Profesor Filipiak przerywa milczenie w sprawie pomnika Józefa Kałuży [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Po wygranym meczu Cracovii z Pogonią Szczecin (3:0) prezes klubu zszedł do szatni gospodarzy. Po jej opuszczeniu znalazł kilka minut dla dziennikarzy. Profesora Janusza Filipiaka pytaliśmy m.in. o pomnik Józefa Kałuży i sytuację drużyny.

Co się panu najbardziej podobało oprócz zwycięstwa?

Profesor Janusz Filipiak: Była walka i te trzy bramki oraz punkty są najważniejsze. Nie graliśmy cudownie.

Po pierwszej bramce znów wydawało się, że powtórzy się scenariusz z poprzednich spotkań i Cracovia straci prowadzenie.

Byliśmy bardzo dobrze dysponowani fizycznie. Przetrzymaliśmy napór Pogoni, a w drugiej połowie dominowaliśmy dzięki lepszemu przygotowaniu. Wola walki również była po naszej stronie. O ile w pierwszej połowie Pogoń grała pressingiem, to po przerwie nie starczyło im sił.

Tym razem VAR był sprzymierzeńcem krakowskiej drużyny.

Nie chcę tego komentować, bo to są bardzo delikatne i złożone sytuacje. Mówmy o meczu jako całości.

Pan jest zwolennikiem wideoweryfikacji?

Jeżeli będzie przejrzysty i sędziowie VAR będą pomagali głównemu, to jest to dobre.

Cracovia opuściła ostatnie miejsce w tabeli. Miał pan w ostatnich tygodniach chwile zwątpienia?

Nie myślałem tak. Pracujemy z zawodnikami i trenerem, do którego mamy duże zaufanie. Nastawiamy się na pracę nad wytrzymałością, walką przez cały mecz. Widać, że drużyny, które walczą, w polskiej ekstraklasie wygrywają. W poniedziałek dobre przygotowanie fizyczne było decydującym czynnikiem.

Zaufanie do trenera zawsze było na najwyższym poziomie?

Jest i nadal będzie.

Chwali pan zaangażowanie zespołu, ale dobrze byłoby dostrzec styl. Jak pan myśli, ile czas jeszcze potrzebuje trener?

Zawodnicy są trochę sparaliżowani miejscem w tabeli i koniecznością wygrania. W drugiej połowie meczu z Pogonią odzyskali trochę luzu i po każdej bramce grali lepiej. Mamy problem z trójką zawodników ze środka pola - to nie są mistrzowie świata. Będziemy nad tym pracować.

Jak ocenia pan letnie transfery? Był duży ruch, ale nie widać wielkich wzmocnień.

Chcielibyśmy, by każdy transfer był trafiony, ale tak nigdy nie jest. Widać to po Legii, gdzie wiele nie było trafionych za dużo większe pieniądze. Większość pozyskanych przez nas zawodników jeszcze ma potencjał. Problemem jest grupa Słowaków: Milan Dimun, Tomas Vestenicky, Jaroslav Mihalik i Michal Siplak. Chcemy, by byli przydatni. Trener nad tym pracuje. Dajmy sobie czas, nie ścigajmy czarownic, bo jest przestrzeń do działań.

Na początku sezonu trener postawił na młodzież, ale ostatnio częściej sięga po doświadczonych piłkarzy. Trudno jest grać młodymi w ekstraklasie?

To wynika z naszej pozycji w tabeli. Wtedy trudno jest pozwolić grać młodym ludziom.

Może w wygranej pomógł Józef Kałuża, którego pomnik stanął w środę przed stadionem?

Nie wywołujmy duchów (śmiech).

Wypowiada się w tej sprawie wiele osób, a pan milczał.

To zawsze była inicjatywa kibiców, z którą nie mieliśmy nic wspólnego. Pewna grupa ludzi chciała mieć pomnik, a projektantem i wykonawcą zawsze miał być rzeźbiarz Dźwigaj. Nie było konkursu, więc przepraszam bardzo. Ja rozumiem to tak: jeśli chcemy wybudować pomnik, to musi zostać ogłoszony konkurs i wybieramy z kilku propozycji. Kibice chcą, to niech kibice sfinansują.

To jednak pomnik nie byle kogo, osoby bardzo ważnej dla historii klubu.

Powstał, co w tym złego? Gdzie jest problem?

Pan Leszek Mazan twierdzi, ze pan obiecał jemu, że się dołoży, a potem zmienił pan zdanie.

Pan Mazan twierdzi. To takie gadki. Pomnik jest, kibice zrobili. Myśmy tego nie blokowali. Dlaczego ja miałem być częścią?

Rozmawiał i notował Michał Knura