Trener Wisły: Gola biorę na siebie

fot. Krzysztof Kalinowski / LoveKraków.pl

Po raz pierwszy w tym sezonie Wisła Kraków poniosła porażkę. Jagiellonia Białystok wykorzystała szansę z rzutu wolnego i zdobyła gola. Potem ze spokojem kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń.

Ani Wisła, ani Jagiellonia nie stwarzały sobie w niedzielnym pojedynku zbyt wielu sytuacji bramkowych. Wiele wskazywało na to, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem. – Jesteśmy rozczarowani wynikiem, co jest oczywiste. Nie mogę jednak nie pochwalić moich zawodników, bo zostawili masę serca na boisku i naprawdę niewiele zabrakło żebyśmy byli teraz szczęśliwi. O tym, że nie zdobyliśmy nawet punktu, zadecydował jeden szczegół – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Białej Gwiazdy Maciej Stolarczyk.

Jeden szczegół

W 57. minucie czerwoną kartkę obejrzał Michał Buchalik. Bramkarz Wisły dopuścił się faulu poza polem karnym i musiał opuścić boisko. W miejsce Patryka Małeckiego na boisku pojawił się Mateusz Lis. – Czerwona kartka na pewno zmieniła przebieg spotkania. Mateusz wchodząc na boisko nie był do końca rozgrzany i prosiłem go, aby pilnował swojego miejsca w bramce, gdyż wydawało mi się, że tam będzie celował zawodnik Jagiellonii. Było inaczej i dlatego biorę stratę tego gola na siebie – zaznaczył szkoleniowiec.

Na głęboką wodę

Pozyskany latem młody bramkarz zaliczył tym samym debiut w barwach Wisły. – Dziwny był ten mój start. Nie cieszę się z tego, że po moim wejściu na boisko padła bramka. Być może mogłem się zachować lepiej – mówił przed klubową kamerą Mateusz Lis. – Wszedłem i wiedziałem, że muszę pomóc zespołowi w trudnym momencie. Szkoda, że nie zdobyliśmy bramki, ale do końca meczu walczyliśmy, mimo że graliśmy w dziesięciu – dodał zawodnik.

Po faulu Michała Buchalika na boisku zrobiło się lekkie zamieszanie. – Wpierw widziałem żółtą kartkę, a po analizie VAR czerwoną. Szybko musiałem sobie wszystko poukładać w głowie. Czasu na przygotowanie nie było. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że wchodzę na boisko – tłumaczył bramkarz.

Przeprosiny

Winny całego zamieszania przeprosił kolegów. – Trzeba przyznać, że bardzo fajnie wyglądaliśmy w dwóch pierwszych meczach. Myślę, że wczoraj nie było gorzej do tej nieszczęsnej 57. minuty. Graliśmy dobrze, w miarę kontrolowaliśmy w tyłach to spotkanie i Jagiellonia nie stwarzała sobie stuprocentowych sytuacji. Wydaje mi się, że mogliśmy się pokusić o jakąś bramkę i wtedy spokojnie wywieźlibyśmy jeden punkt. Powtarzałem to już wcześniej, ale chciałbym również z tego miejsca przeprosić kolegów z drużyny, bo zasłużyliśmy przynajmniej na remis – mówił na łamach klubowych mediów Michał Buchalik.

REKLAMA

Praca arbitra

Bramkarz Wisły zaznaczył, że bramkarz jest jak saper, jeśli się myli, to albo pada bramka, albo sędzia pokazuje mu czerwoną kartkę. – Oglądaliśmy tę akcję w szatni zaraz po meczu. Naszym zdaniem decyzja była bardzo kontrowersyjna. Wydaje mi się, że nie byłem ostatnim zawodnikiem, bo asekurował mnie Marcin Wasilewski, więc nie powinienem zobaczyć czerwonej kartki. Mamy trochę żal do sędziego, bo praktycznie piętnaście sekund wcześniej Zdenek był ewidentnie faulowany, co także analizowaliśmy na gorąco. W tym wypadku sędzia Marciniak powinien podyktować rzut wolny, a tego nie zrobił i w konsekwencji poszła kontra. Nie ma co się jednak usprawiedliwiać, bo popełniłem błąd. Mogłem zostać w bramce i wtedy miałbym może szansę na obronę – zakończył zawodnik.

Inni piłkarze wobec oceny pracy arbitra byli nieco bardziej dyplomatyczni. – Szymon Marciniak sędziował na mistrzostwach świata i jest bardzo dobrym sędzią. Do tego ma wsparcie w postaci systemu VAR, więc jeśli chodzi o decyzje sędziowskie, należy pytać właśnie jego. Czerwona kartka dla Michała na pewno zmieniła nasz styl gry i musieliśmy sporo przemeblować – ocenił Dawid Kort.

News will be here