Nie ma już złudzeń. Wisła Kraków po 26 latach spada z ekstraklasy

Biała Gwiazda kolejny mecz kończy na kolanach i w kolejnym sezonie zagra w pierwszej lidze fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Ostatnia kolejka sezonu nic już nie zmieni. Ziścił się scenariusz, na który zapowiadało się od dłuższego czasu. Wisła Kraków spada z ekstraklasy i w przyszłym sezonie będzie grać w Fortuna 1. Lidze. Pogrążyła ją niedzielna porażka 2:4 z Radomiakiem Radom.

Sytuacja Białej Gwiazdy już przed tym meczem była szalenie trudna. Swój mecz wygrało Zagłębie Lubin, które sensacyjnie pokonało 1:0 Raków Częstochowa, a Wiślacy mogli już tylko liczyć na pomoc Śląska Wrocław, który zremisował 1:1 ze Stalą Mielec.

Aby podtrzymać swoje szanse na utrzymanie w ekstraklasie, z Radomiakiem musieli bezwzględnie wygrać, a potem powtórzyć to za tydzień z Wartą i liczyć na potknięcie Śląska. Jednak to nie będzie potrzebne. Biała Gwiazda nie potrafiła spełnić pierwszego i nadrzędnego kryterium.

Stracili dwubramkowe prowadzenie

„2:0 to niebezpieczny wynik” – zwykł mawiać selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz. I o tym doskonale przekonała się w niedzielne popołudnie Biała Gwiazda, choć początek meczu w Radomiu nie zapowiadał, że będzie tak tragicznie.

Przed meczem drużyna Wisły zmagała się z wieloma urazami, ale ostatecznie trener Jerzy Brzęczek miał do swojej dyspozycji niepewnych Josepha Colley’a i Marko Poletanovicia. Z kolei w ataku Zdenka Ondraska w wyjściowym składzie zastąpił odkurzony z ławki Jan Kliment.

Pierwsza połowa tego meczu nie była widowiskiem, a gra rozpoczęła się dopiero po przerwie. Wiślacy mieli w swoich szeregach Giorgiego Citaiszwililego, który po akcji indywidualnej oddał jedyny celny strzał w tej odsłonie. Był on na tyle skuteczny, że wyprowadził Białą Gwiazdę na prowadzenie.

Tuż po przerwie Wisła prowadziła już 2:0 i była na dobrej drodze do tego, aby losy jej spadku lub utrzymania ważyły się nie teraz, lecz za tydzień. Drugiego gola zdobył z szesnastego metra Stefan Savić. A potem zaczął się dramat Białej Gwiazdy i show gospodarzy.

Klasyczny hat-trick. Wisłę dobił jej były piłkarz

Radość z drugiej bramki Wisły nie trwała długo, bo głównym aktorem spektaklu okazał się Karol Angielski, który w przeciągu osiemnastu minut zdobył trzy bramki i ustrzelił klasycznego hat-tricka. Gola kontaktowego zdobył praktycznie od razu po trafieniu Wisły, a potem w ciągu dwóch minut dołożył kolejne ciosy, skutecznie główkując.

Wychowanek Korony Kielce harował na boisku niemal wszędzie. Nie tylko strzelał, ale i bronił, a jego kluczowa interwencja pod własną bramką uchroniła Radomiaka od straty bramki po uderzeniu z rzutu wolnego, wykonywanego tuż zza pola karnego.

Wisła nie miała już czego bronić, więc rzuciła wszystkie siły do ataku i nacięła się na kontrę. Tę z zimną krwią wykorzystał Dawid Abramowicz i postawił stempel na spadku swojego byłego klubu, w barwach którego występował w poprzednim sezonie.

Multiliga bez emocji

Biała Gwiazda spędziła w ekstraklasie minione 26 lat. Ostatni raz opuszczała najwyższą klasę rozgrywkową w 1994 roku, a wówczas razem z nią spadały Polonia Warszawa, Siarka Tarnobrzeg i Zawisza Bydgoszcz. Wtedy krakowianie wrócili do elity po dwóch latach. Teraz z Wisłą lecą z ligi Górnik Łęczna i Bruk-Bet Termalica Nieciecza.

Ostatnia kolejka ekstraklasy nie będzie więc grana już o nic. Znamy spadkowiczów, znamy mistrza Polski, którym został Lech Poznań. Biała Gwiazda pożegna się z ekstraklasą za tydzień przy Reymonta meczem z Wartą Poznań. Wszystkie mecze ostatniej kolejki zostaną rozegrane o tej samej godzinie - 17:30.

Radomiak Radom - Wisła Kraków 4:2 (0:2)

Bramki: Angielski (50', 67', 68'), Abramowicz (86') - Citaiszwili (8'), Savić (48')

Radomiak: Majchrowicz - Silva (46' Matos), Rossi, Cichocki, Abramowicz - Leândro (90' Snopczyński), Łukasik (90' Świdzikowski), Cele, Radecki, Machado (46' Nascimento) - Maurides (46' Angielski).

Wisła: Kieszek - Gruszkowski, Colley, Frydrych, Hanousek - Citaiszwili, Plewka (80' Ring), Poletanović, Manu (64' Młyński), Savić (80' Škvarka) - Kliment (64' Ondrášek).

Żółte kartki: Cichocki, Filipe Nascimento.

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).

News will be here