Piękny gol nic nie dał. Wisła przegrywa bo babolach w obronie

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wisła Kraków kapitalnie rozpoczęła mecz w Gdyni, ale znów nie poszła za ciosem i dała sobie strzelić trzy gole, które padły po ewidentnych błędach zawodników krakowian. Biała Gwiazda nie wygrała trzeciego meczu z rzędu, a Arka czekała na zwycięstwo przez sześć kolejek.

Łatanie dziur

Choć piłkarze ekstraklasy mieli dwa tygodnie przerwy, to Wisła nie jechała do Gdyni w najmocniejszym składzie. Z powodu kontuzji w Krakowie zostało aż pięciu piłkarzy, więc trener Kiko Ramirez musiał łatać dziury. W środku pomocy zagrał Zoran Arsenić, a w ataku Carlitosowi pomagał Ze Manuel. Do pierwszego składu wrócił Rafał Boguski, który z Lechią nie podniósł się z ławki.

Bomba Małeckiego po sześciu latach

Jednak to nie najlepszy strzelec Wisły poprzedniego sezonu, a inny skrzydłowy był na ustach kibiców i komentatorów już w piątej minucie spotkania. Patryk Małecki, który w ostatnim spotkaniu zagrał bardzo źle i szybko został zdjęty z boiska, otworzył mecz bramką „stadiony świata”. Podbiegł z piłką przed pole karne i uderzył w samo okienko. Pavel Steinbors, który był dziś w świetnej formie – obronił m.in. kapitalny strzał Carlitosa z rzutu wolnego – nie miał nic do powiedzenia i Małecki mógł cieszyć się z pierwszego trafienia w sezonie. Od razu przypomniał się gol skrzydłowego z 2011 roku, również z Gdyni, strzelony na tę samą bramkę równie efektownie. Różnica polegała na tym, że sześć lat temu było minus 20 stopni.

Odpowiedzi Arki

Bomba Małeckiego absolutnie nie podłamała gospodarzy. Wydawało się, że krakowianie mają mecz pod kontrolą i kwestią czasu będzie kolejny gol. Do przerwy bramki jeszcze padły, ale dwie dla podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego. Pierwszą zdobył Rafał Siemaszko. Mierzący zaledwie 170 centymetrów napastnik miał obok siebie dwóch rosłych stoperów, ale mimo to pokonał Michała Buchalika precyzyjnym strzałem głową. Ivan Gonzalez i powracający po urazie Arkadiusz Głowacki nie popisali się w tej sytuacji.

Pięć minut później sprawę pokpił Rafał Boguski, co od razu wykorzystali piłkarze Arki. Grzegorz Piesio zagrał prostopadle do Yannicka Kakoko, który z zimną krwią wykończył akcję.

Debiut Hiszpana

W 60. minucie trener Wisły zrobił podwójną zmianę. Z boiska zeszli Boguski i Ze Manuel, a weszli Martin Kostal i debiutujący w zespole z Reymonta kolejny Hiszpan – Jesus Imaz. W ten sposób szkoleniowiec zareagował na słaby początek swojego zespołu i trzy świetne, ale niewykorzystane sytuacje Arki.

Imaz już w pierwszej akcji znalazł się z piłką w polu karnym, oddał również strzał głową. Goście bliżej wyrównania byli jednak po sprytnym rozegraniu rzutu wolnego. Carlitos poszukał pod bramką Głowackiego, który zagrał do wbiegającego Gonzaleza, ale znów świetnie spisał się bramkarz Arki.

Błąd Buchalika gwoździem do trumny

Wisła próbowała, ale jej atak pozycyjny był zbyt wolny i gospodarze łatwo kasowali akcje Białej Gwiazdy. Po trzecim golu porażka krakowian stała się faktem. Grzegorz Piesio mocno uderzył, Michał Buchalik źle interweniował i piłka została w grze, co wykorzystał rezerwowy Ruben Jurado.

Pod koniec meczu żółtą kartkę obejrzał Głowacki, co było już czwartym napomnieniem w tym sezonie. Wisła powinna się jednak odwołać, bo to rywal kopnął kapitana, a nie on zawodnika Arki. 

Arka Gdynia – Wisła Kraków 3:1 (2:1)

Bramki: Siemaszko (33.), Kakoko (38.), Jurado (81.) - Małecki (5.)

Arka: Steinbors – Zbozień, Marcjanik, Helstrup, Marciniak – Nalepa (90. Szwoch), Sołdecki, Kakoko – Vinicius, Siemaszko (71. Jurado), Piesio.

Wisła: Buchalik – Cywka, Głowacki, Gonzalez (74. Halilović), Sadlok – Arsenić, Llonch – Boguski (60. Imaz) Ze Manuel (60. Kostal), Małecki – Carlitos.

Żółte kartki: Siemaszko, Marciniak, Piesio, Nalepa – Gonzalez.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń).

News will be here