Choć seria czterech zwycięstw z rzędu nie wydaje się bardzo spektakularnym osiągnięciem, to Białej Gwieździe udało się to dopiero po raz pierwszy od rundy wiosennej w 2023 roku, gdy trenerem był Radosław Sobolewski.
W niedzielę podopieczni Mariusza Jopa zdobyli trzy punkty w Opolu. Na niedawno oddanym do użytku stadionu Odry zdobyli szybkie dwa gole pod koniec pierwszej połowy. „Wielbłąd” Patryka Letkiewicza po zmianie stron był czymś w rodzaju wyciągnięcia pomocnej dłoni dla rywala, ale podopieczni Jarosława Skrobacza mają na tyle niskie umiejętności piłkarskie, że do końca nie potrafili wiślakom szczególnie zagrozić.
Było to czwarte ligowe zwycięstwo Białej Gwiazdy w I lidze. To pierwsza taka seria w sezonie. Poprzednia, trzy kolejne tryumfy, też trafiła się pod wodzą Mariusza Jopa, gdy pod koniec września zastąpił Kazimierza Moskala i awansował z asystenta na pierwszego trenera.
Problem od dwóch lat
Wisła od dawna nie potrafiła seryjnie zwyciężać na zapleczu ekstraklasy. Za Moskala, gdy uwagę dzieliła między rozgrywki ligowe i europejskie, nie potrafiła być lepsza nawet w dwóch meczach z rzędu. Identyczna sytuacja była pod wodzą Alberta Rude, z którym notowała świetne występy w Pucharze Polski i zdobyła trofeum. Kilka dni wcześniej lub później zespół nie spełniał oczekiwań w walce o punkty i zanotował najgorszy wynik w historii.
W sezonie 2023/2024, gdy krakowian prowadził Radosław Sobolewski, drużyna wygrywała maksymalnie dwa mecze z rzędu. Z siedmiu kolejnych zwycięstw pod wodzą tego szkoleniowca drużyna i kibice cieszyli się na start rundy wiosennej poprzednich rozgrywek. Wówczas z Wisłą szans nie miały Resovia, Arka Gdynia, Odra Opole, GKS Katowice, GKS Tychy, Skra Częstochowa i Chrobry Głogów. Tamę na Wiśle postawiła dopiero Puszcza Niepołomice i od tego czasu zespół zaczął grać w kratkę.
Nowy stadion, świetna murawa, ale...
W niedzielne popołudnie wiślacy stoczyli ciężki bój z Odrą, która nie przebierała w środkach. Sędzia odgwizdał aż 34 faule, w tym 19 popełnionych przez gospodarzy. Na inny element, który miał utrudniać grę krakowianom, zwrócił uwagę trener Jop. – Mecz był rozgrywany na świetnym stadionie, fantastycznej murawie. Tylko gospodarze zapomnieli ją podlać, albo może nie zapomnieli, tylko z premedytacją to zrobili? Był to jasny przekaz, czego będą szukać w tym meczu – komentował opiekun Białej Gwiazdy.
Podkreślał, że potwierdziły się analizy, z których wynikało, że będzie dużo bezpośredniej gry, bez rozgrywania od bramki. – My w pierwszej połowie nie weszliśmy w ten styl. Byliśmy groźni, gdy budowaliśmy akcje od tyłu, jak byliśmy cierpliwi, byliśmy spokojni. Natomiast w drugiej połowie było trochę za dużo bezpośredniego grania z naszej strony. Po straconej bramce pojawiła się nerwowość i pewnie z tego to wynikało. Mieliśmy też kilka dobrych momentów w ataku szybkim, w fazie przejściowej, żeby ten mecz zakończyć wcześniej – stwierdził Jop.
Dziwne zachowanie Łukasza Zwolińskiego
Kropkę nad „i” mógł postawić Angel Rodado. Będący jednak na wyraźnym spalonym Łukasz Zwoliński uprzedził go i strzelił, ale oczywiście bramka nie mogła zostać uznana. Zachowanie napastnika, być może mocno poirytowanego serią spotkań bez trafienia, nie zostało dobrze odebrane przez obserwatorów. – Myślę, że źle ocenił sytuację. Trudno, ale można było sobie oszczędzić nerwów w końcówce – skomentował Jop.