Trener Cracovii: Zabrakło nam cwaniactwa, aby zdobyć drugą bramkę

fot. Krzysztof Kalinowski / LoveKraków.pl

Cracovia podzieliła się w Poznaniu punktami z Lechem.

Krakowianie za sprawą Pellego van Amersfoorta objęli prowadzenie w 30. minucie spotkania. W końcówce pomimo nieźle zorganizowanej grze defensywnej pozwolili rywalowi strzelić gola. – Lech jest rozpędzony i pewny siebie, co było widać. Nie zmieniła tego porażka z Benfiką Lizbona – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Pasów Michał Probierz.

Opiekun Cracovii był zadowolony z postawy swoich podopiecznych. – Realizowaliśmy swoje założenia. Skutecznie wyeliminowaliśmy atuty Lecha, choć nie obyło się bez problemów. Przed meczem kontuzji doznał Tomas Vestenicky i nie mógł być brany pod uwagę. Praktycznie nie mieliśmy możliwości dokonania zmian –wyjaśnił.

W całym meczu Cracovia oddała zaledwie dwa celne strzały. – Zabrakło nam trochę cwaniactwa przy wykończeniu akcji i nie zdobyliśmy drugiej bramki. Szkoda, że po kontrataku w końcówce, przy prowadzeniu 1:0 na wyjeździe straciliśmy bramkę. Przy naszym personalnym rozgardiaszu musimy przyjąć ten remis z zadowoleniem – zauważył szkoleniowiec.

Lista nieobecnych w krakowskim zespole jest bardzo długa. – Mam nadzieję, że za tydzień będziemy mieli więcej zawodników do dyspozycji, aby móc rotować składem, a nie tylko ustawiać zawodników tak, by przetrwać. Nie ma jednak co płakać, najważniejsze że liga jest i trwa. Lechowi życzę powodzenia w kolejnym meczu w Glasgow, aby godnie reprezentował naszą piłkę w pucharach – zakończył trener Probierz.

„Liczyliśmy na więcej”

Kolejorz we czwartek mierzył się z Benfiką Lizbona i w niedzielnym meczu z Cracovią nie do końca zaprezentował się tak jak na faworyta spotkania przystało. – To był trudny mecz, ale pewnie tak te pojedynki po pucharach będą wyglądać – ocenił opiekun Lecha Dariusz Żuraw. – Cracovia się cofnęła i szukała swoich szans w grze z kontrataku. My popełniliśmy błąd w kryciu, przez co straciliśmy bramkę – podkreślił.

Gospodarze oddali dziewięć celnych strzałów, ale piłka tylko raz zatrzepotała w siatce. – Mieliśmy sytuacje, ale albo brakowało nam precyzji, albo na wysokości zadania stawał bramkarz Cracovii. W drugiej połowie zrobiliśmy tyle zmian ofensywnych, ile tylko było możliwych. Cieszę się, że w końcówce przyniosło to rezultat. Jeden punkt to nie jest to, na co liczyliśmy, ale patrząc na naszą grę, to na więcej nie zasłużyliśmy – zauważył trener Lecha.