Maciej Kowal: Chcę stworzyć DNA bramkarza Wisły [Rozmowa]

Trener Maciej Kowal fot. Wisła Kraków
– W Legii poczułem sufit, chciałem już odpowiadać za bramkarzy w pierwszym zespole, wziąć odpowiedzialność za pełen projekt i struktury w klubie. Zacząłem więc szukać odpowiedniego miejsca, które mi to umożliwi. Mniej więcej w tym samym czasie takiej osoby potrzebowała Wisła. Spotkaliśmy się po drodze – mówi Maciej Kowal, nowy trener bramkarzy Białej Gwiazdy.

Michał Knura, LoveKraków.pl: W rozmowie z Legia.net powiedział pan, że życie i doświadczenia łączą się w wielką podróż. Wisła i pierwsza samodzielna praca w ekstraklasie to dla pana odkrywanie nieznanego lądu?

Maciej Kowal, trener bramkarzy Wisły: Nie wsiadłem do kampera, by zwiedzić kolejne fajne miejsce. Nie mam też w głowie określonego terminu, daty ważności. Klub zaproponował mi realizację projektu, który ma pogodzić moje duże ambicje i przynieść sportową korzyść Wiśle. Nastawiłem się na długofalową współpracę, początek wspólnej podróży, która długo będzie satysfakcjonowała obie strony.

Maciej Kowal. Fot. Wisła Kraków
Maciej Kowal. Fot. Wisła Kraków

Co widzi pan, gdy spojrzy w dal? Gdzie chciałby dojść?

Testowałem na sobie różne formy budowania celów i ścieżki rozwoju. Dziś wiem, że nijak mają się do rzeczywistości. Mógłbym marzyć o pracy w Barcelonie, ale w moim przypadku nie zdaje to egzaminu. Jestem w Wiśle i najważniejsze jest dla mnie dziś i jutro. Nie chcę traktować misji w Wiśle jako drogi do innego celu. Nie mam w głowie kalendarza i klepsydry, która odmierza czas. Klub jest w takim momencie, że mam szansę zapisać się w jego historii jako ktoś, kto pomógł odbudować markę, zdobyć kolejne trofea. Z kolei Kraków może dać mojej rodzinie wiele frajdy, a ten aspekt jest dla mnie coraz ważniejszy.

Większość życia mieszkał pan na Górnym Śląsku. Powrót na południe, w rodzinne strony, to dodatkowy plus zmiany miejsca pracy?

Ma to dla mnie znaczenie, bo mam znacznie bliżej do córki, która mieszka w okolicach Katowic. Odwiedzanie jej czy przywożenie do mojego domu jest dużo prostsze.

Z pana ust często pada słowo ambicja. Praca w akademii i rezerwach Legii przestała wystarczać?

Decyzję o końcu mojej przygody z Legią podjąłem na przełomie listopada i grudnia. Poczułem sufit, chciałem już odpowiadać za bramkarzy w pierwszym zespole, wziąć odpowiedzialność za pełen projekt i struktury w klubie. Zacząłem więc szukać odpowiedniego miejsca, które mi to umożliwi. Mniej więcej w tym samym czasie takiej osoby potrzebowała Wisła. Spotkaliśmy się po drodze. Świat piłki jest dość mały, do środowiska poszła informacja, że szukam nowej pracy. Przekonało mnie także ludzkie podejście w czasie rozmów z zarządem, nie było niepotrzebnej hierarchii, sztucznego dystansu.

Pana długofalowym zadaniem będzie wprowadzenie wychowanka do bramki ekstraklasowej drużyny? W Wiśle od lat jest z tym problem.

Chcę stworzyć DNA bramkarza Wisły, powtarzalny profil wychowanka, który staje w bramce pierwszej drużyny. Ważna jest strona sportowa, ale też kwestie biznesowe. Polski bramkarz ma w Europie świetny PR i moją ambicją jest, by młody chłopak z Wisły realizował się później na arenie międzynarodowej i w reprezentacji. Zawodnik występujący na tej pozycji musi mieć nie tylko odpowiednie umiejętności, ale też być oswojony z presją. Żeby takiego wychować, trzeba go przejąć znacznie szybciej niż w pierwszym zespole. Dlatego moja praca wykracza daleko poza zajęcia z seniorami.

REKLAMA
REKLAMA

Jakie oczekiwania wobec bramkarzy ma Peter Hyballa?

Na plus zaskoczyło mnie, jak wielką wagę przykłada do roli zawodnika z tej pozycji. Ma jasne wymagania dotyczące operowania piłką przy nodze i ustawienia. Przy naszym sposobie bronienia, kiedy chcemy przejąć piłkę jak najbliżej pola karnego przeciwnika, bramkarz nie może zostawiać dużo wolnej przestrzeni, nie dać się zaskoczyć rywalowi, który podaniem może ominąć naszą defensywę. Zawsze musi być gotowy do przejęcia piłki.

Jakie są mocne strony Mateusza Lisa?

Bozia obdarowała go bardzo silnym podaniem, potrafi posłać piłkę bardzo daleko. To atut, który zespół może dobrze wykorzystać. Proporcjonalnie do czasu spędzonego w nowym systemie będzie poszerzał swoje możliwości. Jest w takim wieku, że cały czas może się rozwijać na potrzeby europejskiej piłki.

W pana filozofii treningu bramkarskiego duży nacisk kładzie się na podejmowanie decyzji i ocenę sytuacji.

Docelowym punktem jest mecz i należy stworzyć podobne środowisko treningu. Gra bramkarza przede wszystkim opiera się na ocenie sytuacji. On nie prowadzi piłki, nie kontroluje jej. Ma się znaleźć w odpowiednim miejscu i czasie, by się z nią spotkać. Dobry bramkarz potrafi więc przewidywać i unikać przypadkowego działania, komunikować się z partnerami, dobrze się poruszać, oceniać dystans dzielący piłkę od niego i przeciwnika.

Gdy Wisła ogłosiła pana zatrudnienie, kibice zwrócili uwagę, że Maciej Kowal ze zdjęcia w bazie 90minut.pl a ten z sesji dla klubu to dwie różne osoby. Bardzo się pan zmienił przez lata.

Historia zdjęcia z 90minut.pl jest dziwna. Miałem 18 albo 19 lat i grałem w drużynie Młodej Ekstraklasy Polonii Bytom przeciwko Koronie Kielce. Pogoda była podobna do tej, którą mamy teraz, a sesję zrobili nam… po meczu. Przypominałem „zwłoki”, nie zawodnika. Do tego miałem rysy przedszkolaka, wyglądam tam jak mój syn. Z kolei moje pierwsze zdjęcie w Wiśle bardziej nadaje się do programu 997 (śmiech).