Kto stoi za formą bramkarza Cracovii? „Uzyskał optymalny poziom”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Michal Pesković zadomowił się w krakowskim klubie jak w żadnym innym. W lutym skończy 38 lat, ale nie myśli o końcu kariery. Właśnie przedłużył umowę o kolejny rok, do czerwca 2021. 

Poniedziałkowe spotkanie z Zagłębiem Lubin będzie 57. występem Słowaka w bramce Cracovii. Najbardziej doświadczony zawodnik w kadrze Michała Probierza wyrówna więc indywidualny rekord gier w jednym klubie. 57 spotkań zaliczył wcześniej w Ruchu Chorzów, który reprezentował na początku drugiej dekady XXI wieku.

Forma przed czterdziestką

– Bije od niego spokój w działaniach. W tej chwili uzyskał optymalny poziom. Doświadczenie zbierane przez wiele lat zaczyna procentować. Ustabilizował w miarę równy poziom w dłuższym okresie – mówi Andrzej Dawidziuk, czołowy trener bramkarzy w Polsce i koordynator szkolenia w Polskim Związku Piłki Nożnej.

Droga Słowaka do niekwestiowanego numeru jeden w bramce pięciokrotnego mistrza Polski wcale nie była łatwa. We wcześniejszych klubach – a grał także w ojczyźnie, Grecji, Azerbejdżanie i Danii – nie zawsze mógł liczyć na pochwały i regularne występy. Probierz ściągnął go do Cracovii także z myślą o uzupełnieniu składu i zwiększeniu rywalizacji.

Jak trwoga to do Peskovicia

Najpierw w hierarchii ustępował Grzegorzowi Sandomierskiemu i Adamowi Wilkowi. Szkoleniowiec nie był z nich zadowolony, z Sandomierskiego zrezygnował nawet na stałe, i dał szansę najstarszemu, który w pełni wykorzystał szansę. Wiosną 2018 roku Cracovia głównie wygrywała, także dzięki Peskovicovi, który w jedenastu meczach aż dziewięć razy zachował czyste konto.

Świetna postawa Słowaka nie zagwarantowała mu startu kolejnego sezonu w wyjściowym składzie. Probierz postawił na Macieja Gostomskiego i mocno się sparzył. Jego podopieczni znów słabo zaczęli sezon, a Gostomski im nie pomagał. Przegrane derby i niepewne interwencje przeciwko Wiśle oznaczały jego koniec i wkrótce opuścił klub.

Pesković wskoczył między słupki i od tego momentu opuścił tylko jeden mecz w ekstraklasie. Mowa o inauguracyjnej kolejce tego sezonu, gdy Probierz chciał, by piłkarz odpoczął po rywalizacji w eliminacjach Ligi Europy. Jego konkurenci, czyli Lukas Hrosso i Adam Wilk, mogą dziś liczyć wyłącznie na występy w Pucharze Polski i czwartoligowych rezerwach.

Drugi najstarszy

Pesković jest drugim najstarszym bramkarzem w ekstraklasie. Dwa lata więcej ma Arkadiusz Malarz, który w trakcie sezonu dołączył do ŁKS-u. W sześciu meczach zachował czyste konto, a lepsi są od niego tylko Frantisek Plach z Piasta i Dante Stipica z Pogoni, którzy nie wyciągali piłki z siatki w siedmiu spotkaniach. Według wyliczeń ekstrastats.pl wybronił 74 procent strzałów.

W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” podkreślał, że w jego wieku cały czas można się rozwijać, a Cracovia jest najsilniejszym zespołem, w którym grał. W dorobku ma tylko Puchar Słowacji z FC ViOn Zlate Moravce i liczy, że przed końcem kariery zdobędzie jakieś trofeum z Pasami.

Pochwały dla trenera

Bramkarz sam nie zbudował świetnej formy. Za jego równą dyspozycję odpowiada Maciej Palczewski, który jest siedem dni starszy od Peskovicia, ale ich współpraca wygląda wzorowo.

– Cieszę się, że to polski trener stoi za dyspozycją Michala, że potrafił znaleźć relację mimo braku różnicy wieku. To dla mnie wyraźny sygnał, że nasz szkoleniowiec potrafi prowadzić zawodnika i wynieść go na odpowiedni poziom – chwali Palczewskiego Dawidziuk.

Dawidziuk zna Palczewskiego z boiska, gdzie nie zrobił wielkiej kariery i nie zadebiutował w ekstraklasie. Ich znajomość rozwinęła się podczas drugiej edycji kursu UEFA Goalkeeper A, którą ukończył współpracownik Probierza.

– Pracowaliśmy wspólnie przez rok, pamiętam, jak zaczynał i zdawał egzamin. Cieszę się, że jego wiedza została zweryfikowana przez codzienną pracę. Dla trenera nie ma nic cenniejszego od dobrej postawy podopiecznych – podkreśla Dawidziuk.