Fatalny powrót Wisły. Straciła cztery gole

Wisła przegrała oba mecze z Piastem fot. KP

Piast Gliwice pokazał siłę mistrza Polski. Wiślacy nie zrobili jednak praktycznie nic, by zatrzymać przeciwnika, a nawet pomagali mu strzelać gole.

Trenerowi Piasta przed meczem towarzyszyły różne uczucia. Mówił o niepewności, ale także radości z powrotu do rywalizacji. Po ostatnim gwizdku jego radość mogła być pełna, bo jego drużyna utrzymała pozycję wicelidera, wysoko ogrywając Wisłę. Gospodarze ustawili sobie mecz w pierwszym kwadransie, bez skrupułów wykorzystywali błędy gości.

Artur Skowronek przywitał dziennikarzy telewizyjnych słowami „dobrze was widzieć”, ale to, co potem obserwował na boisku, powodowało, że mógł tylko załamywać ręce. Już w 42. sekundzie Piast zagrał na tyle szybko i szczęśliwie, że wiślacy nie byli w stanie wybić piłki. Po chwili do siatki skierował ją Jorge Felix.

Wisła z jesieni

Przez większość spotkania Wisła z Gliwic nawet nie stała obok drużyny, która w tym roku nie przegrała i zdobyła najwięcej punktów. Wróciły błędy, które jesienią stały się podbudową fatalnej serii dziesięciu porażek z rzędu, najgorszej w historii klubu. Gieorgij Żukow i Kamil Wojtkowski sprezentowali mistrzowi Polski drugą i trzecią bramkę. Żukow, a także Vullnet Basa, który zszedł w przerwie, nie przypominali piłkarzy z początku roku.

Nerwy nie opuszczały wiślaków nawet z upływem minut. Michał Buchalik w 37. minucie przepuścił między nogami piłkę podaną przez kolegę. Miał szczęście, że nie stał w bramce i skończyło się tylko na rzucie rożnym Piasta.

Krótki zryw

Do przerwy krakowianie nie mieli nic do powiedzenia, ale z szatni wyszli odmienieni. Kuba Błaszczykowski co rusz zmieniał pozycję i pod bramką Frantiska Placha w końcu zaczęło się coś dziać. W złamaniu najlepszej defensywy w lidze u siebie miał mu pomóc Paweł Brożek, który pierwsze miesiące roku skończył na leczeniu urazu. Wisła gola nie strzeliła, za to ułatwiła zadanie Parzyszkowi, który w dwóch spotkaniach z naszą drużyną aż cztery razy wpisał się na listę strzelców. Jeżeli ktokolwiek wierzył, że Wisła będzie w stanie chociaż obronić honor, 15 minut przed końcem jego wątpliwości rozwiał Maciej Sadlok. Za drugi tego dnia ostry faul został wyrzucony z boiska, a Patryk Tuszyński przypieczętował trzy punkty Piasta.

Problemy przed Legią

Podopieczni Artura Skowronka wrócili do rywalizacji w fatalnym stylu. Arka i Korona w tej kolejce dopiero zagrają i mogą odrobić straty do 13. Wisły, która ma nad nimi pięć i sześć punktów przewagi. O kolejną zdobycz będzie bardzo trudno, bo 7 czerwca jej piłkarze zagrają przy Reymonta z Legią. Do składu będzie mógł wrócić Lukas Klemenz, ale kartku wykluczają z występu Macieja Sadloka i Vukana Savicevicia.

Piast Gliwice – Wisła Kraków 4:0 (2:0)

Bramki: Felix (1.), Parzyszek (11., 64.), Tuszyński (85.).

Piast: Plach – Konczkowski, Korun, Czerwiński, Kirkeskov – Vida (86. Alves), Hateley – Jodłowiec, Milewski (85. Klupś) – Felix, Parzyszek (77. Tuszyński).

Wisła: Buchalik – Burliga, Hebert, Janicki, Sadlok – Basha (46. Wojtkowski), Żukow – Błaszczykowski, Savicević, Tupta (77. Hołownia) – Buksa (61. Brożek).

Żółte kartki: Felix, Czerwiński – Błaszczykowski, Sadlok (dwie), Burliga, Savicević, Wojtkowski.

Czerwona kartka: Sadlok (75., dwie żółte).

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa)