– Czujemy ulgę, że udało się wreszcie odnieść zwycięstwo – mówi Olivier Sukiennicki, którego debiutancka bramka w Wiśle była wyjątkowej urody. W meczu przyjaźni Biała Gwiazda pokonała Ruch Chorzów 3:1.
Co by Wisła zrobiła bez Angela Rodado… – zastanawiali się po meczu kibice i dziennikarze. Hiszpan znów w pojedynkę przesądził o zwycięstwie, strzelając dwa gole. Nie zadrżała mu noga z rzutu karnego, a wcześniej efektownie trafił z powietrza. Kluczowym momentem była czerwona kartka pokazana Filipowi Starzyńskiemu na początku drugiej połowy.
– Poczułem na piszczelach, że wejście zawodnika gości skończy się wyrzuceniem go z boiska. Ta kartka zmieniła mecz – przyznaje faulowany młodzieżowiec Wisły.
Gospodarze z Krakowa prowadzili 1:0, ale po niej do głosu niespodziewanie doszli grający w osłabieniu rywale. – Nie daliśmy za wygraną, przypieczętowaliśmy zwycięstwo – dodaje strzelec trzeciej bramki dla Wisły.
Poniósł ich doping
Po obu stronach boiska zasiedli kibice obu drużyn, łącznie ponad 22 tys. osób. – Miejmy nadzieję, że ten mecz będzie dobrą prognozą na przyszłość. Chcemy zawsze jak najlepiej prezentować się przed własną publicznością, która daje ogromne wsparcie i zgarniać trzy punkty – komentuje bramkarz Anton Cziczkan. Golkiper Białej Gwiazdy chwalił również swoich kolegów za koncentrację i ustrzeganie się błędów indywidualnych, które osłabiały zespół w poprzednich meczach.
– Dzisiaj doping z jednej i drugiej strony był wymarzony. Zdobycie gola było dla mnie dopełnieniem dobrze wykonanej pracy – dodaje Sukiennicki.
Nie wszystko stracone
Po meczu z Ruchem trener Kazimierz Moskal dużo mówił o mocnym eksploatowaniu jego zawodników, którzy grają mecze co trzy dni. Niektórzy, jak Sukiennicki, Rafał Mikulec, czy Angel Rodado praktycznie od deski do deski. – Dla nich to trudne, aby grać w takim rytmie. Dla nas trenerów też jest to kłopot, ale gramy w Europie i w lidze i musimy dać radę – wyjaśniał.
Wiślacy nie tracą nadziei przed rewanżowym meczem ze Spartakiem Trnawa w el. Ligi Konferencji, w którym będą musieli odrabiać dwie bramki. Nie brakuje wiary, że zaplanowany na czwartek rewanż ze Spartkiem Trnawa zakończy się awansem. – Jeśli rywal był w stanie strzelić nam trzy bramki, to my możemy zrobić to samo w rewanżu. Musimy pokazać na boisku swoją najlepszą jakość – mówi Cziczkan.
– Mamy dużą motywację przed rewanżem. Będziemy chcieli za wszelką cenę wygrać to spotkanie. Zawsze wychodzimy na murawę z nastawieniem na zwycięstwo – kwituje Sukiennicki.
Wisła podejmie Spartak Trnawa w czwartek o godz. 20.30. Później w poniedziałek Białą Gwiazdę przy Reymonta czeka ligowa potyczka z Arką Gdynia.
Autor: Kacper Śmiertka