W Krakowie nie tylko ekstraklasa. Pasy gromią w derbach, Garbarnia ogrywa lidera

fot. LoveKraków.pl

Wydarzeniem dziesiątej kolejki III ligi w grupie małopolsko-świętokrzyskiej były bez cienia wątpliwości krakowskie derby rezerw. Prawie trzy tysiące na trybunach, doping na dwie strony i atmosfera prawdziwego piłkarskiego święta - tak w kilku słowach można opisać sobotni mecz pomiędzy rezerwami Cracovii i Wisły. Oprócz Pasów, które rozbiły lokalnego rywala, sukces odniosła również Garbarnia, która ograła na własnym terenie lidera tabeli.

Brązowi biją lidera

Gdyby nie derby przy Kałuży, z całą pewnością wydarzeniem kolejki byłoby starcie, które w sobotnie przedpołudnie odbyło się na Ludwinowie. Do Garbarni przyjechało KSZO, a starcie pomiędzy liderem a wiceliderem miało wyjaśnić sytuację w czubie tabeli. Gdyby goście wywieźli z Krakowa komplet punktów, ich przewaga nad resztą stawki urosłaby aż do ośmiu punktów.

Tak się jednak nie stało, a Garbarnia od samego początku była drużyną lepszą. To Brązowi dominowali na placu gry, a debiutujący tego dnia w ich barwach Marcin Cabaj był praktycznie bezrobotny. Pierwsza połowa była koncertem podopiecznych Mirosława Hajdy. W 27. minucie w zamieszaniu w polu karnym piłkę do własnej bramki wbił obrońca KSZO, Marcin Grunt, niespełna dziesięć minut później Krzysztof Kalemba skutecznie egzekwował rzut karny, a jeszcze przed zmianą stron Marek Masiuda podwyższył prowadzenie Garbarni. W drugiej połowie drużyna KSZO zagrała nieco lepiej, ale podopiecznych Tadeusza Krawca stać było tylko na jedną bramkę. W 81. minucie Marcina Cabaja pokonał Damian Mężyk, a ostatecznie Brązowi zasłużenie zainkasowali trzy punkty w starciu z liderem.

– Ten mecz na pewno jest dla nas małą przestrogą, bo spotkanie skończyło się dla nas w przerwie. Prowadziliśmy 3:0, po zmianie stron nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji, a KSZO w drugiej połowie pokazało spore umiejętności. Lepiej wyciągać jednak wnioski, kiedy w końcu się wygrywa. Mój zespół pokazał dziś jednak charakter i należy mu się szacunek i słowa uznania – stwierdził po zakończonym spotkaniu trener Brązowych, Mirosław Hajdo. Garbarnia pozostaje niepokonana od sześciu ligowych spotkań i doskoczyła do lidera na dystans zaledwie dwóch punktów. Szansa na wyprzedzenie KSZO pojawi się już za tydzień. Brązowi jadą wówczas do Nowego Targu na mecz z Podhalem, z kolei ekipa z Ostrowca podejmą w tym czasie zespół Czarnych Połaniec.

Cracovia gromi w derbach!

To było niezwykłe spotkanie nie tylko pod względem sportowym. Otoczka, jaka towarzyszyła derbom rezerw, bardziej niż mecz trzecioligowy przypominało spotkanie co najmniej na zapleczu ekstraklasy. Na trybunach zasiedli kibice obu drużyn, którzy przez 90 minut głośno dopingowali swoich zawodników. Po końcowym gwizdku powody do świętowania mieli jednak tylko zawodnicy jednej z ekip.

Wynik, który widniał na telebimie po końcowym gwizdku, tak naprawdę w pełni nie odzwierciedla obrazu meczu. Cracovia owszem, zasłużyła na komplet punktów i była zespołem lepszym, a przede wszystkim skuteczniejszym, jednak nie aż tak, jak mógłby na to wskazywać rezultat 4:0. W składzie Pasów pojawili się między innymi Marcin Budziński, Bartosz Rymaniak czy Boubacar Diabang, co już na starcie ustawiało gospodarzy w korzystniejszej pozycji. Między słupkami Białej Gwiazdy co prawda dwoił się i troił Michał Miśkiewicz, jednak doświadczony bramkarz skapitulował po raz pierwszy w 35. minucie. Wtedy to strzał w kierunku bramki oddał Patryk Moskal, a piłka po rykoszecie zatrzepotała w siatce. Po przerwie Wisła stworzyła sobie kilka dogodnych sytuacji do wyrównania, a w najgroźniejszej z nich strzałem z rzutu wolnego poprzeczkę obił Grzegorz Marszalik. W końcówce nastąpiły jednak trzy zabójcze minuty w wykonaniu zespołu Piotra Góreckiego. W ciągu 180 sekund piłkę do bramki dwukrotnie posłał Mateusz Wdowiak, a - jakby tego było mało - „swojaka" zaliczył też Arkadiusz Chlebowski. Pasy w jakimś stopniu powetowały więc sobie porażkę sprzed kilkunastu miesięcy, kiedy to - w dużej mierze ci sami chłopcy - przegrali z Wisłą w finale Centralnej Ligi Juniorów aż 0:10. Aż do wiosny do Cracovia będzie więc rządzić w trzecioligowej odsłonie Świętej Wojny!

Po końcowym gwizdku radości nie ukrywał szkoleniowiec Pasów: – Chcieliśmy w tym meczu grać swoją piłkę i udało nam się to zrealizować. Stworzyliśmy razem z rywalami bardzo dobre widowisko, nawet wyższa liga nie powstydziłaby się takiego tempa i akcji – podsumował to spotkanie Piotr Górecki. Derby odwróciły więc hierarchię w tabeli. Teraz to Pasy są przed Wisłą i na chwilę obecną mają przewagę jednego punktu. Za tydzień Cracovię czekają kolejne derby - tym razem z Hutnikiem, zaś Wiślacy podejmą w Myślenicach Sołę Oświęcim.

Kolorowo i remisowo

Na zakończenie tej serii spotkań swoje spotkanie rozgrywała ostatnia z krakowskich ekip, Hutnik Nowa Huta. Hutnicy tym razem wyjechali do Sandomierza, gdzie w planach mieli kontynuację serii trzech zwycięstw z rzędu. Spotkanie zostało połączone z obchodami 90-lecia klubu z Sandomierza, jednak po końcowym gwizdku żadna ze stron nie miała powodów do szczególnej radości.

O ile w pierwszej połowie i na początku drugiej części spotkanie mogło się spodobać, o tyle później było już tylko gorzej. W 25. minucie Damian Guzik dał prowadzenie Hutnikowi, zaś kilka chwil po przerwie wyrównał Tomasz Wolan. W dalszych minutach meczu więcej niż podbramkowych sytuacji oglądaliśmy fauli i kartek. Jeszcze przed zmianą stron arbiter musiał wyciągnąć z kieszonki żółte kartki czterokrotnie, a w drugiej części ta liczba tylko rosła. W 56. minucie dwie szybkie kartki obejrzał Michał Nawrot - pierwszą za próbę wymuszenia rzutu karnego, a drugą... za protesty w związku z napomnieniem. Do grona niezadowolonych z decyzji arbitra dołączyli trener Hutnika i kierownik zespołu, którzy również zostali odesłani na trybuny. Jeszcze przed końcem meczu plac gry musiał opuścić Patryk Kołodziej, a po końcowym gwizdku bezpośrednią czerwoną kartkę otrzymał Mateusz Niechciał. Obchody 90-lecia Wisły przerodziły się więc w brutalną walkę i wzajemne rachowanie kości, a zarządzona po spotkaniu seria rzutów karnych, za sprawą której Hutnik sięgnął po Puchar Królewskiego Grodu, tylko w małym stopniu osłodziła smak tego meczu.

Zespół z Nowej Huty mimo utraty dwóch punktów zdołał jednak utrzymać bezpieczne miejsce w tabeli i 12 seriach gier zajmuje lokatę numer siedem. Kolejne spotkanie zapowiada się jednak szczególnie emocjonująco. Na Suche Stawy przyjedzie Cracovia, która postara się o zwycięstwo w drugich już z rzędu derbach.

Odrodzenie Porońca?

Wiele wskazuje na to, że - przynajmniej na jakiś czas - przejściowe problemy opuściły Porońca Poronin. Zespół z Podhala w tej kolejce wreszcie rozbił rywala, a nie został przez niego rozbity. Kolejną porażkę poniósł za to Beskid Andrychów, który - wyłączając zremisowane bezbramkowo spotkanie w pierwszej kolejce - nie punktował jeszcze ani razu.

Komplet wyników 10. kolejki

Sparta Kazimierza Wielka - Korona II Kielce 1:2

Spartakus Daleszyce - Poprad Muszyna 3:1

Soła Oświęcim - Beskid Andrychów 2:0

Cracovia II - Wisła II Kraków 4:0

Garbarnia Kraków - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 3:1

Poroniec Poronin - Wolania Wola Rzędzińska 4:0

Wisła Sandomierz - Hutnik Nowa Huta 1:1

Łysica Bodzentyn - Podhale Nowy Targ 1:0

Czarni Połaniec - Unia Tarnów 0:3

News will be here