Frustracja w ekipie Ramireza. Spięcie między zawodnikami

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wisła Kraków wraca Kielc z dwoma porażkami na koncie – przegrała starcie 1/8 Pucharu Polski i zanotowała przegraną w 10. kolejce ekstraklasy. Tym razem nie pomogła nawet obecność na murawie Carlosa Lopeza. Hiszpan co prawda strzelił gola, ale jedno trafienie nie wystarczyło, by pokonać ofensywnie grającą ekipę gospodarzy.

Sprawiedliwy wynik

Wisła po raz drugi w tym tygodniu przegrała z Koroną. Choć tym razem to ona strzeliła pierwsza bramkę, to nie zdołała utrzymać prowadzenia do końca. – Mecz był intensywny, szybki i pełen walki. Drużyna gospodarzy w kluczowych momentach wyglądała lepiej od nas. Nam brakowało przede wszystkim spokoju. Korona często naciskała, a my podejmowaliśmy złe decyzje. Niestety, nie udało się nam wygrać i sądzę, że zasłużyliśmy na tę porażkę – mówił po spotkaniu trener Białej Gwiazdy Kiko Ramirez.

W zupełnie odmiennym nastroju był trener kielczan. – Zagraliśmy dobry mecz - piłkarsko i taktycznie. Od pierwszej minuty przeważaliśmy i kontrolowaliśmy grę. Szkoda tylko, że od razu nie udało się nam wykorzystać tej przewagi. Wisła wyszła na prowadzenie po naszym błędzie, ale moja drużyna nie poddała się. Robiła wszystko, by wygrać i to się udało. Należało się nam to zwycięstwo – podkreślił Gino Lettieri.

Bez kapitana

Wisła problemy miała jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Ze składu w ostatniej chwili wypadł Arkadiusz Głowacki, któremu odnowił się dawny uraz, a w jego miejsce zagrał Tomasz Cywka. Tym samym na środek defensywy przesunięty został Zoran Arsenić. – Planowo miałem zagrać na prawej obronie. Po kontuzji kapitana przeniosłem się na środek obrony, ale nie był to dla mnie żaden problem. Na tej pozycji grałem w Wiśle najczęściej. Z Ivanem też już występowałem. Wiedzieliśmy, co mamy robić, ale nie pomogliśmy wygrać – tłumaczył klubowym mediom Chorwat.

Nastroje słabe, a terminarz bezlitosny

Morale w krakowskiej Wiśle nie są najlepsze. – To bardzo rozczarowujące uczucie, przegrać dwa razy z rzędu z jednym klubem. Ostatnio graliśmy większość meczu z przewagą jednego zawodnika, teraz już nie, a spotkanie wyglądało podobnie. Wszyscy jesteśmy przybici, ale musimy wrócić na dobry kurs. Wiemy, że możemy wygrywać następne spotkania, tak, jak robiliśmy to wcześniej – zaznaczył Arsenić, podkreślając jednocześnie, że terminarz dla krakowian nie jest najlepszy. – Wiemy, jakie mecze nas czekają. Rozkład jest trudny, ale jesteśmy skupieni na kolejnych starciach. Z Jagiellonią i Legią gramy przed własnymi kibicami. Wierzę, że oni poniosą nas swoim dopingiem, a my odwdzięczymy się im lepszą grą i większą pewnością siebie.

Trener Kiko Ramirez ma sporo pracy przed kolejnymi spotkaniami, zwłaszcza że już w Kielcach widać było narastającą w drużynie frustrację. W końcowych minutach iskrzyło między Carlosem Lopezem a Patrykiem Małeckim. – Nerwy, sportowa złość. Czasem tak się zdarza, że emocje biorą górę. Nie ma co jednak bardziej roztrząsać tego incydentu. Po meczu podaliśmy sobie dłonie i jest już po sprawie. Nie będziemy bawić się w dzieci – przyznał pomocnik Wisły.

News will be here