Semir Stilić: Zdecydowało serce, nie pieniądze

fot. Łukasz Krasny

Bośniacki pomocnik przez najbliższe 1,5 roku będzie grał w Wiśle Kraków. – Rozmawialiśmy od dłuższego czasu i poczułem, że Wisła najbardziej mnie chce. Ja też w tym mieście czułem się bardzo dobrze – mówi 30-latek o swoim powrocie do klubu z ulicy Reymonta.

„Wracaj, bracie”

Stilić odszedł z Wisły po sezonie 2014/2015 i związał się trzyletnim kontraktem z APOEL-em Nikozja. Kolejna zagraniczna przygoda znów nie okazała się udana i we wrześniu rozwiązał kontrakt na Cyprze. – Wróciłem do Sarajewa i przez dziesięć dni odpoczywałem, bo miałem w Nikozji trochę problemów. Później cały czas ćwiczyłem pod okiem indywidualnego trenera. Życzę sobie, by to się nie powtórzyło, bo lubię zajęcia z piłką, a nie same bieganie – opowiada Bośniak.

Ofensywny pomocnik miał kontakt z zawodnikami Wisły. Często rozmawiał ze Słoweńcem Bobanem Joviciem i Pawłem Brożkiem, z którym tworzyli przy Reymonta zabójczy duet. – Paweł pisał do mnie „wracaj, bracie”. Zawsze bardzo dobrze nam się współpracowało – podkreśla.

Postawił na Wisłę

Gdy Stilić odchodził z Wisły, mówił, że „klub daje kontrakty, jakby chciał walczyć tylko o piąte miejsce”. Od tego czasu w Krakowie wiele się zmieniło. Przede wszystkim są nowe władze. Stały kontakt z Bośniakiem utrzymywał wiceprezes Robert Szymański, który w ubiegłym roku odwiedził go razem z Marcinem Kuźbą i przedstawił plany rozwoju.

– Wisła powoli wraca tam, gdzie jest jej miejsce. Oczywiście potrzeba jeszcze czasu, bo nie da się wszystkiego zrobić w jedną noc. Widzę jednak, że sprawy idą w dobrym kierunku. Po odejściu z APOEL-u musiałem pomyśleć o przyszłości i ostatecznie znów postawiłem na Wisłę. Zdecydowało serce, nie pieniądze – podkreśla nowy-stary zawodnik Białej Gwiazdy, który podpisał kontrakt do 30 czerwca 2018 roku.

Stilić wraca do Sarejawa po swoje rzeczy i od przyszłego tygodnia rozpocznie treningi pod okiem Kiko Ramireza.