Probierz o trudnej atmosferze i cierpliwości Filipiaka

fot. JG

Cracovii zabrakło jednego gola, by po meczu z Górnikiem Zabrze po raz pierwszy w tym sezonie znaleźć się nad strefą spadkową. O wyższe miejsce Pasy powalczą w niedzielę w Kielcach, gdzie będą chciały zdobyć pierwszy wyjazdowy komplet punktów.

Kiedy w ostatnich minutach meczu z Górnikiem Filip Piszczek trafił na 3:0, Cracovia była na 14. miejscu. Chwilę później wróciła na niższe miejsce, bo okazało się, że napastnik był na spalonym i po interwencji VAR-u sędzia nie uznał gola. Krakowianom zabrakło więc jednego gola, by wyprzedzić Zagłębie Sosnowiec, które ma tyle samo punktów.

Spokojny o wynik

– Graliśmy zbyt chaotycznie – uważa trener Michał Probierz. – Od początku oba zespoły były bardzo nerwowe, narzuciły ogromne tempo. Górnik przebiegł 120 kilometrów, my – 119. W ostatnich tygodniach nie było takich meczów – mówi szkoleniowiec.

Pasy miały problem w środku pola, gdzie młody i wybiegany Szymon Żurkowski stwarzał problemy Damianowi Dąbrowskiemu, który po kontuzji jest daleki od optymalnej formy.

Probierz twierdzi, że w przerwie powiedział piłkarzom „jestem spokojny o wynik”. – Wiedziałem, jak pracowali, jak są przygotowani. Trzeba też pochwalić Marcina Budzińskiego, Sebastiana Strózika i Filipa Piszczka, bo dali dobre zmiany – twierdzi opiekun Pasów.

Gospodarze wygrali 2:0 po trafieniach Hiszpanów Airama Cabrery i Javiera Hernandeza. Probierz przekonuje, że wszystko idzie w dobrym kierunku, a jego podopieczni grają coraz lepiej. – Wielu nas skreśliło, ale jesteśmy na dobrej drodze. Niedługo dojdzie nam kolejna alternatywa, bo treningi ma wznowić Gerard Oliva – zdradza Probierz.

Gra wciąż do poprawy

Janusz Gol, który został nowym kapitanem, do gry ma jeszcze sporo uwag. – Poprawa jest taka, że strzeliliśmy gole, z czym wcześniej bywało różnie. Na boisku wygląda to różnie, ale dążymy, by wszystko szło w dobrym kierunku – zapewnia 33-letni piłkarz.

W trakcie poniedziałkowej rywalizacji nie brakowało dopingu dla piłkarzy, ale kibice wielokrotnie wyrażali swoje niezadowolenie z działań osób zarządzających klubem i samego trenera, który przed sezonem zapowiadał walkę o mistrzostwo.

– Atmosfera jest bardzo trudna, również dla mnie. Przed sezonem nie warto mówić, co się chce robić, bo potem jest jedna wielka szydera. Nie mówię tu tylko o stadionie – podkreśla.

Jednocześnie dziękuje Januszowi Filipiakowi, że zachował spokój i nie zwolnił go po sześciu kolejkach, gdy Cracovia miała dwa punkty. W kolejnych sześciu Pasy wzbogaciły się o osiem.