Kolarze z całego świata będą się ścigać w samym centrum Krakowa w czwartek od godziny 18. Na początek pokonają 27 700-metrowych rund wokół rynku, zdobywając punkty w co piątym, a także w 26. i 27. okrążeniu. W ten sposób zostanie wyłoniona najlepsza 12, która po krótkiej przerwie przystąpi do decydującej walki w systemie australijskim. Zakłada on, że po każdym okrążeniu odpada najsłabszy i tak jest aż do finału, w którym poznamy zwycięzcę.

– Kryterium jest młodszym bratem lub siostrą Małopolskiego Wyścigu Górskiego. Początkowo kolarze jeździeli wokół Błoń, a później imprezę przeniesiono na Rynek Główny – mówi Marek Kosicki, dyrektor sportowy wyścigu i prezes Małopolskiego Związku Kolarskiego.

Złoty pierścień, nie pozłacany

Zwycięzca, oprócz nagrody finansowej, otrzymuje złoty pierścień, który od lat fundują krakowscy złotnicy. Od prawie 20 lat ich sponsorem i wykonawcą jest Janusz Kowalski. 

– Tegoroczny pierścień jest już 18., węc mogę powiedzieć, że wyścig otrzymał ode mnie samochód. To sygnet z 14-karatowego złota, nie pozłacany pierścień. Dodatkowo funduję trzy srebrne dla najlepszych w zawodach młodzieży – mówi złotnik.

Wszystko rozstrzygnie się na trudnych drogach Sądecczyzny

Trzy kolejne etapy Małopolskiego Wyścigu Górskiego poprowadzą drogami Małopolski. W piątek peleton ruszy z Solnego Miasta w Wieliczce i po prejechaniu 131 kilometrów kolarze zameldują się na górze Chełm w Myślenicach. W sobotę na uczestników czeka 146 kilometrów między zamkiem w Niepołomicach i rynkiem w Nowym Targu. Zwycięzcę poznamy w niedzielę, gdy 125-kilometrową trasę z Jabłonki na Przehybę w Beskidzie Sądeckim (1173 m n.p.m.) zakończy wspinaczka wąską drogą wijącą się wśród strosądeckich drzew.

Pierwsza edycja Małopolskiego Wyścigu Górskiego odbyła się w 1960 roku. Imprezy nie udało się zorganizować tylko dwa razy, w 1990 i 1991 roku, na początku trudnych przemian polityczno-gospodarczych.