Rozmowa na dzień dobry. Legenda Wisły: Widzę ją wśród kandydatów do spadku

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Antoni Szymanowski, złoty medalista olimpijski z Monachium i były piłkarz Wisły Kraków, który znalazł się w „11” stulecia Polskiego Związku Piłki Nożnej, mówi między innymi o krakowskich klubach w ekstraklasie i trudnej sytuacji Wisły.

Został Pan wybrany piłkarzem 100-lecia w Małopolsce. Jest pan zaskoczony?

Antoni Szymanowski: Tak, najwyraźniej na stare lata odcinam kupony i ciągle zbieram gratulacje. Ludzie na każdym kroku okazują mi sympatię i dziękują za to, co zrobiłem dla polskiej piłki. To miłe i budujące, na stare lata dobre wspomnienia bardzo cieszą.

Złoty i srebrny medal olimpijski, trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Jest pana za co chwalić.

Byliśmy fantastycznym pokoleniem, które potrafiło osiągać sukcesy. Dziś można rozegrać 100 meczów w reprezentacji i nie przełożyć tego na wyniki. Sam udział w wielkich imprezach to jeszcze nie sukces. To trochę przygnębiające, gdy Polska już po pierwszej rundzie żegna się z turniejem. My graliśmy w starym systemie, gdy na wielkich imprezach było tylko 16 zespołów. Wielkim osiągnięciem było 5–6 miejsce, a ludzie narzekali. Życzyłbym obecnej kadrze, by na mundialu zajęła taką pozycję.

Obecnie reprezentanci mają gen zwycięzców?

Zespół jest dobrze dobierany, zawodnicy grają w bardzo mocnych klubach. Nie wiem, gdzie tkwi przyczyna braku sukcesu. Gdyby było jeszcze dwóch–trzech zawodników pokroju Lewandowskiego... On robi, co może, ale w pojedynkę jest mu trudno.

Ogląda Pan mecze Wisły Kraków?

W jej grze coś drgnęło, ale jedna jaskółka wiosny jednak nie czyni. Spadają trzy zespoły, a ja widzę czterech kandydatów do spadku, wśród nich Wisłę. Liczę, że pójdą w dobrym kierunku, ale przed nimi ciężka praca. Wygrana 3:0 budzi respekt, ale teraz trzeba wygrać kilka spotkań z rzędu.

Wisła w tabeli zajmuje drugie miejsce od końca, z kolei Cracovia jest wiceliderem. To oznacza stałą zmianę sił?

Cracovia od kilku lat robi postępy. Za to Wisła nie radzi sobie po odejściu pana Cupiała. Długi nie zrodziły się z dnia na dzień. Trudno o wynik sportowy, gdy nie ma pieniędzy i stabilizacji.

Jest też kłótnia w rodzinie, czyli konflikt między TS i SA.

Dziwię się, że tak to wygląda, to sytuacja nie do pomyślenia za moich czasów. Patrzę na to ze smutkiem.

News will be here