Przebudzenie snajpera. Wygrana Wisły i pierwszy hat-trick Hiszpana

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wystarczyło, że na zewnątrz wzrosły temperatury, a Carlitos znów przypominał gracza z jesieni. Hiszpan praktycznie w pojedynkę wygrał mecz Wisły Kraków ze Śląskiem. Strzelił hat-tricka i dogonił Igora Angulo w klasyfikacji strzelców.

Raz, dwa, trzy

28-latek nie błyszczał w pierwszych meczach 2018 roku. Strzelił gola na inaugurację w Gdańsku, ale potem było gorzej. W poprzednim meczu u siebie nie wykorzystał karnego, ale gdy Daniel Stefański podyktował jedenastkę przeciwko Śląskowi za zagranie piłki ręką w polu karnym przez Tima Riedera (w podjęciu decyzji pomógł mu VAR), nie bał się wziąć piłki. Tym razem uderzył pewnie i Jakub Słowik nie miał szans.

Gospodarze nie rozgrywali jednak dobrego meczu. Nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu. Dopuszczali zawodników Tadeusza Pawłowskiego, byłego szkoleniowca Białej Gwiazdy, pod swoją bramkę, zostawiali im o wiele za dużo miejsca na skrzydłach. Jeszcze przed przerwą Śląsk wyrównał po rzucie rożnym i trafieniu głową Igora Tarasovsa.

Łotysz nie odjeżdżał z Reymonta zadowolony, bo po przerwie dał się ograć jak junior. Wisła za bardzo nie wiedziała co zrobić z piłką, więc Zoran Arsenić zdecydował się na długie podanie w stronę Carlitosa. Ten oszukał obrońcę i nie dał szans bramkarzowi.

Najłatwiej przyszło mu ostatnie trafienie, gdy z bliska wbił piłkę do siatki po dobrej akcji Tomasza Cywki.

REKLAMA

Pierwszy hat-trick w ekstraklasie

To był Carlitos, którym kibice zachwycali się w pierwszej części sezonu. Oddał cztery strzały i wszystkie były celne. W poprzednich meczach miał problem z dryblingami, a w piątek wszystkie (6) poszły po jego myśli. Po meczu mógł dumnie paradować z piłką. Tradycją jest, że piłkarz, który ustrzeli hat-tricka, zabiera futbolówkę do domu. W swojej karierze trzy gole w jednym meczu strzelił po raz pierwszy, więc w szatni zebrał na piłce podpisy kolegów z drużyny.

Po meczu ze Śląskiem Carlitos ma już 19 goli, tyle samo co jego rodak Igor Angulo z Górnika Zabrze,. – Można powiedzieć, że poprowadziłem drużynę do zwycięstwa, ale na wygraną pracują wszyscy. Emocje były tak duże, że nie pamiętam strzelonych goli. Dedykuję je mojej żonie – mówił uśmiechnięty snajper.

Od trafienia w Gdańsku na kolejną bramkę czekał aż 455 minut. Trener Joan Carrillo uspokojał dziennikarzy i kibiców. Mówił, że na treningach Carlitos trafia bardzo często. – Seria bez gola mi nie ciążyła. Chcę zostać królem strzelców, mój plan się nie zmienia – powiedział i poszedł z piłką do domu. Postawi ją na półce, obok innych trofeów z polskiej ligi.

Uhonorowany kapitan

Szkoleniowiec Wisły zaskoczył składem. Od początku zagrał Petar Brlek, a na ławce niespodziewanie usiadł Pol Llonch. Po kontuzji wrócił kapitan Arkadiusz Głowacki, który przed meczem został uhonorowany w 18. rocznicę debiutu w krakowskim klubie. Na boisko wbiegł kilka minut przed końcem.

Po wygranej Wisła ma 40 punktów i jest coraz bliżej zapewnienia sobie gry w grupie mistrzowskiej. 18 marca zmierzy się w Warszawie z Legią, a 2 kwietnia podejmie Lecha Poznań. Na koniec sezonu zasadniczego (7.04) czeka ją wyjazd do Niecieczy na mecz z Sandecją.

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 3:1 (1:1)

Bramki: Carlitos (20. karny, 62., 79.) – Tarasovs (36.).

Wisła: Cuesta – Palcić, Velez (85. Głowacki), Arsenić, Sadlok – Mitrović  (59. Halilović), Cywka, Brlek – Boguski, Carlitos, Imaz (77. Llonch).

Śląsk: Słowik – Celeban, Tarasovs, Rieder, Lewandowski (74. Dankowski) – Srnić (71. Vacek), Augusto – Pich (82. Bergier), Riera, Cholewiak – Piech.

Żółte kartki: Sadlok, Mitrović, Halilović – Piech, Augusto.

Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz).

 


News will be here