Trener Skowronek się zakiwał? Niech przypomni sobie własne słowa [KOMENTARZ]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Plan na końcówkę sezonu jest prosty: zdobyć więcej punktów od trzech innych zespołów i utrzymać się w lidze. Tymczasem trener Wisły Kraków w meczu z Rakowem przypominał człowieka, który niepotrzebnie szuka kwadratowych jaj. Nie stoi jeszcze w bezpiecznej odległości od przepaści, ale zastanawia się, czy nie spojrzeć w dół.

Biała Gwiazda ma uniknąć spadku, co po bardzo nerwowym roku przy Reymonta wszyscy przyjmą z ulgą. Utrzymanie Wisły na powierzchni było podstawowym celem postawionym przed Arturem Skowronkiem. Miał uprościć grę, dostosować taktykę pod osiągnięcie nadrzędnego celu. Nie trzymać się kurczowo filozofii jak jego poprzednik Maciej Stolarczyk, gdy od tygodni Wisłę lali wszędzie.

Prostota

38-letni szkoleniowiec pokazał, że ta drużyna może grać mniej ładnie dla oka, ale skuteczniej. Stosować prostsze środki, które w polskiej rąbance zwanej ekstraklasą często są receptą na spokojne życie. Wyniki nie przyszły od razu, ale to nie przypadek, że do wybuchu epidemii Wisła była najlepiej punktującym zespołem w 2020 roku. Dobre przygotowanie fizyczne, sporo pracy nad stałymi fragmentami, szybsze przenoszenie ciężaru gry — to dało efekt. Nie zapominajmy o rozsądnych wzmocnieniach.

Po przerwie krakowianie nie wyglądają już tak dobrze. Przyczyn jest pewnie więcej, ale na początku odstawali od rywali fizycznie. Przez 90 minut wykonywali mniej sprintów i od najlepszych dzieliła ich w tym ważnym elemencie przepaść. Kolejne mecze przyniosły poprawę, co było dobrym prognostykiem przed rundą finałową.

Nie ten czas

Wisła rozpoczęła ją źle i nie o wynik mi chodzi. Było wiadomo, że na wyjeździe z Rakowem wiślaków czeka trudne zadanie, więc gorsze jest to, że trener Skowronek niepotrzebnie kombinował ze składem. Rozdzielił w miarę sprawnie grającą i znającą się trójkę obrońców, wyjmując z niej Lukasa Klemenza i wkładając między Rafała Janickiego i Heberta Nikolę Kuveljicia. Z kolei Klemenza zrobił wahadłowego, który przypominał zabłąkanego chłopca. Trudno mu się dziwić. Wisła ma problem, a trener swoimi decyzjami dokłada kolejne.

Dobrze, że Skowronek ma pomysły, ale wdraża je w życie w najgorszym możliwym momencie. W nieco zatarte — w porównaniu z początkiem wiosny — tryba, wsypuje piasek. To nie pora na eksperymenty i szukanie kwadrowych jaj. Wisła ma się po prostu utrzymać. Im szybciej, tym lepiej. Biała Gwiazda nie stoi jeszcze wystarczająco daleko od przepaści, a Skowronek — zamiast próbować bezpiecznie wykonać krok w tył — zastanawia się, czy nie spojrzeć w przepaść. Sam mówił, że w debiutanckim sezonie w Pogoni Szczecin było dobrze, ale w drugiej rundzie przekombinował. Niech przypomni sobie te słowa.
News will be here