Trener Wisły: Jesteśmy drużyną!

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wisła Kraków po ciężkim pojedynku pokonała Bruk-Bet Termalicę Nieciecza 3:2 i praktycznie zapewniła sobie miejsce w grupie mistrzowskiej.

Zasłużyli

O komplet punktów w Niecieczy nie było łatwo. Jednak Wisła potrafiła odrobić straty i z niekorzystnego wyniku 1:2 doprowadzić wpierw do wyrównania, a następnie po golu w doliczonym czasie gry, wygrać mecz. – To jest fantastyczny dzień! Zawodnicy zasłużyli na tę nagrodę. Bo to oni są tak naprawdę autorami tego dzisiejszego sukcesu – cieszył się na pomeczowej konferencji prasowej trener krakowian Kiko Ramirez.

Autor zwycięskiego gola nie był zawodnikiem, który otrzymał szanse gry od początku spotkania. Mateusz Zachara pojawił się na murawie dopiero w 72. minucie. – Przychodzi moment dla tych, którzy nie grają regularnie. Moment Mateusza przyszedł właśnie teraz. Mateusz znakomicie pracuje, tak jak Alan Uryga, który też rozegrał świetny mecz. Ale przede wszystkim jesteśmy drużyną! – podkreślił szkoleniowiec.

By myśleć o górnej ósemce, Wiśle na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej potrzeba niewiele. Obecnie jest na 5. miejscu w tabeli i jej przewaga nad 9. Bruk-Bet Termalicą wynosi pięć punktów. – Cel na dwa ostatnie starcia rundy zasadniczej? Grać mecz po meczu, to jedyna słuszna formuła. Dodatkowo chcemy maksymalnie zbliżyć się do ekip będących w tabeli nad nami. I zwyciężyć w obu końcowych spotkaniach tej fazy - zapowiedział trener Ramirez.

Wykorzystać szanse

Mateusz Zachara spędził na boisku niespełna 20 minut i w doliczonym czasie gry został bohaterem. – Bramka? Taki odruch. Uderzyłem skąd piłka przyszła. Podobne sytuacje mamy na treningach i później to procentuje. Mamy ułamki sekund na podjęcie decyzji. Często bazujemy na wyćwiczonych reakcjach – mówił klubowym mediom strzelec zwycięskiego gola.

Bramka strzelona tuż przed ostatnim gwizdkiem nie była jedyną dobrą okazją na trafienie Zachary. Wcześniej dostał dobre podanie, lecz w polu karnym nieco się pogubił. – Mam do siebie pretensję o moją pierwszą okazję strzelecką. Praktycznie od połówki szedłem sam na sam z bramkarzem, ale obrońcy rywala mnie dogonili. Dlatego tym bardziej cieszę się, że zrehabilitowałem się tym trafieniem na 3:2. O tamtej nieudanej akcji już nie myślę – podkreślił napastnik Białej Gwiazdy.

Górna ósemka

Wisła jest już prawie pewna gry w grupie mistrzowskiej. – Każdy z nas wiedział jak istotne było to spotkanie w kontekście układu tabeli. Na pewno było trochę nerwowości, zwłaszcza na początku. Nie potrafiliśmy uspokoić tej gry, a z drugiej strony stworzyliśmy sporo niezłych akcji. Zabrakło chłodnej głowy, wyrachowania, ale ważne, że te sytuacje są. Trochę było takiej szarpaniny, ale teraz to już nie ma znaczenia – zaznaczył Zachara.