Piłkarz Wisły też człowiek. Pizzę jeść może, a nawet… powinien [Rozmowa]

fot. Przemysław Marczewski/Wisła Kraków

Rafał Baran od 15 lat pomaga sportowcom w odpowiednim żywieniu i suplementacji, dzięki czemu mają szansę wejść na wyższy poziom sportowy. Od 1,5 miesiąca współpracuje z pierwszym zespołem Wisły Kraków. I właśnie o progresie zawodników Białej Gwiazdy i zaleceniach dla drużyny rozmawiamy z doświadczonym dietetykiem.

Przez „ręce” Barana przewinęło się przez lata już wielu zawodowych sportowców: piłkarzy, koszykarzy, zawodników sportów walki i dyscyplin sylwetkowych. Doradzał on między innymi Łukaszowi Piszczkowi, Pawłowi Olkowskiemu, Mateuszowi Klichowi, Łukaszowi Skorupskiemu, Bartoszowi Kapustce, Pawłowi Dawidowiczowi, Jakubowi Świerczkowi, Przemysławowi Trytce, Arkadiuszowi Głowackiemu, Patrykowi Małeckiemu i Rafałowi Boguskiemu

Michał Knura, LoveKraków.pl: Wisła pozytywnie zaskakuje: jest wiceliderem, przebudził się Zdenek Ondrasek, zaczął grać Rafał Pietrzak. Podkreśla się dobre przygotowanie drużyny i atmosferę panującą w szatni. A jaki wpływ na formę piłkarzy ma dieta i współpraca z panem?

Rafał Baran, dietetyk Wisły: Cieszę się bardzo z ich coraz lepszych wyników. Pomimo, iż za dobrym przygotowaniem fizycznym odpowiada cały sztab ludzi, którego od 1,5 miesiąca jestem członkiem, to myślę, że zaczynają być widoczne pierwsze efekty naszej współpracy. Położyliśmy akcenty na aspekty, które wcześniej były zaniedbywane: począwszy od rozpisania piłkarzom dokładnego jadłospisu na cały dzień, a skończywszy na dodatkowej suplementacji, wspomagającej przede wszystkim ich regenerację. Lepiej odżywiony piłkarz ma na treningach więcej energii i odpowiednio reaguje na bodźce treningowe. Dzięki temu organizm łatwiej znosi trudy przygotowań, a co za tym idzie łatwiej przygotować coraz lepszą formę sportową. Co zresztą widać po ostatnich meczach Wisły Kraków.

W jakim stanie byli zawodnicy, gdy przyszedł pan do klubu?

Przyznam szczerze, że w dość zróżnicowanym. Z częścią z nich współpracowałem indywidualnie, zanim objąłem pieczę nad całym klubem. Mamy wielu młodych zawodników, którzy budują jeszcze suchą masę mięśniową. Ale jest też starszyzna, która ma inne zapotrzebowanie.

Zacząłem więc od podstaw, czyli od zbadania kompozycji ciała każdego piłkarza. Sprawdziłem ich ciało pod kątem zawartości procentowej tkanki tłuszczowej, mięśni i wody. Na podstawie wyników podzieliłem piłkarzy na cztery grupy i opracowałem dla nich wytyczne.

Powiedzmy zatem na przykładzie Martina Kostala i Marcina Wasilewskiego, jak różne są ich potrzeby.

Marcin jest starszy i szczególnie musi uważać na niechciany przez żadnego sportowca przyrost tkanki tłuszczowej. Co ciekawe, w ostatnim czasie udało się mu zredukować tkankę tłuszczową o 3-4 procent! To bardzo dużo, biorąc pod uwagę okres w jakim tego dokonał.

Z biegiem lat obniża się aktywność hormonów, dlatego w diecie Wasilewskiego jest więcej kwasów tłuszczowych, a u Kostala – węglowodanów. Kwasy tłuszczowe mają bowiem ogromny wpływ na metabolizm sportowca.

Na stronie internetowej klubu pojawiły się wyniki kapitana Rafała Boguskiego. Przez 1,5 miesiąca stracił ponad trzy kilogramy tkanki tłuszczowej i zyskał tyle samo mięśni.

Podaliśmy jeden przykład, ale wyniki całej drużyny są imponujące. Piłkarze są bardzo zmotywowani, bo w zasadzie z dnia na dzień widzą rezultaty. A wyniki ostatnich rozgrywek są tego najlepszym potwierdzeniem.

Każdy zawodnik ma swój optymalny przelicznik bilansu aktywnej masy ciała do nieaktywnej. Jeżeli go osiągnie, będzie bardziej wydajny na boisku i wygeneruje większą moc. Rolą dietetyka i trenera jest zatem ciągła obserwacja. Czasem więcej nie znaczy lepiej. Jeżeli chodzi o Rafała to ciężko pracował, trzymał reżim dietetyczny. Wszystko świetnie zadziałało, dlatego jest teraz bardzo zadowolony i czuje się coraz lepiej.

Jaki jest wpływ diety na podatność na kontuzje?

Ogromny! Większość z zawodowych sportowców nie ma nawet pojęcia, jak wielki. Szczególnie ma ona znaczenie u starszych zawodników, gdzie głównym problemem są właśnie powracające i coraz to nowsze kontuzje. Dla trenera kluczowe jest, by piłkarze przez cały sezon byli dyspozycyjni. Wprowadzenie przeze mnie do diety piłkarzy specjalnych substancji aktywnych powoduje m.in. ich szybszą regenerację, a tym samym mniejszą liczbę kontuzji, których na razie udaje się nam całkowicie unikać.

Czy piłkarze mają specjalne menu na ostatnią dobę przed meczem?

Wszystko zależy od tego, gdzie jest rozgrywane spotkanie. Jeżeli mają wyjazdowy mecz, to wcześniej wysyłamy do hotelu protokół żywieniowy. Posiłki przed meczami różnią się od tych zalecanych w tygodniu, bo przed walką o punkty zawodnik musi być odpowiednio „podładowany”.

Opinia publiczna często zarzuca sportowcom, że spożywają fast foody, główny zaś zarzut dotyczy pizzy. Tymczasem jej podanie na ostatnią kolację przed meczem jest zaplanowaną strategią żywieniową! Od poniedziałku poprzedzającego mecz piłkarze trzymają mocny reżim dietetyczny i unikają mniej zdrowych przekąsek. Pizzę przed meczem podaję im z dwóch powodów. Po pierwsze, aby odblokować pewne „uśpione” hormony. Po drugie, należy pamiętać, że nie bez znaczenia jest też kwestia psychiki. Zawodnik spożyje coś, czego musiał wcześniej unikać. To działa na niego kojąco, rozluźniająco. Tym samym uzyskujemy efekt relaksacji przed meczem. Obniżamy poziom kortyzolu. Zapewniamy piłkarzom spokojny sen.

Nie każdy jednak lubi pizzę i nie każdemu ona służy. Dlatego wielu piłkarzy sięga po sushi czy hamburgery. Podobnie jest z posiłkami po meczu, gdy coś „niezdrowego” jest formą nagrody.

Kiedy piłkarz może, a wręcz powinien napić się alkoholu?

Temat alkoholu u sportowców od zawsze budzi kontrowersje. Wielu uważa, że sportowcy nie tylko powinni się dobrze odżywiać, ale też 365 dni w roku być abstynentami. Znów przewrotnie powiem, że zalecam alkohol, jeżeli ktoś ma na niego ochotę i potrafi pić z umiarem. Warunek jest jeden – może to mieć miejsce jedynie po meczu.

Profilaktycznie często wdrażam do diety sportowca produkty, które zawierają alkohol. Na przykład czerwone wino wytrawne, które dzięki antyoksydantom bardzo dobrze wpływa na układ sercowo-naczyniowy. Wino czy piwo działa też podobnie jak pizza czy sushi przed meczem. Nie można jednak przesadzać.

Jadłospis w sezonie i w przerwie między rozgrywkami bardzo się różni?

Piłkarze są coraz bardziej świadomi i wolny czas coraz częściej poświęcają na pracę nad niedoskonałościami. Młody zawodnik, który chce rozbudować grupy mięśniowe, musi spożyć więcej kalorii. Z kolei borykający się z nadmiarem tkanki tłuszczowej powinien pracować nad rekompozycją ciała, czyli mówiąc kolokwialnie zmianą tłuszczu na mięśnie. Dieta u każdego z piłkarzy mocno się różni. Balansujemy bilansem kalorycznym i rozlokowaniem makroskładników.
REKLAMA

Piłkarze są coraz bardziej świadomi?

W ostatnich latach wiele zmieniło się na plus. Kiedyś zawodnicy, którzy zgłaszali się do mnie indywidualnie, nie chwalili się tym w klubie. Wielu trenerów podchodziło do tego z dystansem, uważali, że taki piłkarz nie ma do niego pełnego zaufania i szuka pomocy gdzie indziej.

Zawodnicy widzą jednak, że to działa, że im to pomaga. Dzięki odpowiedniej diecie nie tylko osiągają lepsze wyniki, ale też szybciej się regenerują, co w zawodowym sporcie jest niezwykle istotne.

Dziś wiedzą, że dobry i zdrowy posiłek to niekoniecznie są płatki z mlekiem na śniadanie. Kibice pewnie się zdziwią, ale piłkarze Wisły na pierwszy posiłek dostają zalecenia, by spożyć smażone kiełbaski czy bekon. To może szokować, ale taka jest prawda. Najważniejsze są odpowiednie proporcje.

Jakie cele założył pan z piłkarzami na ten sezon?

Przede wszystkim chcę, by utrzymywali odpowiednią kompozycję ciała. Zależy mi również na jak największej energetyce organizmu. Liga ma to do siebie, że źle przygotowani zawodnicy po pewnym czasie tracą formę. Na bieżąco ich obserwuję, bo widzę ich każdego tygodnia. Mają także do mnie bezpośredni numer, gdyby mieli jakieś pytania czy też coś się działo.

Regularnie będę przeprowadzać „przeglądy” ich postępów, wprowadzać korekty, gdy coś będzie jeszcze do poprawy. Cieszę się, że zawodnicy pytają i traktują to wszystko bardzo poważnie.