Wisła chętnie podzieli się z Brązowym Stadionem Miejskim im. Henryka Reymana. O warunkach gry przy ulicy Reymonta działacze Garbarni będą w piątek rozmawiać z operatorem obiektu, czyli Zarządem Infrastruktury Sportowej.
– Jestem pewnie 50. osobą dzwoniącą dziś do pana – zaczynam rozmowę z Markiem Siedlarzem, wiceprezesem Garbarni Kraków, która w środę wygrała 2:1 w Siedlcach, a barażowy dwumecz z Pogonią 3:2, i awansowała do I ligi.
– Telefon dosłownie cały czas dzwoni, ale to bardzo miłe – podkreśla Siedlarz.
Świętowanie i praca
W klubie z Ludwinowa panuje duża radość, bo wracają na drugi szczebel po 44 latach, a przecież zakończony w środę sezon II ligi zaczynali jako beniaminek. Mają też jednak ręce pełne roboty, bo choć otrzymali licencję na rozgrywanie meczów w roli gospodarza na stadionie w Niepołomicach, woleliby zostać w Krakowie. Na swoim stadionie przy ulicy Rydlówka nie mogą występować, bo nie spełnia on nawet wymogów II ligi i w ostatnich miesiącach piłkarze Mirosława Hajdy grali na nim warunkowo.
Pod Wawelem nie brakuje jednak stadionów, a dwa najnowocześniejsze dzielą tylko Błonia. Garbarnia chciałaby rozgrywać spotkania przy ulicy Reymonta i dzielić obiekt z Wisłą. Za stadion odpowiada Zarząd Infrastruktury Sportowej, a Biała Gwiazda wynajmuje go tylko na mecze. Dysponuje również częścią biur.
Wisła jest na „tak”
– Wisła Kraków nie ma nic przeciwko temu, by Garbarnia rozgrywała tu swoje spotkania. Rozmowy w tej sprawie są w toku – informuje Marek Hejmo, dyrektor biura prasowego 13-krotnego mistrza Polski.
W piątek rano odbędzie się spotkanie przedstawicieli ZIS i Garbarni, co potwierdza nam Jerzy Sasorski, rzecznik jednostki. Beniaminek I ligi usłyszy, na jakich warunkach mógłby organizować spotkania. Część kosztów musiałby zwrócić Wiśle, bo choć murawę w 2016 roku położono na koszt podatników, to za jej bieżące utrzymanie odpowiadają pracownicy klubu.
– Jesteśmy dobrej myśli. Nie mogę jednak potwierdzić informacji, że mamy już sponsora, który zadeklarował pokrycie kosztów wynajmu obiektu przy Reymonta – mówi Marek Siedlarz.