Rozmowa na dzień dobry. Michał Probierz o wrogach

Michał Probierz, trener i wiceprezes Cracovii chce, by ukoronowaniem jego pracy było mistrzostwo Polski dla Pasów.

Michał Knura, LoveKraków.pl: Jest pan zadowolony z wyników i drugiej pozycji po 11 kolejkach?

Michał Probierz: Chcemy grać o mistrzostwo. Tytuł byłby ukoronowaniem budowy zespołu i wszystkiego, co robimy w klubie. Jesteśmy wysoko w tabeli, więc trudno mówić, że chcemy się tylko utrzymać. U nas często minimalizm jest postrzegany lepiej niż granie o coś. Ktoś, kto stawia sobie cele, zawsze będzie miał wrogów. Zdaję sobie z tego sprawę, ale się tym nie przejmuję.

Dziś pana Cracovia jest obiektywnie oceniana? Niektórzy się śmieją, gdy słyszą zestawienie słów „mistrz” i „Cracovia”.

Niektórym trudno chwalić ze względu na pewne animozje. Do tego jestem osobą, która przeważnie mówi to, co myśli i przed nikim nie chowa głowy w piasek. Zbliżam się do 400 meczów w ekstraklasie i życzę każdemu trenerowi, by to przeżył, a później ktoś go oceniał. Kiedyś powiedziałem, że po 40-tce coraz więcej ludzi może mnie w d*pę pocałować. Tak to jest w naszym trenerskim życiu, ale nie zamierzam się zmieniać.

Podczas pracy w Cracovii nie brakowało trudnych momentow, z których wyszedł pan obronną ręką.

Wielu żądało mojej głowy po dwóch sromotnych porażkach w derbach, ale profesor wytrzymał ciśnienie i mi zaufał. Nie tylko pozostałem trenerem, ale jestem wiceprezesem. Dał mi władzę, za wiele rzeczy podnoszę odpowiedzialność. Po latach ocenimy, co z tego wyszło. U nas przeważnie docenia się tych, których nie ma lub odchodzą.


Pierwszy kurs zrobił pan, mając 23 lata, gdy grał w Niemczech. Od razu pan wiedział, że to zajęcie dla pana?

Moim chrzestnym był Franciszek Tim, znany z pracy w Ruchu Chorzów. Jeździłem z nim na obozy i od dziecka z bliska przyglądałem się tej pracy. Żałuję, że nie doczekał mojego debiutu w ekstraklasie.

Tata był z kolei sędzią. Gdy nie było jeszcze meczów w telewizji, często mi mówił: „Co ty się tak czepiasz tych sędziów?”. Kiedyś prowadził mój mecz i zrobiłem symulkę. Stał za mną i się śmiał.