Rola drużyny, która nie będzie faworytem, odpowiada Kazimierzowi Moskalowi. Tak Wisła chce szukać swojej szansy w dwumeczu z Rapidem Wiedeń, który rozpocznie się w czwartek przy Remonta. – Tylko odwaga sprawi, że będziemy w stanie rywalizować – mówi trener Wisły.
Rapid Wiedeń to 32-krotny mistrz Austrii oraz 14-krotny zdobywca krajowego pucharu. W tym roku rzutem na taśmę zyskał możliwość gry w eliminacjach Ligi Europy, zajmując w ubiegłym sezonie 4. miejsce w austriackiej Bundeslidze. Historia rywalizacji obu ekip ma już przeszło 100 lat. W pierwszym pojedynku obu klubów wiedeńczycy wygrali 2:1. Kolejna karta w historii pojedynków Wisły z Rapidem zapisze się w czwartek przy Reymonta.
Kazimierz Moskal: Przeciwnik gra piłkę ofensywną, zorientowaną na wysoki pressing
Trener Kazimierz Moskal docenia klasę i styl gry austriackiego zespołu. W ostatnim meczu przed powrotem do gry o stawkę Rapid zremisował 1:1 z AC Milanem. Wynik uratował w końcówce 19-letni obrońca Furkan Demir. Przy Reymonta na pewno nie zagrają ze względu na choroby Louis Schaub i Nikolas Sattlberger.
– Rapid jest faworytem, to znana firma. Lepiej być czasami kopciuszkiem i próbować swoich sił w rywalizacji z silniejszym przeciwnikiem. Tylko odwaga, która będzie w nas sprawi, że będziemy w stanie przeciwstawić się gościom z Wiednia – mówi szkoleniowiec Białej Gwiazdy. Przyznaje, że życzyłby sobie, aby Wisła narzuciła swoje warunki gry, ale będzie to trudne.
– Rapid jest bardziej wymagającym rywalem niż Llapi – nie ma wątpliwości szkoleniowiec 13-krotnego mistrza Polski.
Wisła cały czas wzmacnia kadrę
W czwartek do dyspozycji opiekuna Wisły będą nowi piłkarze Wiktor Biedrzycki oraz Łukasz Zwoliński. W kadrze nie znajdą się natomiast skrzydłowi Frederico Duarte (ex. Panetolikos) i Tamas Kiss (ex. Ujpest FC).
– Byli z nami na jednym treningu, trzeba sobie zdawać sprawę, że zawodnik, który od dłuższego czasu nie trenował w klubie, nie jest przygotowany do gry w tak ważnym spotkaniu – mówi Kazimierz Moskal.
Moskal czuł się nieswojo
Opiekun Białej gwiazdy nie ukrywa, że po powrocie do Krakowa musiał przez jakiś czas oswoić się z nowym otoczeniem. – Cały czas się uczę. Pierwsze tygodnie były dla mnie trochę dziwne, czułem się trochę nieswojo, chociaż… sam nie wiem czemu – zwrócił uwagę.
Przyznał, że szybko wróciły uczucia z pierwszego pobytu przy Reymonta, ale przed nim i drużyną wciąż dużo pracy. – Droga do budowania zespołu wciąż jest na samym początku. Nie chcę mówić po dwumeczu z Llapi, że funkcjonujemy fantastycznie – ucina.
Autor: Kacper Śmiertka