Piłkarz stracił kontrakt w Wiśle przez lajki na Facebooku

fot. LoveKraków.pl

„Koka wóda góra siana Wisła k… jest j…” i „Oczyszczamy Kraków z wiślackiego ś..”. M.in. takie strony na Facebooku miał polubione 19-letni Krystian Galas, zawodnik Dalinu Myślenice, którego talent zauważyła Wisła Kraków. Zawodnik stracił prawdopodobnie życiową szansę z powodu swojej aktywności w mediach społecznościowych. Jego kontrakt został rozwiązany kilkadziesiąt godzin po tym, jak trafił na Reymonta. – Bardzo szkoda, że tak się stało, bo krakowski klub mógł mieć z niego pożytek – mówi LoveKraków.pl Kazimierz Wincenciak, były trener piłkarza.

Polubione antywiślackie profile

Galas miał wzmocnić rywalizację w drużynie Centralnej Ligi Juniorów Białej Gwiazdy, którą prowadzi Mariusz Jop, ale nie zdążył wyjść nawet na jeden jej trening. W poniedziałek jego kontrakt został rozwiązany. – Jego aktywność w mediach społecznościowych naruszała dobre imię Wisły Kraków – informuje Olga Tabor-Leszko, rzecznik prasowy klubu z ulicy Reymonta.

Po raz kolejny potwierdziło się, że w internecie nic nie ginie. 19-latek miał na Facebooku polubione nie tylko strony kibicowskie Cracovii, ale też konta jawnie nawołujące do nienawiści do konkurencyjnego klubu. To szybko zauważyli kibice Białej Gwiazdy, którzy postanowili przejrzeć konto zawodnika na Facebooku. Choć Galas szybko „wyczyścił” swój profil z antywiślackich stron, nie było już odwrotu. Piłkarzem Wisły był raptem kilkadziesiąt godzin.

REKLAMA

Przestroga dla innych

Kazimierz Wincenciak, który prowadził pomocnika w grupach juniorskich Dalinu, bardzo żałuje, że tak się stało. – W piątek przypadkiem na siebie trafiliśmy i mu gratulowałem. Bardzo się cieszył. Ja również, bo choć ma duży talent, często nie wierzył, że może coś osiągnąć w dużej piłce. Próbowałem go nakierować – mówi nam były trener Galasa.

– Znam go bardzo dobrze i wiem, że on ani nie działał w grupach kibicowskich, ani nie jeździł na mecze Cracovii. Był indywidualistą, często płynął pod prąd. W szatni Dalinu, jak to w Myślenicach, wszyscy byli za Wisłą, a on na przekór mówił, że jest za Cracovią. Na boisku chodzenie własnymi ścieżkami mu pomagało. W sytuacji, o której mówimy, już nie. Cóż, niech inni młodzi piłkarze wyciągną wnioski. Niech pamiętają, że w internecie nie są anonimowi. Kluby powinny organizować spotkania, na których będą tłumaczyć młodym, czym grozi nieodpowiedzialne zachowanie w sieci – dodaje Wincenciak.

Były trener Galasa rozumie decyzję Wisły. Klub przede wszystkim był pod olbrzymią presją kibiców, którzy szybko sprawdzili lajki zawodnika. – To decyzja racjonalna, ale też najprostsza i szybko rozwiązująca problem. Sztuką byłoby danie chłopakowi szansy, by mógł pokazać swój talent i swoją postawą zapracować na szacunek – uważa.

Przyrodzenie Guerriera

O tym, czym skutkuje nieostrożność w internecie, przekonało się już wielu zawodowych sportowców. Cztery lata temu, bardzo aktywny w mediach społecznościowych pomocnik Wisły Wilde-Donald Guerrier, pochwalił się na Faceboooku nową koszulką. Problem w tym, że oprócz stroju z numerem 77 kibice zobaczyli jego… przyrodzenie.

W 2015 roku Julio Rey mógł trafić z Espanyolu Barcelona do Deportivo la Coruna. Z transferu zrezygnowano, bo światło dzienne ujrzał wpis piłkarza na Twitterze sprzed trzech lat. Zawodnik obraził Deportivo słowami „Pie…  Depor,  Pie… Riazor”.

„Zawodnik noszący niebiesko-białą koszulkę powinien być wzorem sportowca, pełnym szacunku dla rywali i przywiązania do klubu" – brzmiało oświadczenie Deportivo.

News will be here