Jacek Zieliński: Niektórym będzie bardzo przykro, ale będziecie mnie musieli oglądać przez jakiś czas

Jacek Zieliński fot. Arkadiusz Szuba/LoveKraków.pl

Cracovia zostawiła serce i wszystkie siły na boisku, za co została wynagrodzona trzema punktami ze Śląskiem. – Czasem zwycięstwo w bólach smakuje lepiej niż rozbicie kogoś 6:0 – nie krył po spotkaniu szkoleniowiec Pasów.

„Za wcześnie nas pogrzebano”

Kolejny mecz bez zwycięstwa jeszcze bardziej zdołowałby Cracovię, która po tej kolejce mogła spaść na ostatnie miejsce w tabeli. W końcu przyszło przełamanie, na które przy ulicy Kałuży wszyscy czekali. Trener wyraźnie dał do zrozumienia, że to było spotkanie z tych „po trupach do celu, nieważne jak, ważne, że za trzy punkty”.

– Jeszcze żyjemy, za wcześnie nas pogrzebano. Cieszę się ze zwycięstwa i zobaczymy co przyniesie przyszłość. Chcieliśmy kąsać rywala strzałami. Nie wszystkie były przygotowane, ale piłkarze bardzo chcieli, więc ich rozgrzeszam – mówił Jacek Zieliński.

Jego piłkarze od początku stłamsili rywala, ale gra wysokim pressingiem odbiła się w drugiej połowie, kiedy zaczynało im brakować sił. – W przerwie mówiłem zawodnikom, że jak dalej będziemy grać w takim tempie, to nie wytrzymamy tego meczu. Do zmęczenia doszedł stres, świadomość, że musimy wygrać. Czasami zwycięstwo w bólach smakuje lepiej niż rozbicie kogoś 6:0. My to osiągnęliśmy, to jest najważniejsze – podkreślał.

Drażliwy trener

Trener zakończył konferencję, wstał i ruszył w stronę szatni. Zatrzymał się jednak, nachylił nad mikrofonem i patrząc na dziennikarzy, powiedział: - Niestety… Podejrzewam, że niektórym będzie bardzo przykro, ale będziecie mnie musieli jeszcze oglądać przez jakiś czas. Dobranoc – stwierdził.

Cóż, nie będziemy się pastwić nad trenerem, bo ma trudną i stresującą pracę, a w ostatnim czasie musi przeganiać ciemne chmury, które zebrały się nad jego zespołem. Nie wydaje nam się jednak, by któryś z krakowskich dziennikarzy zajmujących się Cracovią bardzo chciał jego odejścia. Przez prawie dwa lata pracy w Krakowie Jacek Zieliński dał się poznać jako bardzo dobry trener, ale równie drażliwy człowiek. Ale niech już tak zostanie. Lepiej kręcący nosem i drażliwy fachowiec od wiecznie uśmiechniętego słabego trenera.