Jak nie dbać o kibica? Pokazała Wisła Kraków

fot. LoveKraków.pl

Klub, a dokładnie jeden z pracowników, przez półtora roku zwodził fana, który w akcji crowdfundingowej wsparł Wisłę kwotą 249 złotych. W zamian miał otrzymać nagranie video z życzeniami wybranego piłkarza. Przez długie miesiące nie mógł się go doczekać, a gdy w końcu dostał plik – nie mógł być zadowolony. Po nagłośnieniu sprawy, Wisła przeprosiła fana i po części naprawiła winę, ale i tak pozostał duży niesmak.

Kibic – najważniejszy sponsor

Prezes Marzena Sarapata od początku swoich rządów często powtarza, jak ważni są dla Wisły jej kibice. W relacji klub-fani rzeczywiście nastąpiły pozytywne zmiany. Biała Gwiazda otworzyła się dla nich, m.in. organizując już dwie edycje wiślackiego tweetup’a. Jak jednak pokazuje jaskrawy przykład pana Krzysztofa, cały czas można i trzeba wiele poprawić.

W poniedziałek wieczorem kibic Wisły z 15-letnim stażem opowiedział o swoim problemie publikując list na portalu weszlo.com. Pan Krzysztof wziął udział w akcji #12BOHATER, dzięki której klub uzbierał 434 tysiące złotych. Wpłaty kibiców pozwoliły m.in. na wyjazd drużyny na zimowe zgrupowanie, a fani otrzymywali za pomoc różnego rodzaju nagrody.

– Wsłuchaliśmy się w głos kibiców, akcja powstała na ich wyraźne żądanie. Prosili o możliwość finansowego wsparcia klubu. To wy, kibice, jesteście dla nas bohaterami. Wiślacka drużyna rusza do ataku. Każdy kibic może zostać sponsorem Wisły, w tym znaleźć się na koszulce – zapowiadała zbiórkę prezes Sarapata.

Kilkanaście miesięcy zwodzenia i… rozczarowanie

Pan Krzysztof wsparł Wisłę kwotą 249 złotych, za co miał otrzymać nagrane życzenia przez jednego z piłkarzy. Pomyślał, że będzie to świetny prezent urodzinowy dla jego dziewczyny i poprosił, by zrobił to Arkadiusz Głowacki. Poinformował o tym klub pod koniec stycznia 2017 roku.

Od tego czasu korespondował z odpowiedzialnym za to pracownikiem Wisły, Piotrem Mrowcem. Czasem otrzymywał odpowiedzi na wysłane e-maile – z tłumaczeniami, dlaczego wszystko tak długo trwa i jakie pojawiają się problemy. Gdy postanowił czekać i testować własną cierpliwość, klub milczał. W końcu postanowił się przypomnieć i na początku tego roku wysłał kolejną wiadomość. Był już mocno zniesmaczony tym, jak jest traktowany.

Wisła odpisała, ale okazało się, że Głowacki nie może nagrać życzeń, bo robi takie rzeczy niechętnie. Kibic zaproponował więc plan B w postaci Pawła Brożka i C – Patryka Małeckiego. Mijały kolejne tygodnie, a pliku nie było. W końcu dotarł. Ale nie z udziałem Głowackiego Brożka czy Małeckiego, ale… Kamila Wojtkowskiego. Pomocnik nie był nawet ubrany w klubowy strój, a życzenia miał czytać z kartki. Ogólnie wszystko wyszło bardzo nieprofesjonalnie.

„Myślę, że skutecznie wyleczyłem się z tego typu akcji. Miło by było jakbyście wspomnieli gdzieś o Panu Piotrze i jego podejściu do kibiców. Naprawdę na jego miejscu stanąłby na głowie, żeby to zrobić dobrze, tak po prostu z ludzkiej przyzwoitości i jeszcze bym dosłał jakiś gadżet albo jakąkolwiek formę przeprosin. Zamiast tego po raz kolejny dostałem w pysk. Następnym razem wyślę te pieniądze komuś, kto naprawdę tego potrzebuje i będzie potrafił to docenić. Wezmę udział w akcji Stano to może puścicie mi jakąś piosenkę na Weszło FM” – stwierdził kibic Wisły (pisownia oryginalna).

Wisła przeprasza i wynagradza kibica

Wisła zepsuła w tym przypadku wszystko, co się dało zepsuć, ale pochwalić należy ją za reakcję po nagłośnieniu złego traktowania kibica. Pan Krzysztof otrzymał przeprosiny, które przyjął, i z osobą towarzyszącą będzie mógł obejrzeć w loży VIP Gold mecze z Legią Warszawa i Lechem Poznań. Otrzyma także dwie koszulki – z dedykacją od Arkadiusza Głowackiego i autografami całej drużyny.

„W trosce o dobro naszych kibiców, dołożymy wszelkich starań, by zostały wyciągnięte odpowiednie wnioski, by takie sytuacje nie miały więcej miejsca” – czytamy w przeprosinach Wisły Kraków.