Stolica zdobyta! Historyczne zwycięstwo Cracovii przy Łazienkowskiej!

fot. JG

Cracovia po raz pierwszy od 68 lat pokonała w Warszawie Legię 2:0. Bohater? Javier Hernandez, który pewnie nie wybiegłby w podstawowym składzie, gdyby nie konruzja Marcina Budzińskiego. W 65. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Airam Cabrera, a gospodarze kończyli mecz w osłabieniu.

Lechia Gdańsk straciła punkty w Kielcach, dlatego Legia stała przed ogromną szansą odrobienia kilku punktów do lidera. Cracovia nie przyjechała jednak do stolicy, by śrubować niechlubne rekordy, zwłaszcza że na inaugurację piłkarskiej wiosny przedłużyła swoją zwycięską serię do pięciu meczów, pokonując przed własną publicznością Piasta Gliwice. Podopieczni trenera Michała Probierza w końcu zawitali do górnej ósemki i nie zamierzali z Warszawy wracać bez zwycięstwa, choć ta sztuka nie udała im się od 68 lat. Po raz ostatni krakowianie wygrali przy Łazienkowskiej w 1951 roku, pokonując Legię 4:2. Od niedzieli kibice nie muszą sięgać pamięcią do tak odległych czasów, bo krakowianie wygrali 2:0 i są jedynym zespołem w Lotto Ekstraklasie, który potrafił w tym sezonie rozstrzygnąć na swoją korzyść sześć meczów z rzędu.

Przyjechali po zwycięstwo

Pierwsze minuty spotkania przemawiały na korzyść przyjezdnych. Ukoronować je mogło trafienie Mateusza Wdowiaka, który w 13. minucie znalazł się sam na sam z Radosławem Majeckim. Bramkarz gospodarzy zachował jednak więcej zimnej krwi i wyszedł zwycięsko z tego pojedynku. Mistrz Polski dopiero po 20 minutac zdołał przeprowadzić akcję, która mogła zakończyć się golem. Sebastian Szymański zagrał do Salvadora Agry, a ten huknął wprost w Michala Peskovicia. Po małym zamieszaniu w polu karnym Pasów, bramkarz gości zdołał zachować czyste konto.

Wykorzystał szansę

Javi Hernandez najprawdopodobniej nie zagrałby w Warszawie od pierwszej minuty, gdyby kontuzji nie nabawił się Marcin Budziński. Popularny „Budzik” z Piastem Gliwice grał bez zarzutu, jednak w trakcie przygotowań do pojedynku z Legią nabawił się urazu kolana i konieczna będzie kilkutygodniowa przerwa w grze. Hiszpan z kolei był pewnym punktem Pasów jesienią, jednak rywalizację o miejsce w składzie przegrał w trakcie przygotowań do rundy wiosennej.

Już w pierwszej połowie pokazał, że jego miejsce nie jest na ławce rezerwowych. W odstępie zaledwie czterech minut strzelił dwa gole, które odebrały gospodarzom chęci do gry. W 38. minucie gracze Legii wyraźnie przysnęli i dali się zaskoczyć przyjezdnym. Hiszpan kapitalnie znalazł się w polu karnym i wykorzystał podanie Wdowiaka. Chwilę później Michal Siplak idealnie obsłużył pomocnika, który zapisał na swoim koncie siódmą bramkę w sezonie.

Nieudany pościg

Trener Legii od razu zareagował na boiskowe wydarzenia. Od początku drugiej połowyw występował Carlitos. Piłkarze gospodarzy jako pierwsi wybiegli z szatni, jakby chcieli szybko zapomnieć o tym, co wydarzyło się pod koniec pierwszej odsłony. Ich determinacja nie przełożyła się jednak na grę. Cracovia ze spokojem kontrolowała przebieg meczu, a mając dwa gole przewagi, nigdzie nie musiała się spieszyć.

Po blisko godzinie gry przed kolejną szansą na gola w sytuacji sam na sam znów znalazł się Wdowiak. Wychowanek Pasów chciał zbyt efektownie minąć bramkarza Legii i ostatecznie obrońca gospodarzy zdążył zaasekurować swojego bramkarza.

W tej sytuacji doszło jednak do sporych kontrowersji, ponieważ zawodnik Pasów padł na murawę. Między piłkarzami obu drużyn doszło do przepychanek. Sędzia zdecydował się całą sytuację obejrzeć na powtórkach. Ostatecznie pokazał cztery żółte kartki, a Cracovia stanęła przed szansą podwyższenia wyniku. Do rzutu karnego podszedł Cabrera, ale trafił w słupek. To czwarty niewykorzystany karny krakowian w tym sezonie.

VAR w użyciu

System VAR przydał się w starciu Legii z Cracovią nie tylko w akcji, po której przyjezdni mieli rzut karny. W 77. minucie William Remy umyślnie nadepnął Hernandeza. Sędzia pokazał mu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Kiedy Francuz był już w szatni, sędzia zdecydował się zweryfikować  decyzję i przywołał zawodnika. Anulował drugą żółtą kartkę i pozwolił mu wejść na boisko, po czym pokazał mu bezpośrednio czerwoną kartkę.

Wojskowi kończyli mecz w dziesiątkę. Mimo osłabienia stwarzali pod bramką Cracovii większe zagrożenie, niż grając w komplecie. Z uwagi na przerwy w grze, sędzia Piotr Lasyk zdecydował się doliczyć aż 13 minut.

Z opóźnieniem

Spotkanie mistrza Polski z Cracovią rozpoczęło się z około dziesięciominutowym opóźnieniem. Wszystko przez kibiców gospodarzy, którzy na trybunie północnej odpalili race i fajerwerki. Przez spore zadymienie arbiter wstrzymał się z pierwszym gwizdkiem.

Legia Warszawa – Cracovia 0:2 (0:2)

Bramki: Hernandez (38., 42.)

Legia: Majecki – Hlousek, Jędrzejczyk, Remy, Vesović – Martins, Cafu – Nagy (78. Medeiros), Szymański, Agra (46. Carlitos) – Kulenović (66. Niezgoda).

Cracovia: Pesković – Siplak, Dytiatjew, Helik, Rapa – Gol – Wdowiak (90. Dimun), Dąbrowski (90. Cecarić), Hernandez, Hanca – Cabrera (90. Piszczek).

Żółte kartki: Majecki, Hlousek, Remy, Vesović – Helik, Cabrera, Piszczek, Hanca.

Czerwona kartka: Remy (za faul).

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom).

News will be here