Filipiak: Menedżer Budzińskiego przedstawił szokujące warunki! Nie dam mu tych pieniędzy

Janusz Filipiak fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Prezes Cracovii chciałby zatrzymać Marcina Budzińskiego, ale nie do przyjęcia jest dla niego m.in. prowizja dla menedżera Bartłomieja Bolka za pozostanie pomocika przy Kałuży. – Jaką pracę, patrząc w kategoriach ludzkich, on wykonał, żebym ja miał mu płacić 200 tysięcy złotych? – pyta profesor Janusz Filipiak.

27-letni zawodnik gra w Pasach od 2012 roku. Jego obecna umowa wygasa z końcem czerwca. Im bliżej tego terminu, tym częściej pojawiają się pytania o przedłużenie kontraktu. Miesiąc temu prof. Janusz Filipiak mówił, że warunki przedstawione przez agenta pomocnika są nie do zaakceptowania. Od tego czasu sytuacja się nie zmieniła i wiele wskazuje na to, że piłkarz odejdzie. Dobrze orientujący się w środowisku użytkownik Twittera Janekx89 twierdzi, że możliwym kierunkiem dla Budzińskiego jest liga turecka.

– Chcemy, by Marcin grał z nami kolejny sezon. Jesteśmy gotowi, by dać mu bonus za podpis pod nowym kontraktem i podwyżkę. Jednak warunki przedstawione przez jego menedżera dwa-trzy miesiące temu były szokujące. Są zaporowe, nie mogę się na nie zgodzić.

„Dla mnie 200 tysięcy to bardzo dużo”

Filipiak twierdzi, że z trzech sum, o które toczy się gra - nowa kwota kontraktu, premia dla piłkarza za przedłużenie i prowizja dla menedżera - najbardziej szokuje go to, czego dla siebie oczekuje Bartłomiej Bolek, przedstawiciel Budzińskiego.

– Jaką pracę, patrząc w kategoriach ludzkich, on wykonał, by Marcin został, żebym ja miał mu zapłacić 200 tysięcy złotych? Dla mnie to jest bardzo dużo. Jeżeli ktoś w Comarchu miałby otrzymać taką sumę, to oczekiwałbym wykonaniem jakiejś pracy – podkreśla prezes Cracovii.

– Jako prezes nie mogę się na to zgodzić. Grupa informatyków ciężko pracowała, by wypracować taki zysk, a ja mam nie dać im podwyżek, tylko zapłacić menedżerowi? Znowu mnie będą krytykować, że zadzieram z menedżerami, ale to bardzo psuje. Tak trzeba myśleć, bo inaczej nam się społeczeństwo rozjedzie – grzmi Filipiak.

Pytany, czy za pieniądze zaoszczędzone na odejściu Budzińskiego dałoby się pozyskać za niego wartościowego zmiennika, odpowiedział, że prawdopodobnie tak.