Trener Probierz: Muszę przeprosić arbitra

fot. Krzysztof Kalinowski / LoveKraków.pl

Cracovia w tym sezonie pozostaje niepokonana, jednak ma na swoim koncie już czwarty z rzędu remis. W sobotnie popołudnie podzieliła się punktami z Rakowem Częstochowa.

Po dwóch bramkach dla Rakowa Częstochowa katastrofa w Krakowie wisiała w powietrzu. Rywal dotychczas nieźle radził sobie na wyjazdach i wysoko gromił przeciwników. – Inaczej wyobrażaliśmy sobie początek spotkania. Straciliśmy bramki po własnym błędzie i po przepięknym strzale Rakowa. Po stracie drugiej bramki w mojej ocenie było to nasze najlepsze spotkanie. Zremisowaliśmy w ostatnich sekundach, ale oddaliśmy 19 strzałów – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Cracovii Michał Probierz.

Krakowski zespół w tym sezonie jeszcze nie przegrał, ale ma serię czterech remisów, co w kontekście punktów ujemnych sprawia, że Cracovia znajduje się na dole ligowej tabeli. – Chcieliśmy nasz dorobek trochę poprawić, ale nam się to nie udało. Czasami graliśmy za szybko do przodu. Nie jesteśmy do końca zadowoleni z wyniku. Zabrakło nam dokładności zwłaszcza w drugiej połowie. Szwankowało ostatnie podanie – ocenił szkoleniowiec.

Jeden punkt Cracovia wywalczyła w ostatniej sekundzie spotkania. – Dobrym prognostykiem jest to, że drużyna wierzyła do końca. Mimo że wyszarpaliśmy ten wynik, to dedykujemy go Milanowi Dimunowi, który znalazł się w bardzo trudnej sytuacji rodzinnej i mimo wszystko zagrał. Trzymamy za niego kciuki. Dziękujemy mu, że pomógł nam w tym spotkaniu – podkreślił opiekun Pasów.

Praca arbitra

Szkoleniowiec Cracovii w trakcie meczów swojej drużyny reaguje bardzo emocjonalnie. Zarówno w spotkaniu z Rakowem, jak też przed tygodniem w Lubinie arbitrzy pokazali mu żółte kartki. – W każdym meczu są sytuacje, które z ławki wyglądają inaczej. Jak się przegrywa, to nie zawsze człowiek reaguje też tak jak powinien. Piotr Lasyk to jest dobry sędzia i w tym miejscu muszę go przeprosić za zbyt nerwowe reakcje – powiedział trener Probierz.

Nieco innego zdania był opiekun Rakowa. – Ostatnia akcja na pewno nie jest jednoznaczna. Sędzia sam nie sprawdził, ale nie będę tego komentował. Zremisowaliśmy mecz i jesteśmy rozczarowani. Dwukrotnie tutaj w ubiegłym sezonie przegraliśmy, teraz mieliśmy szansę wygrać. Mamy za sobą niezłą serię, którą właśnie przerwaliśmy. Zabieramy jeden punkt i wracamy do Częstochowy – mówił po spotkaniu trener Marek Papszun.

W trzech poprzednich meczach Raków był drużyną zdecydowanie lepszą. W Krakowie zaliczył małe potknięcie. – Mecz był prowadzony w dobrym tempie. Miał pewne fazy, pierwsze minuty na pewno należały do nas. Strzeliliśmy dwie bramki, ale to niestety wpłynęło na nas negatywnie. Dało nam za dużo pewności, że będzie dobrze. Cracovia grała u siebie i się nie poddała. Zdobyła bramkę po stałym fragmencie gry i mocno napierała. Udało nam się dotrwać do przerwy. Po zmianie stron mecz był pod kontrolą, szkoda, że nie udało nam się wykorzystać naszych szans i rozstrzygnąć meczu na naszą korzyść – ubolewał szkoleniowiec.

Przebudzeni

Kiedy wynik dla Cracovii był niekorzystny jej gra wyglądała lepiej. – W drugiej połowie walczyliśmy o zwycięstwo. Szkoda, że nie udało nam się wcześniej strzelić bramki na 2:2, bo być może w tej 95. minucie wpadłaby bramka na miarę trzech punktów – mówił przed klubową kamerą zawodnik Pasów Tomas Vestenicky. – Obudziliśmy się po drugiej straconej bramce i od tego momentu graliśmy lepiej od Rakowa. Mieliśmy wsparcie kibiców i było to bardzo fajne uczucie. Tym bardziej, żałujemy, że nie udało się wygrać. Na plus jest, że mieliśmy sytuacje. Ciągle jednak musimy pracować nad skutecznością – zakończył piłkarz.