Paweł Brożek: Kamień spadł mi z serca [Rozmowa]

Paweł Brożek wpisał się na listę strzelców po 111 dniach bez gola fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
W piątkowy wieczór Wisła odniosła wreszcie długo wyczekiwane drugie zwycięstwo w sezonie. Biała Gwiazda pokonała na własnym terenie Śląska Wrocław 4:2, a dwie bramki zdobył jej jedyny napastnik - Paweł Brożek. Gole te stanowiły dla niego swoiste przełamanie - snajper Wisły nie potrafił wpakować piłki do siatki rywali od prawie czterech miesięcy.

Adam Delimat, LoveKraków.pl: Zwycięstwo nad Śląskiem jest podwójnie wartościowe. Po pierwsze udało się wygrać przed przerwą na kadrę, po drugie wreszcie udało się panu przełamać.


Paweł Brożek: Kamień spadł mi z serca. Nie czułem się komfortowo, kiedy po każdym kolejnym meczu rozmawialiśmy o mojej kiepskiej passie. Dzisiaj radość jest podwójna - strzeliłem dwie bramki, a drużynie udało się wygrać. Zagraliśmy naprawdę bardzo dobry mecz. Teraz mamy trochę więcej czasu do kolejnego spotkania, ale spędzimy ten okres w spokoju, z uśmiechem na ustach. Inaczej byłoby, gdybyśmy po raz kolejny zremisowali.

Zaczęło się nieprzyjemnie. Prowadziliście grę, ale to Śląsk jako pierwszy zdobył bramkę.

Drużynie należy się za to duży szacunek. Nie załamaliśmy się i odpowiedzieliśmy bardzo szybko i to był klucz. Po tym poznaje się drużyny które dobrze funkcjonują, starają się one jak najszybciej wyrównać i przede wszystkim grać swoje.

Pierwszy pana gol to taka szansa typowo na przełamanie, sytuacja była prosta.

Z jednej strony tak, ale gdybym nie strzelił... (śmiech) Piłka spadła mi pod nogi, tego szczęścia w polu karnym mi w ostatnich meczach brakowało. Dzisiaj było ono po mojej stronie. Przy drugiej bramce też szczęście się do nas uśmiechnęło. Mamy problem od 70. minuty, cofamy się zamiast grać dalej swoje. Nie wiem z czego to wynika, natomiast dzisiaj szczęście było z nami - nie tak, jak w meczu z Lechią Gdańsk.

Dziś aż tak zdecydowanie nie cofnęliście się do defensywy, ciągle szukaliście swoich okazji.

Przede wszystkim lepiej wyglądaliśmy pod względem fizycznym. Po dwóch, trzech zawodników wychodziło do kontrataków, a w ostatnich meczach wyglądało to inaczej. Zagraliśmy na pewno lepiej niż w poprzednim meczu przed własną publicznością.

W ostatnich tygodniach sporo było zamieszania wokół osoby Kazimierza Moskala. Po tym zwycięstwie będzie spokojniej?

Do następnego spotkania mamy 17 dni, nie wyobrażam sobie, żeby po takim zwycięstwie nie było spokoju. Ten okres z pewnością przepracujemy odpowiednio, żeby przygotować się do meczu w Łęcznej. Zwycięstwa w końcu muszą przyjść. Często traciliśmy bramki pod koniec spotkania, choć to my byliśmy zespołem, który dyktował warunki. Dzisiaj byliśmy pozytywnie nastawieni i cieszymy się, bo dopisujemy po tym meczu trzy punkty. Te remisy troszeczkę nas już zmęczyły.

Jak czuje się napastnik, który przez tak długi czas nie może zdobyć gola?

W przeszłości miałem już tego typu serie, wtedy byłem młody i inaczej na to reagowałem. Nie mam już 18 lat, więc starałem się myśleć pozytywnie. Dużo pracowałem, również indywidualnie. Ważny jest dla mnie aspekt fizyczny - jeśli jestem dobrze siłowo i motorycznie to forma dopisuje.
News will be here