Pasy jechały do Białegostoku podbudowane zwycięstwem z Lechem Poznań, ale w ich szeregach nie było mowy o rozluźnieniu. Sytuacja krakowian w tabeli wciąż nie jest komfortowa i do utrzymania brakuje jeszcze kilka punktów. Wydawało się, że z pozostałych do rozegrania w tym sezonie spotkań wyjazdowych w teorii najłatwiej powinno być przeciwko Jagiellonii, która również jest rozczarowaniem rozgrywek.
Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka...
Po brzydkim początku, gdy piłka latała wysoko nad głowami zawodników i z trudem można było policzyć kilka celnych podań z rzędu, do gości uśmiechnęło się szczęście. Obrońcy gospodarzy zanotowali dwa kiksy, co wykorzystał Thiago. Aktywny Brazylijczyk źle uderzył na początku meczu, ale w 14. minucie zachował się po profesorsku. Skrzydłowy od początku był bardzo aktywny i starał się wykorzystać szansę. To właśnie on i jego rodak Diego wskoczyli do wyjściowego składu pod nieobecność pauzującego za kartki Luisa Rochy i znów niedysponowanego Michala Siplaka. W Krakowie musiał także zostać Jakub Kosecki.
Objęcie prowadzenia przez Cracovię to w tym sezonie niezwykle rzadki fakt, a do przerwy mogli mieć na koncie trzy gole. Z bliska w słupek trafił Rivaldinho, a po uderzeniu Milana Dimuna piłka wylądowała na poprzeczce.
Dziurawe obrony
Postawa obrońców Jagiellonii przypominała niekiedy kabaret. Błażej Augustyn jako pierwszy skiksował przed golem Thiago, a przed przerwą znów był w opałach, gdy musiał awaryjnie pozbyć się piłki, ponieważ w pobliżu był Rivaldinho. Obrońca najpierw kopnął w piłkę, a potem w nogę Brazylijczyka. Ławka Cracovii domagała się czerwonej kartki, ale o karze nie mogło być mowy.
– Serce zadrżało, bo kiedyś futbol opierał się na wojownikach, a dziś to wszystko jest naciągane, miękkie – komentował Augustyn, pytany o starcie z piłkarzem Pasów, który po kopnięciu długo leżał na murawie i zwijał się z bólu.
Defensywa gospodarzy nie spisywał się najlepiej, ale do postawy Cracovii w swoim polu karnym też trzeba mieć wiele uwag. Dwa dośrodkowania – jedno z akcji, drugie z rzutu wolnego – na gole głowami zamienili Bartosz Bida i Taras Romańczuk.
Po godzinie gry Probierz zdecydował się na potrójną zmianę. Wprowadzony Florian Loshaj posłał prostopadłą piłkę do Pellego van Amersfoorta i Holender ze spokojem wykończył akcję. Z jego twarzy szybko zniknęła radość, bo był na spalonym, co nie umknęło sędziom. Złą zmianę dał Sebastian Strózik, któremu piłka odbiła się od nóg jak od deski i wyszła za linię końcową. Gdyby poprawnie ją przyjął, stanąłby oko w oko z bramkarzem. Szansę miał także Marcos Alvarez, który wrócił do kadry meczowej po nieobecności przeciwko Lechowi.
Rywalizacja młodych
Mecz otwierający 24. kolejkę był okazją do zobaczenia w akcji dwóch najmłodszych bramkarzy ekstraklasy. Niespełna 18-letni Xavier Dziekoński wskoczył do bramki pod koniec grudnia i występ przeciwko Pasom był jego jedenastym z rzędu. W 49. minucie obronił bardzo trudne uderzenie Sergiu Hanki.
W drugiej bramce stał Karol Niemczycki z rocznika 1999, który jest niekwestionowanym numerem jeden w drużynie spod Wawelu. Na jego bramkę oddano w piątek mniej strzałów, ale przy dwóch nie miał szans.
Uczeń lepszy od mistrza
Na stadionie przy ulicy Słonecznej spotkali się także uczeń i mistrz. Gospodarzy, po zwolnieniu Bogdana Zająca, prowadzi Rafał Grzyb. Początkujący trener jeszcze niedawno sam biegał po murawie i był ważną postacią w prowadzonych przez Probierza Polonii Bytom i Jagiellonii.
– Pod wodzą trenera Probierza dorastałem jako piłkarz i miałem możliwość grania, za co mu serdecznie dziękuję. Bardzo miło będzie się z nim spotkać w innej roli, niż wcześniej, ale my będziemy poza linią, a najważniejsze będzie się działo na boisku i tutaj już żadnych sentymentów nie będzie – mówił przed meczem Grzyb.
Probierz także wypowiadał się o koledze z dużym uznaniem. – Fajnie, że sobie tak ułożył tę karierę, że nadal jest w klubie. To profesjonalista i fantastyczny człowiek, wielką przyjemnością było z nim pracować – powiedział opiekun Pasów, trener 100-lecia Jagiellonii i autor jej największych sukcesów.
Jagiellonia wygrała pierwszy domowy mecz w tym roku. Cracovia na wyjazdowe trzy punkty czeka od ostatniej kolejki w 2020 roku. Na Podlasiu nie zdobyła trzech punktów od października 2013.
Jagiellonia Białystok – Cracovia 2:1 (2:1)
Bramki: Bida (26.), Romańczuk (36) – Thiago (14.).
Jagiellonia: Dziekoński – Twardek (73. Kwiecień), Tiru, Augustyn, Wdowik – Pospisil, Romańczuk – Prikryl, Imaz, Bida (68. Makuszewski) – Mystkowski (68. Mystkowski).
Cracovia: Niemczycki – Rapa, Szymonowicz, Rodin, Diego (61. Strózik) – Sadiković, Dimun (61. Loshaj) – Thiago (75. Piszczek), van Amersfoort, Hanca – Rivaldinho (61. Alvarez).
Żółte kartki: Bida, Kwiecień – Szymonowicz, Hanca, Loshaj.
Sędziował Paweł Gil (Lublin).