– Żałuję, że nie zdjąłem go od razu. Najpierw przez dziesięć minut graliśmy w osłabieniu, a potem Damian nie był sobą – mówi o kontuzji Damiana Dąbrowskiego Jacek Zieliński, trener Cracovii, która w poniedziałek podzieliła się punktami (1:1) z Zagłębiem Lubin.
„Żałuję, że nie zdjąłem go od razu”
Pasy powoli tracą szanse na awans do grupy mistrzowskiej. Mecz z lubinianami był dwunastym remisem Cracovii w sezonie i piątym z rzędu na własnym obiekcie. – Do przerwy byliśmy totalnie zagubieni. Po zmianie stron potrafiliśmy prowadzić grę i stwarzać sytuacje. To już się robi denerwujące. Mamy tylko punkt, nie jesteśmy zadowoleni – mówi rozgoryczony trener Zieliński.
Jego zmartwieniem jest nie tylko słaby dorobek, ale również kolejna kontuzja. W poniedziałkowym meczu poważnie ucierpiał Damian Dąbrowski. Defensywny pomocnik po jednym ze starć z rywalem na długie minuty zszedł z boiska i miał szytą głowę. Wrócił na murawę, ale w przerwie zmienił go Erik Jendriszek.
– Najprawdopodobniej popełniłem błąd. Teraz żałuję że nie zdjąłem go od razu. Najpierw przez dziesięć minut graliśmy w osłabieniu, a potem Damian nie był sobą. Podjął rękawicę, ale nie był w stanie dłużej grać. Ma założonych sześć szwów i czekają go badania. Oby kolejna bokserska kontuzja w naszym zespole nie okazała się poważna – ma nadzieję szkoleniowiec.
Apel do „Budzika”
Prowadzący Zagłębie Lubin Piotr Stokowiec po remisie nie rozpaczał. Był zadowolony, że mimo osłabieni kadrowych (kontuzje Martina Neszpora i Filipa Jagiełły, grypa jelitowa Lubomira Guldana) stworzył ciekawe widowisko. Trener gości zaapelował również do Marcina Budzińskiego, którego siódmy gol w sezonie znów był ozdobą meczu.
– Niech Marcin przerzuci się na inną drużynę i przestanie nas nękać swoimi bombami – zażartował.