Ruch Chorzów dobił Wisłę. Biała Gwiazda na dnie

fot. Arkadiusz Szuba/LoveKraków.pl

Wisła Kraków przegrała z Ruchem Chorzów 1:2 w 5. kolejce Lotto Ekstraklasy. Krakowianie zanotowali czwartą porażkę z rzędu i spadli na samo dno ligowej tabeli.

Wydarzenie: Wisła Kraków od czterech meczów nie potrafi odnieść zwycięstwa. Po serii przegranych meczów wyjazdowych, własny stadion nie zdołał odmienić losów gospodarzy, którzy po raz kolejny musieli uznać wyższość rywala. Biała Gwiazda z zaledwie trzema punktami na koncie zamyka tabelę ekstraklasy.

Bohater: Mariusz Stępiński pod okiem selekcjonera reprezentacji Polski Adama Nawałki grał jak natchniony. W 24. minucie nie dał żadnych szans bramkarzowi Wisły i mocnym uderzeniem zdobył bramkę dla Niebieskich. Młody napastnik Ruchu napsuł sporo zdrowia obrońcom krakowskiego zespołu, którzy niejednokrotnie musieli zatrzymywać go faulem. Stępiński nie czekał na podania, lecz sam wypracowywał sobie sytuacje. Kilka razy zabrakło mu pomysłu na wykończenie akcji, aczkolwiek ani przez chwilę na boisku nie leniuchował.

Rozczarowanie: Wisła zagrała bardzo dobrą pierwszą połowę. Zdołała oddać aż pięć celnych strzałów na bramkę Ruchu. Cóż z tego, skoro wykorzystała tylko jeden, a po zmianie stron nie miała pomysłu na skonstruowanie żadnej groźnej akcji. Po stracie gola w 55. minucie gospodarze zamiast rzucić się do odrabiania strat, stwarzali wrażenie, że złożyli już broń i czekają na końcowy gwizdek. Piotr Lech w drugiej części meczu był praktycznie bezrobotny.

Warto zwrócić uwagę: Do bramki Białej Gwiazdy powrócił Michał Miśkiewicz. Od pierwszej minuty zagrali również Krzysztof Drzazga i Mateusz Zachara. Zdenek Ondrasek, który po drobnym urazie nie był gotowy na to, by rozegrać całe spotkanie, na boisku pojawił się dopiero po przerwie. W kadrze meczowej zabrakło kontuzjowanego Pawła Brożka.

- Wisła rozpoczęła mecz niezwykle agresywnie. Wpierw bliski pokonania bramkarza gości był Krzysztof Mączyński, a chwilę później Rafał Boguski świetnie podał do Mateusza Zachary, który płaskim strzałem posłał piłkę do siatki.

- Przyjezdni doszli do głosu dopiero, gdy na zegarze upłynął pierwszy kwadrans spotkania. W ofensywie aktywny był Piotr Ćwielong. Sprawiał on sporo problemów obrońcom, którym w 15. minucie pozwolił się ostatecznie sfaulować. Niewiele brakowało, by po rzucie wolnym wykonanym przez Patryka Lipskiego padł remisowy gol. Młody zawodnik Ruchu trafił jednak tylko w słupek. W 24. minucie Wisła już nie miała tyle szczęścia. Mariusz Stępiński otrzymał kapitalne podanie na jedenasty metr i mocnym strzałem nie dał żadnych szans Miśkiewiczowi.

- Do końca pierwszej połowy z obu stron pachniało golami, lecz nic ostatecznie nie wpadło do bramki. W dalszym ciągu pod polem karnym Wisły szaleli Ćwielong ze Stępińskim. Gospodarze stworzyli sobie nieco więcej sytuacji. Swoje szanse miał także Drzazga, choć nie zdołał umieścić piłki w siatce ani uderzeniem zza pola karnego, ani też z bliskiej odległości. Śmiało, lecz bez powodzenia w polu karnym rywala poczynali sobie Jakub Bartosz oraz Krzysztof Mączyński.

- W drugiej połowie początkowo żadna ze stron nie potrafiła przeprowadzić żadnej groźniej sytuacji. Dopiero w 55. minucie po rzucie rożnym dla Ruchu doszło do dziwnej sytuacji w polu karnym Wisły. Trzej zawodnicy gości naciskali na Miśkiewicza i kolejno uderzali na bramkę, a piłkarze Białej Gwiazdy stanęli i obserwowali, co się dzieje. Ostatecznie Paweł Oleksy umieścił piłkę w siatce, dając prowadzenie Niebieskim. Jak pokazały powtórki strzelec gola, był na spalonym i trafienie nie powinno zostać uznane.

Wisła Kraków – Ruch Chorzów 1:2 (1:1)

Bramki: Zachara (5.) – Stępiński (24.), Oleksy (55.)

Wisła: Miśkiewicz – Bartosz, Głowacki, Sadlok, Pietrzak – Mączyński, Popovic (66. Brlek) – Boguski, Drzazga (46. Ondrasek), Małecki (58. Mójta) – Zachara.

Ruch: Lech – Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy – Surma, Urbańczyk – Mazek (69. Moneta), Lipski, Ćwielong – Stępiński (90+3. Arak).

Żółte kartki: Sadlok, Mójta, Mączyński – Grodzicki.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock).

News will be here