Koniec! Wisła przerywa fatalną passę w piątek trzynastego

fot. KP

104 (!) dni czekali na kolejne zwycięstwo piłkarze Wisły. Doczekali się w meczu z liderem, zwyciężając 1:0 po bramce Lukasa Klemenza. Do gwarantującego utrzymanie 13. miejsca ostatni zespół ligi wciąż jednak traci sześć punktów.

Piątek trzynastego, na przekór, okazał się szczęśliwy dla kibiców i piłkarzy Białej Gwiazdy. Obchodzący w sobotę 34. urodziny Jakub Błaszczykowski będzie miał lepszy nastrój niż po ostatniu dziesięciu przegranych z rzędu. 13-krotny mistrz Polski wygrał po 104 dniach przerwy, a na mecz bez straty gola czekał 119.

Kuba grał prawie do końca, a gdy schodził z boiska kibice odśpiewali mu "sto lat". Na ostatnie minuty trener Artur Skowronek wpuścił także Marcina Wasilewskiego, który miał pomóc w walce o tak potrzebne zwycięstwo. Biała Gwiazda była dobrze zorganizowana w defensywie, wykorzystała też słabszy mecz rywala, ale przede wszystkim wygrała sercem.

Gol świeżo upieczonego ojca

Przed pierwszym gwizdkiem na Reymonta doszła nie najlepsza informacja. Również zaplątana w walkę o utrzymanie Arka Gdynia wygrała z Zagłębiem Lubin, co oznaczało, że w przypadku kolejnego niepowodzenia strata Wisły do bezpiecznego miejsc będzie wynosiła już dziewięć punktów. W spotkaniu z liderem krakowianom udało się jednak zakończyć fatalną passę. Wygrali 1:0 po trafieniu Lukasa Klemenza w końcówce pierwszej połowy.

Biała Gwiazda jest drużyną, która w ekstraklasie traci najwięcej goli po stałych fragmentach. Tym razem zaskoczyła Pogoń po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jakuba Błaszczykowskiego i strzałem nogą Lukasa Klemenza z dziewiątego metra. Dla 24-letniego środkowego obrońcy było to pierwsze trafienie dla Wisły. Zadedykował je córce, która przyszła na świat w październiku. To jego drugie dziecko.

Pogoń poniżej oczeiwań

Pogoń po raz siódmy znalazła się w sytuacji, gdy pierwsza traci gola. Dotąd odrabianie strat szło jej całkiem nieźle (po dwa zwycięstwa, remisy i porażki), ale w Krakowie nie pokonała Michała Buchalika. Największym problemem Portowców miał być brak dwóch podstawowych środkowych obrońców, jednak zawiedli inni. Słabo, jak na siebie, prezentował się Zvonimir Kożulj. Pogoń niby częściej miała piłkę przy nodze, ale niewiele z tego wynikało.

Dlatego do przerwy mecz był dość trudny do oglądania, a bramka Klemenza i mocne uderzenie Macieja Sadloka to jedyne pozytywne elementy. Dużo lepszy, także w wykonaniu gości, był początek drugiej połowy po wejściu dynamicznego Santeriego Hostikki. Potem jednak dostosował się do poziomu kolegów i Pogoń nie była w stanie zmienić wyniku.

Mocniejsi na ŁKS

W środę operację więzadeł stawu kolanowego przeszedł Krzysztof Drzazga. Napastnik Wisły nabawił się poważnej kontuzji przeciwko Lechii Gdańsk i czekają go co najmniej cztery miesiące rehabilitacji. Niewykluczone, że w Wiśle już nie zagra, bo jego umowa wygasa 30 czerwca.

Krakowianie zakończą ten trudny rok wyjazdem na stadion ŁKS-u (19 grudnia). W kadrze na ten mecz trener Artur Skowronek ma już mieć do dyspozycji Davida Niepsuja, Kamila Wojtkowskiego i Vukana Savicevicia.

Wisła Kraków – Pogoń Szczecin 1:0 (1:0)

Bramka: Klemenz (39.).

Wisła: Buchalik – Burliga, Klemenz, Janicki, Sadlok – Basha (74. Boguski) – Błaszczykowski (89. Bartosz), Pawłowski, Chuca (86. Wasilewski), Mak – Brożek.

Pogoń: Stipica – Stec, Bartkowski, Łasicki, Matynia – Podstawski (46. Hostikka) – Kowalczyk, Kożulj (67. Manias), Dąbrowski, Spiridonović – Buksa.

Żółte kartki: Buchalik – Podstawski, Stec, Kożulj.

Sędziował Zbigniew Dobrynin (Łódź).


News will be here