Małecki na bocznym torze. "Jeśli nic się nie zmieni, będę chciał odejść"

fot. Maciej Kozina

Od kiedy stery w Wiśle Kraków przejął Joan Carrillo, Patryk Małecki często nie mieści się nawet w kadrze meczowej. Sam zawodnik nie rozumie, dlaczego jest pomijany, skoro na treningach daje z siebie wszystko. W sobotnim sparingu z Piastem Gliwice pomocnik Białej Gwiazdy spędził na boisku prawie godzinę i zaprezentował się z dobrej strony, co udokumentował trafieniem. Po meczu nie krył jednak rozczarowania swoją sytuacją.

Wiosną tego roku Patryk Małecki w barwach Wisły Kraków rozegrał zaledwie 88 minut. Na inaugurację rozgrywek w meczu z Lechią Gdańsk na boisku przebywał przez godzinę oraz pojawił się na murawie na ostatnie 28 minut meczu z Jagiellonią Białystok. W pozostałych pięciu spotkaniach siedział na ławce lub nie było go nawet w kadrze meczowej. – Nie wiem o co chodzi, ale się nie załamuję – komentował swoją sytuację w drużynie po sobotnim sparingu z Piastem Gliwice Patryk Małecki. – Robię swoje, aczkolwiek ani trener, ani działacze nie mówią mi, dlaczego nie gram. Nie jestem zawodnikiem, który będzie chodził do trenera i pytał dlaczego mnie pomija – dodał.

Godzina gry w Gdańsku, prawie pół godziny z Jagiellonią i dobry występ z Piastem to szanse, które Małecki otrzymał od trenera. – Dwadzieścia minut to jest szansa? Drużyna cały mecz gra słabo i co ja mogę zrobić? Nie jestem Messim, że wejdę na boisko i nie strzelę pięciu bramek. Takie szanse, to nie są szanse – odniósł się do meczu w Białymstoku Małecki i kontynuował – Nie załamuję się i pracuję dalej. Fajnie, że wygraliśmy sparing z Piastem, bo zawodnicy, którzy do tej pory mniej grali, mogli pokazać trenerowi, że też są czegoś warci.

Traktowany na równi z innymi

W meczu z Piastem Patryk Małecki pojawił się na boisku dopiero po około 30 minutach gry, kiedy kontuzji doznał Kamil Wojtkowski i swoją szansę wykorzystał – strzelił gola, zainicjował akcję, po której do siatki trafił Zdenek Ondrasek oraz kilka razy śmiało ruszył na bramkę rywala. – Jego sytuacja jest taka sama, jak innych zawodników. Muszą pokazywać, że zasługują na tę szansę. Wybieram piłkarzy, którzy jak najlepiej wpisują się w moje założenia – ocenił sytuację Małeckiego w rozmowie z klubowymi mediami trener Wisły Joan Carrillo.

Poczeka na rozwój wydarzeń

Małecki stanowczo podkreśla, że nic nikomu nie musi udowadniać. – Każdy wie na co mnie stać. W trudnych chwilach udowadniałem już swoją jakość. Jest nowy trener, który realizuje swoją taktykę. Być może do tej pory się w nią nie wpisywałem. Nie wiem, czy to się zmieni, ale robię swoje i zobaczę co będzie – pokreślił zawodnik, który jesienią przedłużył swój kontrakt z Wisłą do czerwca 2020 roku.

– Jeżeli sytuacja się nie zmieni, to nie będę nikogo oszukiwał. Nie jestem zawodnikiem, który zadowoli się tym, że przez dwa lata kontraktu będzie oglądał mecze z trybun. Nawet jeśli przy tym zarobi jak na polskie warunki bardzo dobre pieniądze. Jeżeli nic się nie zmieni, to będę chciał odejść i grać, bo chcę znów czerpać radość z piłki. Jak nie tutaj, to gdzie indziej, bo takie jest życie zawodnika – zaznaczył pomocnik krakowskiego klubu.


REKLAMA

To nie kara

Piłkarz nie rozumie, dlaczego został odsunięty na boczny tor. – Nie podpadłem trenerowi. Kiedyś robiłem głupie rzeczy i wiem, że źle się wtedy zachowywałem. Teraz skupiam się na treningu i robię co w mojej mocy, by pokazać się trenerowi z jak najlepszej strony. Jeśli jednak daję z siebie sto procent i nie mieszczę się do kadry meczowej, to coś jest nie porządku – zakończył Małecki.