. Trzymam kciuki, żeby się to zmieniło, a filozofia nowego trenera przyniosła sukcesy. Potrzeba do tego konsekwencji również władz klubu, a nie rewolucji z dnia na dzień.
Zimą był pan bardzo blisko odejścia na Cypr.
Propozycja z AEK Larnaka była bardzo dobra i dla mnie, i dla Cracovii. Nie wyszło, ale nie żałuję, że zostałem w Krakowie do końca kontraktu. Sezon w wykonaniu zespołu i moim był słaby, ale nie mogę zarzucić sobie, że nie dawałem z siebie sto procent.
Pierwszy pełny sezon zakończył pan z 13 bramkami w lidze, poprzedni już tylko z jedną. Jak to wytłumaczyć?
To rzeczywiście słaby wynik. Powinienem zdobyć pięć bramek, ale nie więcej. Wcześniej grałem na środku ataku, ale przyszedł Krzysztof Piątek i byłem wystawiany na skrzydle. Niech Krzyśka dadzą na tę pozycję, to zobaczymy, ile strzeli.
Gdzie zobaczymy pana w kolejnym sezonie?
Rodzina jest dla mnie najważniejsza, więc jej zdanie i dobro będzie miało duży wpływ na moją decyzję. Są dwa albo trzy zapytania z ekstraklasy, naciskają inne kluby. Muszę się zastanowić.