Sezon Wisły seriami pisany

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Jesienią piłkarze Wisły ustanowili niechlubny w historii klubu rekord dziesięciu kolejnych porażek. Od grudnia osładzają życie sobie i kibicom oraz poprawiają miejsce w tabeli.

– Dalej twardo stąpamy po ziemi, bo niedługo kolejny ważny mecz – podkreślał po pokonaniu Korony Kielce, bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie, Maciej Sadlok, lewy obrońca Białej Gwiazdy.

Po porażce Cracovii w Gliwicach zespół Artura Skowronka pozostał jedynym niepokonanym w tym roku i do tego nie stracił bramki. To, patrząc jak jesienią prezentowała się gra wiślaków w defensywie, ogromna przemiana krakowian.

– Mamy nowy plan w defensywie, który przynosi efekty. Powoli zapominamy o jesiennej serii porażek – mówił jeszcze przed meczem z Koroną pomocnik Kamil Wojtkowski.



Licząc dwa ostatnie spotkania rozegrane w grudniu, wiślacy zwyciężyli już pięć razy z rzędu. To ich najlepsza seria od przełomu 2010/2011 roku, gdy pod wodzą Roberta Maaskanta szli po ostatnie z 13 zdobytych mistrzostw Polski. Wówczas wygrali siedem razy z rzędu między 5 listopada a 12 marca.

W przyszłą sobotę Wisła znów zagra u siebie i ma szansę na wyrównanie najlepszej serii tryumfów tego sezonu. Jej rywalem będzie imienniczka z Płocka, do której należy rekord rozgrywek 2019/2020. Pod wodzą Radosława Sobolewskiego, legendy Białej Gwiazdy, Nafciarze odnieśli jesienią sześć kolejnych zwycięstw.

Wiele do wygrania i przegrania

Po 23 kolejkach Wisła ma 26 punktów i zajmuje 13. miejsce. Jej przewaga nad strefą spadkową wzrosła do dwóch.

– Czy patrzymy do góry? Gdy człowiek się pnie, to patrzy coraz wyżej. Zobaczymy, co przyniesie życie. Jest jeszcze mnóstwo meczów i jest mnóstwo do wygrania, ale i do przegrania – podkreśla Sadlok.

Wtóruje mu Lukas Klemenz. Stoper zdaje sobie sprawę, że jego drużyna matematycznie ma szansę nawet na grupę mistrzowską, ale przewaga nad miejscami spadkowymi wciąż jest trzy razy mniejsza od straty do górnej ósemki.

REKLAMA

News will be here