Takich „gości” w lidze nie chcemy. Zadyma na meczu Wisły [ZDJĘCIA, VIDEO]

fot. Marcin Machalski

Arbiter główny meczu Wisła Kraków – Sandecja Nowy Sącz (3:0) w drugiej połowie musiał przerwać spotkanie, bo pseudokibice zasiadający w sektorze gości rzucali na murawę i inne trybuny race oraz petardy hukowe. „Nieprawdopodobne. Żenada” - napisał na Twitterze Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Skandaliczne zachowanie od początku

Do Krakowa z Nowego Sącza przyjechało kilka autokarów z kibicami. Później dołączyli do nich szalikowcy Cracovii. Kilkaset osób w zwartej grupie przeszło spod stadionu przy ulicy Kałuży na obiekt przy Reymonta. Przyjezdni haniebnie zachowali się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Gdy wszyscy w milczeniu oddawali hołd zmarłym z okazji ostatniego święta, pseudokibice zaczęli śpiewać wulgarną przyśpiewkę o Wiśle. Wiślacki sektor C nie pozostał im dłużny i w trakcie meczu również odpowiadał mało kulturalnie. To jednak ubrani na czarno zadymiarze doprowadzili do przerwania spotkania.

Zaczęło się od rzucania petard w stronę rozgrzewających się piłkarzy Wisły. Jakub Bartosz i Patryk Małecki z obawy o swoje zdrowie musieli przenieść się na drugą stronę, gdzie do wejścia na boisko szykowali się zawodnicy Sandecji. Później pseudokibice rozłożyli tak zwaną sektorówkę i zaczęli odpalać kolejne petardy i race. Rzucali ja na murawę i sektor innej trybuny. Część kibiców musiała zmienić swoje miejsca, bo niebezpieczne środku pirotechniczne spadały na krzesełka i lądowały na granicy sektora H21 i miejsc VIP.

Trwa szacowanie strat

Służby porządkowe „próbowały uspokoić niesfornych kibiców gazem łzawiącym i w odwecie leciały w ich stronę wyrwane krzesełka. Po spotkaniu na trybunie rozpoczęło się szacowanie i opisywanie strat. Pojawili się między technicy kryminalnistyki policji. Na razie nie wiadomo, w jakim stanie są pomieszczenia pod trybuną.

Szkody będzie musiała naprawić Wisła, która jest zobowiązana do oddania Zarządowi Infrastruktury Sportowej stadionu w takim stanie, w jakim przejęła go przed meczem. Później krakowianie będą domagać się od Sandecji zwrotu poniesionych kosztów.